Informacje

Moskwa / autor: pixabay.com
Moskwa / autor: pixabay.com

TYLKO U NAS

Te banki wyłamują się z wojny finansowej z Rosją

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 4 listopada 2022, 13:36

    Aktualizacja: 4 listopada 2022, 13:36

  • 4
  • Powiększ tekst

Zachodnie banki wcale nie wyszły z Rosji. Dzięki temu notują rekordowe zyski. Sezon wyników w bankach obnaża hańbiącą prawdę. Raiffeisen Bank International ogłosił właśnie swoje rekordowe wyniki za trzeci kwartał 2022 roku. Jak zauważają komentatorzy, można powiedzieć, że bank stał się bankiem rosyjskim, ponieważ działalność w Rosji generuje mu dwie-trzecie dochodu. To nie jedyny zachodni bank, który za nic ma geopolityczny solidaryzm w czasie wojny, etykę, czy zwykłą ludzką przyzwoitość wobec perspektyw zwiększenia zysków. Podobnie postąpił włoski UniCredit.

Gdy świat finansowy uzgodnił, że odcina się od Rosji, by odciąć ją od metod finansowania wojny, „wyjście z Rosji” deklarował także Raiffeisen. Solidaryzm nie tylko z Ukrainą, ale ze wspólnym frontem świata Zachodu przeciwko Rosji, by wymusić w sposób pokojowy i nie militarny na niej jak najszybsze zaprzestanie działań zbrojnych i zbrodniczych na Ukrainie, dla wielu firm był problematyczny. Wiele firm miało rozległe interesy w Rosji, a więc i duże zyski, ponieważ Rosja to ogromny rynek.

W sektorze finansowym dużą ekspozycję na rosyjskie aktywa miały m.in. austriacki Raiffeisen, włoski UniCredit czy francuski Societe Generale. Wszystkie te banki zapowiadały, że „na poważnie rozważają” wycofanie się z Rosji. Również kilka dużych banków inwestycyjnych, takich jak JPMorgan, Goldman Sachs i Deutsche Bank medialnie nagłaśniało takie plany. Finalnie niemal wszyscy, w tym Societe Generale oraz banki inwestycyjne, definitywnie porzucili rynek rosyjski, nawet niemiecki Deutsche Bank, a Citi mocno okroiło swoją działalność. Austriacy i Włosi zostali.

Raiffeisen w samej Rosji zwiększył zyski aż czterokrotnie

Raiffeisen Bank International to austriacka grupa bankowa i centralna instytucja Raiffeisen Banking Group Austria. Bank jest notowany na Giełdzie Papierów Wartościowych w Wiedniu, a jego głównymi udziałowcami są banki regionalne RBG.

Ten austriacki bank, jest jednym z nielicznych zachodnich pożyczkodawców, którzy nadal mają znaczącą pozycję w Rosji. Działalność w Rosji stanowiła dla tego banku 1/3 przychodu. W pełni świadoma, jak widać, decyzja o pozostaniu w Rosji sprawiła, że bank podniósł swoje prognozy dochodu odsetkowego netto do około 4,8 miliarda euro (4,71 miliarda dolarów), a dochód z opłat i prowizji netto do około 3,7 miliarda euro.

Wcześniej Raiffeisen przewidywał od 4,3 miliarda do 4,7 miliarda euro dochodu z odsetek i opłat w wysokości ponad 2,7 miliarda euro. Dochód odsetkowy netto wzrósł o 53 proc. do 3,59 mld euro, podał bank. Wyłączając Rosję i Białoruś, również wzrósł o 38 proc. Jednak jeszcze w marcu bank zapewniał, że „poważnie rozważa” zakończenie działalności w Rosji. Jak widać, firma nie chciała zrezygnować z rynku, który przynosił jej jedną trzecią zysków.

Jak czytamy choćby na portalu MarketWatch: „Aktualizacja wytycznych (ang. guidance) nastąpiła po tym, jak bank odnotował zysk netto w ciągu dziewięciu miesięcy do końca września w wysokości 2,80 mld euro, znacznie więcej niż 1,06 mld euro w tym samym okresie ubiegłego roku.

Skandaliści w finansach, czyli myli się kto myśli, że świat finansów jest nudny

Raiffeisen nie ma lekko ostatnimi laty. To istna karuzela zmian na stanowiskach prezesów i zarządu, a to raz w wyniku malwersacji, a to innych afer i aferek. Jak mogliśmy ledwie tydzień temu przeczytać, były prezes Raifaissena Patrik Gisel ma już nową pracę, a z banku musiał odejść w wyniku przynajmniej dwóch afer. W tym roku zapadł wyrok pierwszej instancji przeciwko byłemu szefowi Raiffeisena, przyjacielowi Gisela, za oszustwa, malwersacje, nieuczciwe zarządzanie biznesem i fałszowanie dokumentów: trzy lata i dziewięć miesięcy więzienia.

