Johnson: Bogate kraje muszą robić więcej dla redukcji emisji
Bogate kraje muszą zrobić więcej - również finansowo - by pomóc krajom rozwijającym się w redukcji emisji dwutlenku węgla - uważa brytyjski premier Boris Johnson. Ale ostrzegł, że szansa na porozumienie w tej sprawie przed szczytem COP26 wynosi 60 proc.
Johnson przyznał, że bogatsze państwa od pokoleń czerpały korzyści z nieskrępowanego zanieczyszczania środowiska, a często odbywało się to kosztem krajów rozwijających się. „Ponieważ kraje te starają się teraz rozwijać swoje gospodarki w sposób czysty, zielony i zrównoważony, mamy obowiązek wspierać je w tym - naszą technologią, naszym doświadczeniem i pieniędzmi, które obiecaliśmy” - mówił dziennikarzom podczas podróży do USA, gdzie weźmie udział w sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ oraz spotka się z prezydentem Joe Bidenem.
Johnson jako premier kraju-gospodarza tegorocznego szczytu klimatycznego COP26 będzie wraz z sekretarzem generalnym ONZ Antonio Guterresem przewodniczył tej części sesji, która będzie poświęcona zapobieganiu zmianom klimatu. Johnson ma m.in. mówić o zobowiązaniach finansowych, które kraje uprzemysłowione podjęły, by pomóc rozwijającym się w redukcji emisji.
Kraje uprzemysłowione uzgodniły, że najpóźniej w roku 2020 będą przekazywać 100 mld dolarów rocznie dla krajów rozwijających, aby pomóc im zmniejszyć ich emisje gazów cieplarnianych. Ale w 2019 r. poziom ten osiągnął tylko 79,6 mld dolarów. Jak podają brytyjskie media, rząd w Londynie poprosił Niemcy i Kanadę o przejęcie inicjatywy w opracowaniu „Planu realizacji 100 mld dolarów”, który ma zostać opublikowany przed listopadowym szczytem COP26.
Johnson przyznał jednak, że osiągnięcie tego celu będzie trudne. Myślę, że osiągnięcie wszystkiego w tym tygodniu będzie wyzwaniem. Ale sądzę, że uzyskanie tego przed COP - to szansa 6 na 10. To będzie trudne. Ludzie muszą zrozumieć, że jest to kluczowe dla świata - podkreślił.
Czytaj też: Prezes PGE: Nie zgadzamy się z decyzją o nałożeniu kary ws. Turowa