Weryfikacja covidowa? Piecha wyjaśnia wątpliwości
Nie jest tak, że będą szczepienia obowiązkowe, bo tego ta ustawa nie mówi. Niezaszczepiony pracownik nie będzie musiał obawiać się, że zostanie zwolniony - powiedział w piątek w Sygnałach Dnia poseł PiS i lekarz Bolesław Piecha odnosząc się do projektu ustawy o weryfikacji covidowej.
Odnosząc się do projektu ustawy, która da pracodawcym.in. możliwość żądania okazania informacji o ważnym negatywnym wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, informacji o przebytej infekcji wirusa SARS-CoV-2 lub o wykonaniu szczepienia przeciwko COVID-19 Piecha przyznał, że wywołuje ona „pewne emocje społeczne”. Jednocześnie zastrzegł, że trzeba „postępować radykalnie”.
Ta ustawa nie jest skierowana do wątpiących, tylko do nas, jako osób prywatnych, naszych najbliższych, ale również do całej naszej populacji, naszego społeczeństwa. Musimy się w jakiś sposób chronić. Nie jest tak, że będą szczepienia obowiązkowe, bo tego ta ustawa nie mówi. Nawet gdyby to trzeba było zastosować - a nie sądzę, żeby to było konieczne dla całego społeczeństwa - to wystarczy wykorzystać drogę rozporządzenia — ocenił.
Natomiast zawsze istnieje trudny problem, czy pracodawca może sprawdzić mnie, jako pracownika, czy ja jestem zaszczepiony czy nie. W związku z tym skierowaliśmy tę ustawę na te tory, że pracodawca będzie mógł - będzie miał obowiązek - testowania pracowników. Te testy będą bezpłatne i będą zastępowały doraźnie to, co się nazywa certyfikatem covidowym — poinformował.
Zastrzegł, że pobranie wymazu będzie można zastąpić okazaniem Unijnego Certyfikatu Covid.
Piecha podkreślił, że niezaszczepiony pracownik nie będzie musiał obawiać się, że zostanie zwolniony.
Będzie musiał obawiać się, że raz albo dwa razy na tydzień będzie miał pobierany wymaz z nosa na obecność koronawirusa. To jest średnio przyjemne — ocenił.
Dodał, że „to zachęci do szczepień”.
Cała sprawa polega na tym, że podstawy prawnej dotyczącej wglądu pracodawcy w dość wrażliwe dane, jakimi jest to, czy jesteśmy zaszczepieni czy nie, póki co pracodawca nie ma i może to uzyskać tylko i wyłącznie na podstawie ustawy i ta ustawa o tym mówi —podkreślił.
Zapowiedział, że rząd przeznaczy na ten cel miliard złotych.
Pozostają jeszcze pewne szczegóły jak często testować itd. Jedno jest pewne - ten paszport covidowy, paszport ozdrowieńca, będzie zastępował w sposób jasny konieczność testowania się co jakiś okres czasu 2-5-dniowy — dodał.
Czytaj też: Rząd modyfikuje przepisy epidemiczne
wPolityce.pl/kp