Jutro liczba ludzi na świecie przekroczy 8 mld!
15 listopada, czyli już jutro liczba ludności na świecie osiągnie 8 miliardów - wynika z opublikowanego raportu ONZ. Indie wyprzedzą Chiny pod względem liczby mieszkańców w 2023 roku, stając się najludniejszym krajem świata.
Wraz z rosnącą globalną populacją, kryzys demograficzny w Chinach wzbudza coraz większy niepokój władzy.
Jeszcze na początku lat 90., Chiny mogły pochwalić się wysokim współczynnikiem dzietności. Zależnie od źródeł, oscylował on na poziomie około 2.5-2.0 dzieci na kobietę. Oznacza to, że był bliski lub nawet powyżej wskaźnika zastępowalności pokoleń, który wynosi 2.15.
W 2021 poziom dzietności wyniósł jednak 1.16. I nic nie wskazuje na to, by miał on wzrosnąć, bowiem w tym roku przewiduje się, że w Chinach urodzi się 10 milionów dzieci – o 600 000 mniej, niż w 2021.
Z czego wynika ciągły spadek dzietności?
Przez wiele lat, w Chinach prowadzona była polityka jednego, potem dwójki dzieci. Obecnie jednak, prowadzona jest dokładnie odwrotna polityka. Rząd chiński poprzez zwolnienia podatkowe oraz bezpośrednie transfery gotówkowe próbuje nakłonić ludzi do posiadania potomstwa. Działania te jednak nie przynoszą oczekiwanych skutków.
Ważnym powodem, dla którego młode pary nie decydują się na potomstwo jest słaby dostęp do przedszkoli, żłobków oraz placówek edukacyjnych. Szkoły w Chinach są przepełnione, a prywatne – za drogie.
Wychowaniu dzieci nie sprzyja także fakt, że w Państwie Środka godziny pracy często są nieregulowane. Utrudnia to planowanie opieki nad potomstwem, a niestabilność etatów jest dalej powszechna, zwłaszcza wśród osób na niższych stanowiskach.
Kolejnym czynnikiem niskiej dzietności jest coraz późniejszy wiek łączenia się w związki. Jednocześnie coraz więcej par zadowala w pełni posiadanie tylko jednego dziecka.
Co spadek dzietności oznacza dla gospodarki?
Kurcząca się populacja jest dużym problemem dla Chin. Rosnący odsetek emerytów oznacza, że utrzymywać będzie ich coraz mniej osób. Obecnie, osoby powyżej 65 roku życia stanowią 13 proc. populacji chińskiej, ale jeśli dzietność utrzyma się na tak niskim poziomie, to szybko wzrośnie.
Co więcej, chiński rynek nieruchomości, będący jednym z najważniejszy sektorów gospodarczych, popada w błędne koło. Z uwagi na wysokie ceny mieszkań, Chińczycy nie kupują nowych mieszkań. Zniechęca ich to w konsekwencji do posiadania dzieci. To z kolei przekłada się na słabe perspektywy dla rynku nieruchomości, a inwestorzy w nadziei na dobry zarobek…podnoszą ceny.
W najbliższym czasie raczej nie ma co liczyć na gwałtowny upadek chińskiej gospodarki. Jednak utrzymujące się problemy z demografią prędzej czy później zaowocują poważnym kryzysem.
Źródło: Reuters