To oligarchowie powstrzymują rozwiązanie siłowe na Ukrainie
Presja wielkiego biznesu, chcącego chronić swoje interesy, jest jak dotąd istotnym "czynnikiem powstrzymywania" przed możliwym zastosowaniem siłowego rozwiązania kryzysu - uważa analityk Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Arkadiusz Sarna.
We wtorek doszło do małego przełomu na ogarniętej protestami społecznymi Ukrainie. Prezydent Wiktor Janukowycz przyjął dymisję rządu premiera Mykoły Azarowa. Parlament Ukrainy anulował większość tzw. ustaw dyktatorskich, ograniczających m.in. prawa obywateli do demonstracji (prezydent podpisał je w piątek). Pozwoliło to na częściowe rozładowanie napięcia, narastającego wcześniej w związku z sygnałami o możliwym wprowadzeniu przez władze stanu wyjątkowego.
"Czynnikiem, który skłonił Janukowycza do przygaszenia pożaru konfliktu wewnętrznego i oddalenia perspektywy realizacji scenariusza siłowego rozwiązania kryzysu była postawa wielkiego ukraińskiego biznesu" - powiedział Sarna. Jak zaznaczył, duża część oligarchów obawia się eskalacji konfliktu, ponieważ może ona poważnie zagrozić ich interesom, jak i ich pozycji w państwie. Na postawę najbogatszych mógł mieć wpływ strach przed ewentualnymi sankcjami państw zachodnich.
Według ekspertów, wielu oligarchów posiada aktywa za granicą, w tym w krajach Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych. Część z nich spędza też bardzo dużo czasu poza granicami swojego kraju (niektórzy mieszkają w ciągu roku za granicą nawet dłużej niż na Ukrainie). Co za tym idzie, sankcje mogłyby być dla nich dotkliwe.
"Jednak kluczowe znaczenie ma dla nich stabilna sytuacja w kraju, ponieważ ich najważniejsze aktywa, które stanowią o ich pozycji i biznesowych perspektywach, znajdują się na Ukrainie. W sytuacji dalszej eskalacji kryzysu trudno przewidzieć, co stałoby się z tymi aktywami" - ocenił Sarna. Jego zdaniem dla poszczególnych oligarchów zagrożeniem są też potencjalne ryzyka marginalizacji, czy wręcz utraty pozycji i swego stanu posiadania przy utrzymaniu przez Janukowycza władzy (dzięki zastosowaniu wariantu siłowego i przy wsparciu Moskwy).
Jak twierdzi ekspert, taki scenariusz może być groźny nawet dla najpotężniejszych i najbliższych dotąd Janukowyczowi oligarchów, jak Rinat Achmetow. Już minione cztery lata władzy Janukowycza oznaczały wejście w kolizję z częścią biznesu - tzw. rodziny, czyli grupy interesów kojarzonej z samym Wiktorem Janukowyczem, a nieformalnie kierowanej przez syna prezydenta, Ołeksandra - wskazał Sarna.
Oligarchowie mogą się obawiać, iż władza Janukowycza gwarantowana przez Kreml może prowadzić do przejęcia części ich biznesu przez "rodzinę", a części przez Rosję (jako przedmiot możliwych przejęć wymienia się w tym kontekście m.in. imperium energetyczne Achmetowa) - przypomina analityk. Na to wszystko nakłada się nienajlepsza sytuacja gospodarcza kraju. Urząd statystyczny w Kijowie podał, że, według wstępnych danych za 2013 r. ukraińska gospodarka nie skurczyła się i dynamika PKB wyniosła równe zero, dzięki bardzo dobrym wynikom za czwarty kwartał (+3,7 proc).
Dobre wyniki za ostatnie miesiące to przede wszystkim zasługa rolnictwa: rekordowej produkcji i eksportu zbóż. "Są pewne nadzieje na ożywienie gospodarcze w roku bieżącym, ale to jest uzależnione w dużej mierze od sytuacji na rynkach międzynarodowych, od których w dużej mierze zależna jest ukraińska gospodarka" - podkreślił ekspert.
2014 rok pozostaje jednak wielkim wyzwaniem dla władz z Kijowa. Muszą się mierzyć z wielkimi płatnościami z tytułu obsługi zadłużenia zagranicznego i dużymi wydatkami budżetowymi (przy optymistycznych założeniach tegorocznego wzrostu gospodarczego na poziomie 3 proc.).
Wiele wyzwań ekonomicznych w warunkach wciąż słabej gospodarki wymaga solidnego wsparcia zewnętrznego. Te 17 grudnia zaoferowała Rosja: nowa, niska cena gazu dla Ukrainy od stycznia (268,5 USD za 1 tys. m3 gazu wobec pond 400 USD w 2013 r.) oraz zakup obligacji rządu ukraińskiego o wartości do 15 mld USD.
Zdaniem Sarny postawa Rosji wobec tego, co dzieje się u jej sąsiada cały czas pozostaje jednak niejasna. Zwrócił uwagę, że przed kilkoma dniami z Gazpromu wysłano sygnał, że Ukraina powinna zapłacić rosyjskiemu koncernowi 2,7 mld dolarów za dostawy gazu w 2013 roku, w terminie do 25 stycznia. Tymczasem Gazprom zgodził się pod koniec ubiegłego roku odroczyć te płatności - ich termin określano na wiosnę 2014 r.
Ekspert OSW zwraca uwagę, że podczas ostatniego szczytu UE-Rosja w Brukseli, rosyjski prezydent Władimir Putin zadeklarował, że Moskwa nie wycofa się z porozumień z Ukrainą z 17 grudnia. Nieco później premier Rosji Dmitrij Miedwiediew precyzował jednak: wykupimy kolejne transze ukraińskich euroobligacji, kiedy tylko ukształtuje się nowy rząd w Kijowie.
"To było jak przypomnienie, na czym polega istota porozumień moskiewskich (zawartych pomiędzy Janukowyczem i Władimirem)" - podkreślił Sarna. Dodał, że chodziło o to, by przypomnieć, iż Rosja udzieliła wsparcia warunkowego i okresowo będzie weryfikować - a tym samym potwierdzać, bądź nie - czy Ukraina Janukowycza należnie wywiązuje się z tych porozumień. Zdaniem analityka OSW, po ostatnich wydarzeniach Janukowycz mógł sporo stracić w oczach Rosjan na wiarygodności jako ten, który miał być gwarantem realizacji ustalonych w grudniu projektów, w tym spłaty zaoferowanych i częściowo uruchomionych przez Moskwę pożyczek.
"Od Rosji zależy teraz bardzo wiele, jeśli chodzi o gospodarkę Ukrainy, a poprzez gospodarkę Rosja ma wpływ na scenariusze polityczne" - uważa Sarna.
(PAP)
stk/ pad/ dym/