Informacje

zdjęcie ilustracyjne / autor: fotoserwis PAP
zdjęcie ilustracyjne / autor: fotoserwis PAP

Odejście od węgla tylko stopniowe, nie drastyczne

Marcin Tronowicz

Marcin Tronowicz

dziennikarz portalu wGospodarce.pl i współpracownik miesięcznika "Gazeta Bankowa"

  • Opublikowano: 14 listopada 2022, 19:30

  • Powiększ tekst

Z udziałem wyższym niż 70 proc. w miksie energetycznym Polski, węgiel wciąż stanowi mocną podstawę bezpieczeństwa energetycznego kraju. Widać to to szczególnie w dobie kryzysu energetycznego, wywołanego m.in. przez drastyczny wzrost cen i fluktuacje na rynku paliw. W związku z tym, aby zmienić proporcje miksu energetycznego i przejść z energetyki węglowej na OZE, trzeba to czynić stopniowo i wystrzegać się działań pochopnych - mówi prezes PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Andrzej Legeżyński

Konsekwencją wojny w Ukrainie, znacznych ograniczeń dostaw gazu z Rosji i wywołanego przez to kryzysu energetycznego w Europie jest renesans węgla, częściowo zastępującego niedobór gazu, wybranego przez Unię Europejską na paliwo przejściowe w drodze do zbudowania gospodarki niskoemisyjnej i spełnienia ambitnych celów klimatycznych. W Polsce podstawą systemu elektroenergetycznego węgiel kamienny i brunatny jest od dekad. Polska Grupa Energetyczna (PGE) zarządzają dwiema największymi w kraju kopalniami w Bełchatowie i Turowie. Zapewniają one 27 proc. energii elektrycznej trafiającej do sieci krajowej.

Miks energetyczny w Polsce w ponad 70 proc. bazuje na węglu, podczas gdy energetyka oparta na źródłach odnawialnych wciąż się rozwija. Aby zmienić te proporcje potrzebne jest przejście z energetyki węglowej na OZE, co w praktyce oznacza, że od węgla należy odchodzić stopniowo, a nie drastycznie – powiedział cytowany przez portal Biznesalert.pl prezes PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Andrzej Legeżyński.

Europa od około roku zmaga się z wysokimi cenami energii. Oprócz tego, że powodują obniżenie standardu życia u części mieszkańców Unii, przyczyniają się do wzrostu inflacji i pogorszenia koniunktury gospodarczej. Wysokie ceny energii negatywnie odbijają się na kondycji wielu małych i dużych przedsiębiorstw, w tym w szczególności na branży energochłonnej. Powodują niestabilność w przestrzeni gospodarczo-społecznej, co negatywnie wpływa na oczekiwania i perspektywy rozwoju gospodarczego.

Czytaj też: Europa bez stali? Jedna po drugiej znikają kolejne huty

Węgiel drożeje i… tanieje

Jednym z przejawów kryzysu energetycznego jest niestabilność cen i podaży paliw. Cena tony węgla w Polsce jest zróżnicowana i zależy od miejsca zakupu. W sklepach Polskiej Grupy Górniczej za tonę ekogroszu, węgla orzecha czy groszku trzeba zapłacić około 1500 zł, choć węgiel nie w każdej chwili jest tam dostępny – czytamy na portalu muratorplus.pl. Na składach węgla i w wielu innych punktach sprzedaży jego ceny w listopadzie dochodzą do 3 i 4 tysięcy zł. Jest to znaczny wzrost w porównaniu do ubiegłego roku, kiedy tona węgla kosztowała 800 do 1000 zł. Gospodarstwa domowe mogą także kupić pochodzący z importu węgiel od samorządów, np. od gminy, w cenie do 2 tysięcy zł za tonę – w tym przypadku resztę ceny zakupu dopłaca rząd. Rząd uruchomił ostatnio także porównywarkę cen węgla, dostępną na stronie www.cieplo.gov.pl, na której sprzedawcy mają obowiązek się rejestrować. Ceny węgla w PGG od dwóch miesięcy są na mniej więcej podobnym poziomie.

Tymczasem na rynkach zagranicznych obserwujemy od kilku miesięcy znaczny spadek cen paliw, w tym węgla i gazu ziemnego. Wcześniej, w początkowym okresie pandemii Covid-19 ponad dwa lata temu ceny węgla były siedmiokrotnie niższe niż w sierpniu br. W pierwszej połowie listopada hurtowe ceny węgla w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia (ARA) zeszły poniżej 200 dol., a więc około 900 zł za tonę. Jeszcze na początku września w portach ARA trzeba było za jego tonę zapłacić nawet 350 dol., a więc około 1575 zł. Zgodnie z opinią rynku, węgiel pochodzący z polskich kopalni jest jakościowo lepszy od węgla importowanego.

Kryzys energetyczny komplikuje warunki działalności spółek energetycznych oraz kopalni, które od lat słyszały, że węgiel jest paliwem przestarzałym, a jego zużycie prowadzi do zatrucia środowiska. Teraz nagle wymaga się od kopalni, aby dostarczały więcej węgla niż dawniej, bo przecież czemu mamy go importować, skoro „Polska węglem stoi”, a polski węgiel lepszy od tego z importu. Dlatego rację miał wicepremier i szef MAP Jacek Sasin, kiedy mówił, że rząd nie wycofuje się ze stwierdzenia, że górnictwo w Polsce ma zapewnioną perspektywę działalności do 2049 r., ale do czasu uruchomienia pierwszych bloków jądrowych żadna kopalnia nie może zostać zamknięta.

Czytaj też: Ozdoba: za godzinę pracy Bełchatów płaci 1,2 mln zł ekstra

Marcin Tronowicz

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych