Wybory w Turcji pod baczną obserwacją mieszkańców
W Turcji odbywają się dziś wybory do władz samorządowych, w których głos odda ponad 50 milionów osób. Uczestniczy w nich rekordowa liczba obserwatorów. W samym Stambule do czuwania nad porządkiem w punktach wyborczych zgłosiło się tysiące ochotników.
Społeczeństwo tureckie, coraz bardziej podzielone na zwolenników i przeciwników kontrowersyjnego premiera Recepa Tayyipa Erdogana, a także karmione od grudnia skandalicznymi nagraniami na temat wielomilionowych rządowych afer korupcyjnych, alarmowane jest pogłoskami o potencjalnych wysiłkach mających na celu sfałszowanie wyników głosowania.
"Od czasu czerwcowych demonstracji w parku Gezi Erdogan powtarza, że wszystkie spory powinny zostać załatwione za pomocą urn wyborczych. To nas zainteresowało. Postanowiliśmy na temat tych urn dowiedzieć się trochę więcej" - mówi Gunnur Atoros, jedna z inicjatorek akcji Sandik Basindayiz, czyli Obserwatorów Urn Wyborczych.
Aby mieć nieograniczony dostęp do 30 tysięcy stambulskich punktów wyborczych, Aktoros i jej przyjaciele mieli niecodzienny pomysł wystawienia własnego niezależnego kandydata na burmistrza całego miasta. Została nim znana turecka pianistka jazzowa Selen Gulun, od lat zaangażowana w wiele akcji na rzecz równouprawnienia kobiet i ochrony środowiska.
Gulun od samego początku nie ukrywała, że startuje tylko po to, aby umożliwić większe zaangażowanie społeczeństwa w proces wyborczy i nie oczekuje od nikogo, aby na nią głosował.
"W Turcji w tej chwili zachodzą bardzo ważne zmiany. Wielu ludzi chce wiedzieć, kto i dlaczego decyduje o ich przyszłości. Te wybory to dla nas początek drogi. Będziemy także obecni na sierpniowych wyborach prezydenckich i przyszłorocznych wyborach parlamentarnych" - mówi Gulun, dodając jednak, że w przyszłych wyborach już nie widzi siebie na tak wyeksponowanym stanowisku.
"Ostatnie miesiące to była ciężka praca. Postawiliśmy sobie za punkt honoru, że będziemy mieli przynajmniej po jednym obserwatorze w każdym punkcie wyborczym Stambułu. Prawie nam się udało. Razem z siostrzanym ruchem Oy ve Otesi (Głosowanie i Ciąg Dalszy) mamy ich 25 tysiące" - tłumaczy kandydatka na burmistrza.
"Musieliśmy ich wszystkich wyszkolić, utworzyć centrum dowodzenia całą operacją, znaleźć wystarczającą ilość prawników gotowych do interwencji w razie jakichkolwiek kłopotów. To był ogromny wysiłek" - wyjaśniła.
Aktoros dodaje, że w przyszłych wyborach działacze obu ruchów planują poszerzyć swoje pole działania i być obecni także w innych miastach Turcji.
"Dla nas ta inicjatywa to także nowość. Nigdy do tej pory my, zwykli obywatele, nie czuliśmy tak silnie, że powinniśmy stanąć na straży demokracji. Przedtem decyzje na ten temat były podejmowane przez armię i polityków. Teraz przyszła kolej na nas, zwykłych ludzi" - mówi Aktoros.
Zgadza się z nią Burcak Unsal, młody międzynarodowy prawnik, stojący na czele ruchu Woluntariusze na rzecz Demokracji i Sprawiedliwości, którego członkowie także aktywnie uczestniczą w obserwowaniu niedzielnych wyborów.
"Turcja przechodzi bardzo trudny okres, ale według mnie to jest niezbędny proces, bez którego nie uda nam się stworzyć społeczeństwa opartego na zasadach pluralistycznej demokracji" - mówi Unsal.
Prawnik uważa, że jednym z najważniejszych zadań wolontariuszy jest praca nad aktywizacją najmłodszego pokolenia tureckich wyborców, a także uświadomienie przeciętnemu obywatelowi jego praw, takich jak żądania od polityków poniesienia odpowiedzialności za ich czyny i obietnice wyborcze, a także większej przejrzystości działań.
Wśród obserwatorów niedzielnych wyborów znajdują się oczywiście także członkowie wszystkich biorących w nich udział partii politycznych.
Republikańska Partia Ludowa (CHP), główna opozycyjna partia w Turcji i prawdopodobnie jedyna, która jest w tej chwili w stanie zagrozić rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), ma około pół miliona obserwatorów w ponad 300 tysiącach punktów wyborczych na terenie całego kraju.
To samo dotyczy AKP, która, podobnie jak opozycja, także oskarża swoich przeciwników, a szczególnie religijną organizację Hizmet (Służba) pod przewodnictwem charyzmatycznego kaznodziei Fettulaha Gulena, o chęć sfałszowania wyników.
Jednak Dr Ali Carkoglu, profesor nauk politycznych stambulskiego uniwersytetu Koc uważa, że niedzielne wybory przebiegną bez większych incydentów.
"Turcja ma długoletnią tradycję wyborczą, bawienie się urnami wyborczymi byłoby bardzo trudne. Te urny są bardzo uważnie obserwowane" - powiedział Carkoglu.
(PAP)
ara/ jo/ bk/
--------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------
Zachęcamy do odwiedzenia naszego internetowego sklepu wSklepiku.pl.
Znajdziesz tam mnóstwo ciekawych książek w atrakcyjnych cenach!