Ukraina: "Spotykałem dowódców sotni, którym z grupy 76 osób pozostało - 7 rewolucjonistów"
Noc minęła spokojnie na Ukrainie. Dziś polscy dziennikarze obecni na Majdanie przesyłają kolejne informacje przy pomocy Facebooka. Informują o sytuacji po wczorajszym tragicznym dniu.
Wśród nich jest niezmordowany redaktor Dawid Wildstein.
Chodziliśmy z Pawłem Bobołowiczem kilka godzin po Majdanie. Wśród dowództwa pesymizm. Jakiś rodzaj rezygnacji. Ale i determinacja. Sądzą jednak, że szturm nastąpi ok. 12. Mówią, że szanse Majdanu minimalne. Ale i tak będą się bronić. I nadal starają się wszelkimi kanałami powstrzymać Janukowycza.
Liczba ofiar dramatycznie rośnie. Mówi się już (nieoficjalnie) o ponad 200-stu. Nie wiem na ile to wiarygodne. Ale z resztą dziennikarzy myślimy, że ofiar musi być ponad sto.
Spotykałem dowódców sotni, którym z grupy 76 osób pozostało... siedmiu rewolucjonistów. Większość oczywiście jest niezdolna do boju z powodu ran.
Promyczek nadziei. Deputowani ukraińscy przegłosowali uchwałę o zaprzestaniu użycia broni przez formacje milicyjne. Ale jeszcze daleka droga, by zaczęła się ona liczyć.
Ale chcę Wam opowiedzieć krótko znów o czym innym...
Widzicie i słyszycie jaki koszmar panuje na Majdanie. Tymczasem okazuje się, że ludzie wciąż przybywają. Są ich już tłumy. To niesamowite. Modlą się i śpiewają hymn. Mimo tych mordów - przychodzą wszyscy - studenci, babcie, robotnicy, wszyscy. I czekają.
Majdan ujawnił to co jest jego prawdziwą potęgą. Nie jest nią grupa niegodnych zaufania polityków opozycji. Ani siła bojowa Samoobrony. Tylko ludzie. Nie znaczy to jednak, że to wystarczy...
Facebook/ as/