Rau: potrzebujemy UE, której organy nie instrumentalizują prawa
Instytucje UE powiększają swoje kompetencje pozatraktatowo; potrzebujemy UE, której organy nie instrumentalizują prawa - oceniał na Forum Ekonomicznego w Karpaczu szef MSZ Zbigniew Rau. Szef MSZ Węgier Peter Szijjarto podkreślał, że Węgry nie godzą się na przekazanie dalszych kompetencji unijnym instytucjom
Szefowie dyplomacji Polski i Węgier wzięli udział pierwszego dnia XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu w panelu dyskusyjnym „Nowe wyzwania w polityce międzynarodowej: USA-Europa-Rosja-Chiny”, który został zorganizowany w ramach konferencji „Europa Karpat”.
Szef polskiego MSZ ocenił, że największym wyzwaniem przed Europą jest „uratowanie projektu europejskiej integracji”.
Kiedy Węgry, Polska i osiem innych krajów w 2004 roku przystępowało do UE po długim okresie procesu akcesyjnego wstępowaliśmy do istotnie innej UE - mówił Rau.
Podkreślał, że kwintesencją integracji w tamtym czasie była swoboda przepływu osób, kapitału, usług, pracowników, a obecnie - według niego - nie funkcjonują one najlepiej. Krytykował też protekcjonizm niektórych państw członkowskich. „To, co zachęcało nas do wstąpienia do UE z perspektywy naszej części Europy ulega ograniczeniu, wręcz skarleniu” - mówił Rau.
Szef polskiego MSZ odnosił się także do wspólnoty prawa w UE w oparciu o traktaty europejskie.
Dzisiaj widzimy niemniejsze zagrożenia dla unijnych fundamentów niż kwestia wolnego rynku. To są bardzo istotne zagrożenia dlatego, że instytucje unijne, które same w sobie nie cieszą się takim szerokim, rozległym, demokratycznym mandatem, jak organy państw narodowych, powiększają swoje kompetencje w sposób zdecydowanie pozatraktatowy, wychodzą poza kompetencje przekazane - oceniał szef polskiej dyplomacji.
Rau krytykował też Trybunał Sprawiedliwości UE za - jak mówił - tendencje sędziów do orzekania dalej niż sięgają ich kompetencję.
Szef MSZ odwoływał się także do integracji państw Bałkanów Zachodnich, która - jak mówił - trwa już prawie 19 lat. „Czy mamy prawo biernie przyglądać się jak te drzwi są zamknięte i ten mainstream, o którym mówił Peter nie próbuje nawet dać odpowiedzi, jak długo te drzwi będą zamknięte?” - pytał Rau.
Zdaniem szefa MSZ, jeśli UE nie będzie aktywna w Partnerstwie Wschodnim i na Bałkanach Zachodnich, wówczas miejsce Wspólnoty może zająć m.in. Rosja.
Rau podkreślał, że Polska oczekuje „UE, która nie przeszkadza w naszym rozwoju ekonomicznym”.
UE, której bezwzględnie potrzebujemy, to UE, w której unijne organy nie próbują instrumentalizować prawa w UE tak, by osiągnąć doraźne cele wynikające z konkurencji politycznej czy to między państwami czy rodzinami politycznymi wewnątrz UE - mówił.
Chodzi także o to, żeby takich politycznych celów nie realizować poprzez wykorzystywanie swojej pozycji czy pozycji swojej rodziny politycznej w unijnych instytucjach - dodał.
Szef polskiej dyplomacji przestrzegał także przed „ideologiczną ofensywą” UE. „Jeśli ktoś chce prowadzić takie czy inne ataki ideologiczne w pluralistycznym społeczeństwie jest do tego uprawniony, ale zawłaszczanie dla celów ideologizacji unijnych instytucji jest czymś wysoce niestosownym, bo unijne narody są pluralistyczne, ale zarówno wewnątrz, jak i wobec siebie” - stwierdził Rau.
Nie może być tak, żeby jedna opcja ideologiczna uznawała, że jest wyłącznym, suwerennym podmiotem w procesie wykorzystywania unijnych instytucji - dodał. Zdaniem Raua realizacja takiego scenariusza oznaczałaby „początek końca integracji europejskiej”.
Szef polskiej dyplomacji krytycznie odnosił się także do pomysłów odejścia od podejmowania decyzji w Radzie Europejskiej w sposób jednomyślny. Według ministra spraw zagranicznych byłoby to systemowe narzucanie polityki w UE przez największe państwa.
Rau akcentował także znaczenie Grupy Wyszehradzkiej i Inicjatywy Trójmorza. „Nic nie jest w stanie zastąpić w naszej środkowoeuropejskiej egzystencji Grupy Wyszehradzkiej” - oceniał.
Lokalne i regionalne inicjatywy takie jak V4 określił jako szanse na suwerenną politykę poszczególnych państw.
Szef MSZ podkreślał także wagę bezpieczeństwa i stabilności za wschodnią granicą UE. Wyraził również przekonanie, że do UE uda się przyciągnąć także demokratyczną Białoruś.
Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto oceniał, że największym wyzwaniem obecnie jest brak gotowości na otwartą debatę na temat problemu. „Największe wyzwania to hipokryzja, stosowanie podwójnych standardów i brak prawdziwie demokratycznej debaty w Europie” - mówił szef węgierskiego MSZ.
Zdaniem Szijjarto wszyscy, którzy przedstawiają w UE inne poglądy niż poglądy głównego nurtu są spychani na margines i uznawali za antyeuropejczyków.
Wśród wyzwań wymieniał m.in. kwestię migracji i przestrzegał przed otwarciem granic dla migrantów.
Szijjarto zapewniał, że Węgry są zainteresowane silną UE, która opiera się na silnych państwach członkowskich utrzymujących swoją tożsamość, kulturę, dziedzictwo i historii. „Silna UE siłą państw członkowskich. Całkowicie odrzucamy ekstremistyczne stanowisko federalistów, którzy uważają i postulują stworzenie Zjednoczonych Stanów Europy” - mówił. „Nie chcemy przekazywać żadnych dalszych kompetencji przez państwa członkowskie Brukseli” - dodał.
Szef węgierskiego MSZ stwierdził, że w czasach spokoju instytucje UE mogą funkcjonować dobrze, ale w czasach kryzysu - jak dodał - potrzebne jest silne przywództwo. Oceniał, że reakcje UE i NATO okazały się szybsze na poziomie międzypaństwowym niż wprost z Brukseli poprzez instytucje.
Zdaniem Szijjarto, aby UE była konkurencyjna trzeba dopuszczać większą konkurencję między państwami członkowskimi. Wśród działań na rzecz konkurencyjności podkreślał konieczność prowadzenia własnej polityki podatkowej przez poszczególne kraje.
Szijjarto zapewniał, że główną osią polityki Węgier w ramach UE jest współpraca w ramach Grupy Wyszehradzkiej. Jego zdaniem poszczególne kraje Wyszehradu nie miałyby szans na przeforsowanie swoich stanowisk indywidualnie, natomiast w gronie czterech państw regionu realizują swoje interesy. Jako przykład takiego działania wymienił sprzeciw V4 wobec przymusowej relokacji migrantów podczas kryzysu 2015 r., który - jak dodawał - zaowocował zmianą polityki migracyjnej całej UE.
Apelował także o przyjęcie państw Bałkanów Zachodnich do UE i krytykował sceptyczne głosy w tej kwestii państw zachodniej Europy.
Czytaj też: Komisja Europejska zdecydowała o nałożeniu kar na Polskę
PAP/KG