Informacje

Mariupol / autor: PAP/EPA
Mariupol / autor: PAP/EPA

INWAZJA NA UKRAINĘ

Mariupol: Pułk Azow połączył siły z żołnierzami piechoty morskiej

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 kwietnia 2022, 18:00

  • Powiększ tekst

Żołnierze 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej, broniący Mariupola, przeprowadzili trudną i bardzo ryzykowną operację, dzięki której udało im się połączyć z pułkiem Azow - przekazał w środę na Facebooku doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz.

Siły obrony miasta zostały powiększone i wzmocnione” - ocenił doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Podkreślił również, że w wyniku operacji pułk Azow uzyskał znaczące wsparcie, 36. Brygada uniknęła rozbicia przez rosyjskie wojska i „otrzymała drugą szansę”, a główny przyczółek ukraińskich sił w Mariupolu (prawdopodobnie zakłady metalurgiczne Azowstal - PAP) będzie mógł odtąd skuteczniej przeciwstawiać się najeźdźcy.

Pułk Azow w profesjonalny sposób zabezpieczył przeprowadzenie operacji. (…) Tak to wygląda, gdy oficerowie nie tracą głowy i sprawnie dowodzą swoimi wojskami. My też nie traćmy. Armia wie, co robi” - dodał Arestowycz.

W ocenie amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), dwoma najważniejszymi ukraińskimi przyczółkami w Mariupolu były dotąd port w południowo-zachodniej części miasta oraz zakłady metalurgiczne Azowstal na wschodzie. Centrum Mariupola mieli natomiast opanować Rosjanie, przecinając w ten sposób linię ukraińskiej obrony.

W oblężonym przez rosyjskie wojska i stale ostrzeliwanym Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofa humanitarna. W ocenie mera miasta mogło tam dotychczas zginąć ponad 20 tysięcy cywilów. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.

Według najnowszych szacunków, w położonym nad Morzem Azowskim Mariupolu wciąż przebywa ponad 100 tys. osób.

Czytaj też: Kostnice pełne rosyjskich żołnierzy. Nikt ich nie odbiera

PAP/kp

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych