Ukraina: "Wśród dymu, strzałów, sztucznych ogni i wybuchających granatów gazowych trwa walka pozycyjna. Setki płonących opon okazało się skuteczną zaporą"
Na Ukrainie trwa wojna domowa między demonstrantami a władzami. Na miejscu są cały czas korespondenci z Polski, którzy między innymi przy pomocy Facebooka przesyłają wieści, dosłownie, z frontu.
Publicysta Dawid Wildstein informuje
Wróciłem właśnie z barykad na Hruszewskiego. Wśród dymu, strzałów, sztucznych ogni i wybuchających granatów gazowych trwa walka pozycyjna. Żadna ze stron nie jest w stanie przesunąć się do przodu o więcej niż kilka metrów. Setki płonących opon okazało się skuteczną zaporą. Czasem tylko ktoś zostaje poważnie ranny, i sanitariusze odciągają go do polowego szpitala. A zabawa toczy się dalej. Demonstranci są niesamowicie odważni i zdeterminowani. Wciąż umacniają barykady i składują kolejne opony, które za niedługo staną się rewolucyjnym opałem. Ciemny dym zakrywa wszystko. Jesteś tam dwie minuty i wracasz jako ciemnoskóry...
Kolejny obrazek z rewolucji, tym razem niezbyt sympatyczny. Ale nic dziwnego, w końcu takie są jej prawa.
Na pasie ziemi między płonącymi oponami a wrakami milicyjnych samochodów demonstranci postawili potężną procę. Ładuje ją dwóch barczystych dziadków. Dookoła niej rozstawiano grupkę młodych chłopców z tarczami, na wypadek ataku Berkutu. Zaintrygował mnie symbol, jaki mają wymalowany na tarczach. Podchodzę do nich. Dym jest tak gęsty, że dopiero z bliska widzę malunki. To swastyki i cyfry 88.
Facebook/ as/