Pierin Vincenz, rzeczony były prezes, ogłosił apelację, pisemna decyzja I instancji wciąż czeka. Proceder, za który poleciał, polegał na tym, że przez lata i w kilku przypadkach Vincenz i Stocker potajemnie inwestowali w małe firmy o znikomej wartości, sztucznie pompowali ich wartość rynkową i sprzedawali je dobrze finansowanemu Bankowi Aduno, potajemnie przy tym zarabiając krocie. Afery w Raiffeisenie były finansowe i miłosne, ale jakoś czerpanie zysków z działalności w Rosji do nich się nie zaliczało, ani nikt za to nie został pociągnięty do konsekwencji.

Włosi

Andrea Orcel, prezes włoskiego UniCredit, także ma pełne ręce roboty, także wizerunkowej. Jednak ostatnie pół roku jego życia to głównie zajmowanie się sprawami firmy w Rosji. Rosja była ostatnimi laty dla UniCredit głównym motorem wzrostu, z którego także Włochom ciężko było zrezygnować.

Wartość biznesu UniCredit w Rosji wynosi 2,5 mld euro, choć tu raczej chodzi o ekspozycję tego włoskiego biznesu w rosyjskich kredytach na 5,5 mld euro. Orcel stwierdził, że porzucanie biznesu w Rosji byłoby nieracjonalne, wręcz niemoralne.

Podrzuca się w ten sposób coś wartościowego tym samym ludziom, którym chce się zaszkodzić – mówił podczas wrześniowej konferencji finansowej Bank of America. Ale nieporzucanie biznesu to jedno, a zabezpieczanie finansowania Rosjan na lata, wbrew intencji działań całego świata, to zupełnie co innego.

Jak donosił Euromoney, by uniknąć ryzyka, Orcel wyswapował rosyjskie pożyczki z dla Rosjan z rosyjskimi bankami na pożyczki z banków rosyjskich dla firm europejskich, a zamożniejsze, zasobne w dużą gotówkę, firmy rosyjskie przedpłacały na pięć lat kredyty w UniCredit. Ale, co wydaje się ważniejsze, UniCredit pozyskał międzynarodowych kupców na pożyczki dla rosyjskich klientów – poniżej ekwiwalentu, ale nadal powyższej 30 proc. Prowizji. Takie finansowanie zapewnił sobie m.in. z Chin, Turcji, Indii i RPA. Udało się, ponieważ te kraje nieprzesadnie chciały się angażować w politykę wokół tej wojny.

Podobne ruchy zrobił zresztą Raiffeisen, z tą różnicą, że wartość jego biznesu w Rosji i z Rosjanami to ekspozycja na kwotę 600 mln euro. Dzięki takim zabiegom Austriacy obniżyli to ryzyko o połowę. Różnica miedzy Austriakami a Włochami tu jest tylko taka, że Włosi obsługują głównie rosyjską bankowość korporacyjną, podczas gdy Austriacy stoją obiema nogami w kredytach konsumenckich. Stąd teoretycznie mniejsza okazywana awersja do wychodzenia z Rosji Johanna Strobla, prezesa Raifeissen Bank Int i mniej stanowcze komunikaty.

Z dużych banków pozostał jeszcze jedynie amerykański – o ironio – Citi, który co prawda ograniczył kredyty konsumenckie, ale w kredytach firmowych – 7,4 miliarda euro z 8,4 mld euro na rzecz rosyjskiego biznesu. Jak zauważa Dominic O’Neill z Euromoney: Paradoksalnie, wygląda to tak, w przeciwieństwie do Włochów i Austriaków, jakby to amerykański bank był jedynym w Rosji zachodnim bankiem nadal nastawionym głównie na obsługę rosyjskich firm w Rosji.

Jakoś inni mogli

Światowi giganci niechętnie opuszczali Rosję, ale jednak skutecznie. Ogromnym wyzwaniem ten ruch był choćby dla BP, który finalnie zdecydował o porzuceniu swoich udziałów w Rosniefcie, co było jak wczesna gwiazdka dla rosyjskiego rządu. A branży finansowej, w maju Societe Generale odsprzedała Rosbank Wladimirowi Potaninowi – jednemu z nielicznych wówczas rosyjskich oligarchów, nie objętych sankcjami. Sprzedała go tak tanio, że musiała odpisać stratę w wysokości 3,1 mld euro z kapitału grupy, ale sprzedała.

I tak, zamiast jednego frontu finansowego, nadal pozostają małe osady na finansowym archipelagu wokół Rosji, które skrzętnie obsługują i dostarczają Rosji finansowania z zewnątrz. Jak powszechnie wiadomo, pecunia non olet, ale z drugiej strony – chciałoby się powiedzieć - no po prostu skandal!

Maksymilian Wysocki

Powiązane tematy

Komentarze