Analizy

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria

Boom budowlany z epidemią w tle

Bartosz Turek

Bartosz Turek

Bartosz Turek, główny analityk HREiT Investments

  • Opublikowano: 22 czerwca 2021, 16:30

  • 0
  • Powiększ tekst

Niemal trzykrotny wzrost liczby rozpoczynanych inwestycji przez deweloperów – aż tak dobre dane zaprezentował GUS. Boom budowlany to pokłosie potężnego popytu na mieszkania. Duża liczba inwestycji ma przyhamować presję na wzrost cen lokali

Maj przyniósł kolejne rekordy w obszarze budownictwa mieszkaniowego. Najbardziej imponująca jest liczba mieszkań, których budowę rozpoczęto. Sami deweloperzy mogą się tu pochwalić wynikiem na poziomie prawie 17,6 tys. To niemal najwyższy wynik w historii.

Odrobiliśmy epidemiczne straty z nawiązką

Budowę aż tylu nowych mieszkań zaczęli oni w samym tylko maju br. Jest to wynik niemal 3 razy wyższy niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Tak wysoka dynamika jest więc po części efektem niskiej bazy. Chodzi po prostu o to, że w pierwszej fazie epidemii deweloperzy na dwa miesiące (kwiecień i maj) zahamowali nowe inwestycje. Jeśli więc porównujemy dobre dziś dane do tych sprzed roku, to otrzymujemy potężną dynamikę wzrostu.

Jest to jednak tylko część prawdy. Aż tak szybkiego przyrostu nowych budów nie otrzymalibyśmy, gdyby deweloperzy nie dążyli do budowania jak największej liczby mieszkań. Firmy, widząc napór chętnych do zakupu, starają się dostarczyć na rynek tyle lokali, aby zaspokoić popyt.

Ten zgłaszają nie tylko osoby, które kupują na kredyt czy za gotówkę, ale na rynku rozpychają się też fundusze inwestycyjne (często zagraniczne), które skupują z i tak już mocno wykupionego rynku całe bloki i osiedla. Potem już działają klasyczne zasady ekonomii. Chętnych na zakup jest więcej niż mieszkań na sprzedaż, więc rosną ceny. Bez odpowiednio dużej oferty nowych mieszkań, ceny te będą rosły szybciej. Warto więc trzymać kciuki za deweloperów, aby udało im się dostarczyć odpowiednią liczbę lokali. Dziś największym problemem jest brak gruntów do budowy, choć nie bez znaczenia są też rosnące koszty materiałów i ekip budowlanych – tych może niedługo zacząć tym bardziej brakować, gdy z kopyta ruszą inwestycje publiczne i prywatne.

Pozwolenia szybują od miesięcy

Bardzo wysoką dynamikę obserwujemy też w przypadku wydawanych pozwoleń na budowę. Tylko decyzje, które deweloperzy otrzymali w maju br. pozwalają na budowę kolejnych 17,5 tys. mieszkań. Najnowszy odczyt jest więc o ponad 63% wyższy niż przed rokiem. W sumie wynik ten jest w dużej mierze zbieżny z publikowanymi już od pół roku. Co miesiąc dowiadujemy się w tym czasie bowiem o rosnącej liczbie pozwoleń o kilkadziesiąt procent w ujęciu r/r.

Mniej mieszkań oddawanych do użytkowania

Gorsze informacje napłynęły natomiast w przypadku mieszkań oddawanych do użytkowania. Tych w maju deweloperzy dostarczyli 7,9 tysięcy. To o 28% mniej niż przed rokiem. Po części też mamy tu efekt bazy – tym razem jednak wysokiej bazy. Tak się bowiem składa, że na początku epidemii deweloperzy z jednej strony ograniczyli liczbę rozpoczynanych inwestycji, a za to położyli akcent na jak najszybsze kończenie prowadzonych projektów. W efekcie tak jak przed rokiem malała liczba nowych budów, tak rosła liczba inwestycji oddawanych do użytkowania.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments

Powiązane tematy

Komentarze