Informacje

leki / autor: Pixabay
leki / autor: Pixabay

80 proc. leków na rynku UE pochodzi z Chin. W Polsce podobnie

Marcin Tronowicz

Marcin Tronowicz

dziennikarz portalu wGospodarce.pl i współpracownik miesięcznika "Gazeta Bankowa"

  • Opublikowano: 24 października 2022, 16:12

    Aktualizacja: 24 października 2022, 16:20

  • 3
  • Powiększ tekst

Europejski rynek leków jest znacznie uzależniony od importu z Azji, głównie z Chin, skąd do Europy trafia nawet 80 proc. stosowanych w farmaceutykach substancji czynnych, niezbędnych do produkcji leków i stanowiących esencję procesu leczenia. Poziom bezpieczeństwa lekowego w Europie jest zdecydowanie zbyt niski – powiedział we wrześniu podsekretarz stanu w resorcie zdrowia Maciej Miłkowski. Sytuacja jest skutkiem globalizacji i przenoszenia produkcji z Europy do regionów o niższych kosztach wytwarzania – jeszcze w latach 90. to Europa, Stany Zjednoczone i Japonia dostarczały około 90 proc. substancji czynnych stosowanych w lekach na świecie

O tym, że około 80 proc. substancji czynnych (ilościowo) w sprzedawanych na rynku Unii Europejskiej lekach pochodzi z Azji, głównie z Chin, mówili we wrześniu br. przedstawiciele Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego (PZPPF) na podstawie danych z 2016 r. Z kolei zdaniem wiceminister rozwoju Kamili Król około 40 proc. substancji czynnych (ang. Active Pharmaceutical Ingridients, API) obecnie stosowanych w dostępnych w Europie lekach pochodzi z Chin. W 2020 r. europosłanki Stefania Zambelli i Mara Bizzotto z prawicowej grupy Europa Wolności i Demokracji informowały, że Unia Europejska jest w 85 – 90 proc. zależna od stosowanych w lekach składników produkcji chińskiej, w tym w 33 proc. substancji aktywnych.

Skąd takie różnice? Leki dostępne w Polsce także w dużej większości produkowane są przez globalne koncerny farmaceutyczne, zdolne do inwestowania przeogromnych środków w badania naukowe i opracowanie nowych, innowacyjnych leków. W związku z tym, że leki w polskich aptekach pochodzą w przeważającym stopniu z importu, nie są prowadzone jakieś szczególne statystyki, ile dokładnie substancji czynnych obecnych w lekach w Polsce pochodzi z Chin, czy z Azji. Specjalizujący się w tematyce farmaceutycznej Patryk Słowik napisał niedawno na portalu WP, że 70 proc. API obecnych w lekach na polskim rynku pochodzi z Chin, a około 10 proc. z Indii i, jak dodał, podobne dane przytaczał już w 2019 r. powołując się m.in. na dokumenty unijne. Autor zastrzegł jednak, że mowa jest jedynie „o rzędzie wielkości, a nie bardzo dokładnej statystyce”.

Koszty i walka o klimat

Przestawienie się Europy z produkcji substancji czynnych na ich import z Chin ma jedną podstawową przyczynę - jest nią cena - leki sprowadzane z Dalekiego Wschodu są po prostu znacznie tańsze. Chiny rozpoczęły produkcję farmaceutyków na skalę masową i stały się globalnym eksporterem w drugiej połowie lat 90. Sukcesywnie, z roku na rok, zwiększały swój udział w sprzedaży globalnej. W realiach rynkowych, jeśli jeden koncern farmaceutyczny wprowadzał w swoich lekach komponenty chińskie, stawały się one tańsze i wypierały z rynku te koncerny, które tego nie robiły. Innym czynnikiem była zaczynająca się już w tamtym czasie walka o klimat i środowisko, a produkcja API jest w znacznym stopniu – ze względu na duże zużycie chemikaliów – dla środowiska szkodliwa. Dbająca o klimat Unia Europejska postanowiła więc produkcję farmaceutyków od siebie odsunąć, co trzeba przyznać, się jej udało.

Obecnie wraca się do dyskusji odzyskanie przez UE, w tym Polskę, „bezpieczeństwa lekowego”, ponieważ na kwestie dostępności leków nakłada się problematyka geopolityczna – mówił we wrześniu wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Bezpieczeństwo lekowe wymaga gwarancji, że leki będą dostępne i nie dojdzie któregoś dnia do sytuacji, że w wyniku jednej decyzji Chin nagle rynek europejski i polski pozostaną bez leków.

Czytaj też: Apteki apelują o wdrożenie w unijnego program EU4Health

Marcin Tronowicz

Powiązane tematy

Komentarze