Co z kontrolą NIK w Orlenie? Prawnik wyjaśnia
Najwyższa Izba Kontroli nie ma prawa do niczym nieograniczonego prześwietlenia Orlenu ani żadnej innej podobnej spółki — wyjaśnia dr Radosław L. Kwaśnicki, radca prawny i Senior Partner w kancelarii RKKW — Kwaśnicki, Wróbel i Partnerzy. Gdyby spółka przekazała NIK jakiekolwiek dokumenty do kontroli w przypadku, gdy nie jest do tego zobligowana przepisami prawa, groziłaby jej wysoka kara oraz pozwy akcjonariuszy lub kontrahentów, którzy zastrzegli kontraktowo poufność - czytamy na portalu wprost.pl.
Przypomnijmy, że Najwyższa Izba Kontroli chce prześwietlić PKN Orlen. Chodzi m.in. o fuzję z Lotosem i politykę cenową. Spółka nie chce jednak przekazać NIK dokumentów, tłumacząc, że Izba nie ma do tego prawa.
Jak zauważa dr Radosław L. Kwaśnicki, radca prawny i Senior Partner w kancelarii RKKW – Kwaśnicki, Wróbel i Partnerzy, Orlen jest publiczną spółką prawa handlowego, notowaną na giełdzie. Skarb Państwa ma w niej znaczący udział, choć mniejszy niż 50 proc.
Podkreśla również że, wśród akcjonariuszy Orlenu, poza Skarbem Państwa, są inni duzi gracze, m.in. Aviva i Nationale Nederlanden posiadający pakiety warte miliardy. Zgodnie z prawem, wszystkim akcjonariuszom przysługuje taki sam dostęp do informacji na temat spółki.
-Gdyby zatem Orlen przekazał dokumenty Najwyższej Izbie Kontroli bez podstawy prawnej, oznaczałoby to, że jeden z akcjonariuszy, w tym wypadku państwo, jest faworyzowany. A to naraziłoby firmę nie tylko na pozwy kontrahentów, ale i ogromną karę, nałożoną przez Komisję Nadzoru Finansowego - dodaje mec. Kwaśnicki.
Czytaj też: PSG: Bezpieczeństwo dostaw gazu nie jest zagrożone
biznes.wprost.pl/kp