Dodatkowy poziom niepewności
Risk-off wrócił w nocy na rynki po informacji, że prezydent Trump i pierwsza dama otrzymali pozytywny test na obecność COIVD-19. Wstępna reakcja była podsycana świątecznymi warunkami handlu w Azji, jednak Europa podtrzyma ponury klimat. Świeże rozczarowanie przebiegiem negocjacji fiskalnych w USA dokłada powodów do utrzymania pesymizmu.
Jakby kampania prezydencka nie mogła być bardziej zagmatwana, teraz dochodzi kolejny poziom niepewności. Minimalny czas kwarantanny wynosi 10 dni, co oznacza, że Trump może zdążyć na drugą debatę prezydencką 15 października. Jeśli odwoła swój udział, będzie to sygnał o gorszym przebiegu choroby i rynki nie odbiorą tego dobrze. Na razie wstępna reakcja to strach przed chaosem. Przy neutralnych warunkach moglibyśmy oczekiwać stopniowego odreagowania. Jednak pod uwagę trzeba wziąć jeszcze optymizm z poprzednich dni budowany na nadziejach na postępy w negocjacjach fiskalnych, a tutaj ostatnie doniesienia przynoszą rozczarowanie. Wczorajsza tura rozmów podkreśliła duże różnice zdań m.in. w kwestii finansowania federalnego i zasiłków na dzieci. Demokraci w Izbie Reprezentantów nie czekali już dłużej i przegłosowali swój projekt pakietu na 2,2 bln USD, który z pewnością zostanie odrzucony przez kontrolowany przez Republikanów Senat. Na koniec tygodnia inwestorzy zostają z większym bagażem niepewności, który nakazuje zredukować ryzyko przed weekendem.
Wątpię, aby dzisiejszy raport z rynku pracy USA mógł cokolwiek zmienić w nastrojach rynkowych. Oczekuje się piątego miesiąca z rzędu odbudowy miejsc pracy i spadku stopy bezrobocia, choć przy postępującym wytracaniu tempa poprawy. Czynnikiem mogącym zaburzać odczyt zatrudnienia jest wpływ koronawirusa na pracę punktów usługowych, restauracji i hoteli. Z drugiej strony liczby mogą być podwyższone przez przywracanie pracy w szkołach. Razem to tylko kolejny powód, by umniejszać znaczenie dzisiejszego raportu.
W obliczu obrotu wydarzeń wydaje się mało realne, aby złoty zaliczył kolejny dzień dynamicznego umocnienia. Wczoraj EUR/PLN spadł o ponad 1 proc. i razem z forintem węgierskim, czeską koroną i meksykańskim peso przewodził zyskom walut rynków wschodzących. Pomagało odreagowanie siły dolara, przynajmniej do czasu, gdy nie zaczęły pojawiać się negatywne doniesienia dotyczące rozmów nad pakietem fiskalnym USA. Ogólnie jednak czwartek wskazał na świeży powrót kapitału na starcie nowego kwartału i próby skorzystania na silnym dyskoncie cen aktywów (akcje, obligacje). Z tego punktu wyjścia jednak ryzyka pozostają obustronne. Możliwe, że wrześniowe zawirowania wyznaczyły górne i dolne ograniczenia dla wahań aktywów w okresie nerwowości przed wyborami prezydenckimi w USA. Inwestorzy spekulacyjni mogą szukać okazji w ruchu bocznym, wykorzystując pęd rynku zarówno w górę, jak i w dół. W konsekwencji nie przekreślałbym całkowicie okresowych powrotów EUR/PLN ponad 4,50, niezależnie jak jest to sprzeczne z fundamentami złotego.
Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.