Informacje

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Nie ma sensu wchodzenie do niej "na ślepo"

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 28 stycznia 2014, 05:58

    Aktualizacja: 28 stycznia 2014, 06:58

  • Powiększ tekst

Zanim cała unia bankowa nie będzie gotowa, nie ma sensu wchodzenie do niej "na ślepo" - uważa minister finansów Mateusz Szczurek. Jak powiedział PAP, Polska traktuje wszystkie trzy filary unii bankowej jako całość. W Brukseli trwa "dopinanie" drugiego etapu.

W listopadzie zacznie działać sprawowany przez Europejski Bank Centralny wspólny nadzór bankowy, który jest pierwszym etapem unii bankowej. Pod koniec ub.r. kraje UE uzgodniły drugi filar, czyli wspólny system restrukturyzacji i uporządkowanej likwidacji banków. Trzecim etapem unii miało być wspólne gwarantowanie depozytów, jednak ze względu na opór Niemiec, UE poprzestanie najpewniej na uzgodnionej dyrektywie harmonizującej systemy gwarantowania depozytów w UE. Unia bankowa ma uchronić euroland przed kolejnym kryzysem finansowym i oszczędzić kieszenie podatników, gdy upadają banki. Unia bankowa ma być też otwarta dla krajów spoza eurolandu.

"Polska potrzebuje przede wszystkim pełnego obrazu, jak unia bankowa będzie wyglądała i jak ma funkcjonować. Traktujemy wszystkie trzy filary unii bankowej jako całość, nie wiemy jeszcze (...) jak (operacyjnie) będzie wyglądał wspólny nadzór bankowy, który się konstytuuje w ramach Europejskiego Banku Centralnego. Nie wiemy do końca, jaki będzie ostateczny kształt umowy międzyrządowej, przy negocjowaniu której Polska uczestniczy" - powiedział PAP Szczurek.

Chodzi o umowę między rządami krajów eurolandu, która ma regulować wpłacanie przez banki składek do wspólnego funduszu upadłościowego. Negocjacje tej umowy mają trwać do 1 marca. Na umowie zależało Niemcom, przeciwstawia się jej Parlament Europejski, ponieważ formuła uzgodnień międzyrządowych wyklucza europosłów ze współdecydowania w sprawie funduszu.

Szczurek podkreślił jednocześnie, że kształt unii bankowej i stabilność systemu bankowego eurolandu są dla Polski bardzo ważne, ponieważ w dużej mierze właścicielami polskich banków są instytucje finansowe ze strefy euro. Zauważył jednak, że "Polska, nie będąc członkiem strefy euro, posiada własny, dobry system gwarantowania depozytów" i "możemy pozwolić sobie na podjęcie poinformowanej decyzji". "A więc decyzji ze świadomością, do czego wstępujemy" - wyjaśnił.

"Krótko mówiąc zanim unia bankowa w całości nie będzie gotowa i nie będzie działająca, nie sądzimy żeby miało sens wchodzenie do niej na ślepo" - podkreślił minister.

Zauważył, że wspólny system zabezpieczenia finansowego likwidacji banków w unii bankowej będzie tworzył się stopniowo (wspólny fundusz ma napełniać się przez 10 lat) i do tego czasu stabilność systemu bankowego wciąż będzie w pewnym stopniu powiązana z wypłacalnością kraju.

"Dla Polski tego rodzaju zabezpieczenia w pewnym sensie nie są tak bardzo potrzebne, bo z jednej strony polski system bankowy jest dobrze dokapitalizowany (...), a z drugiej Polska posiada już obecny Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który pozwala na bezpieczne gwarantowanie depozytów bez dodatkowej zbiórki wśród banków, na czym opierać się będzie wspólny fundusz w strefie euro. Krótko mówiąc, my wiele z docelowych rozwiązań już mamy i możemy opierać się na krajowych środkach" - tłumaczył Szczurek.

Szef resortu finansów uczestniczył w poniedziałek w Brukseli w konferencji Tatra Summmit o zarządzaniu unią gospodarczą i walutową, organizowanej m.in. przez słowackie ministerstwo finansów, Centre for European Affairs i brukselski think tank Bruegel.

Unia bankowa będzie jednym z tematów wtorkowego spotkania ministrów finansów krajów UE, w którym weźmie udział minister Szczurek.

Z Brukseli Julita Żylińska (PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych