Igrzyska w Krakowie? Dobrze - niech ci, którzy ich chcą dopłacą w podatkach
Igrzyska zimowe w Krakowie budzą zarówno sprzeciw jak i poparcie niektórych środowisk. Sprzeciw - obywateli. Poparcie - tych z władzy, którzy dzięki nim zarobią. Na pewien pomysł wpadł więc bloger Mirosław Usidus. Proponuje on śmiałą formę finansowania igrzysk.
Jaka to forma? Podatkowa oczywiście.
Jeśli część społeczeństwa ich sobie życzy, to wolna wola, niech sobie organizuje, za swoje, ma się rozumieć. A dokładnie za np. dopis (nie odpis) do podatku tam na dole PIT-a, gdzie jest już rubryka z 1-procentem.
Dlaczego taka forma?
Gdyby był to odpis od podatku, który i tak podatnik musi zapłacić, w pośredni sposób dotyczyłoby to również niezainteresowanych Igrzyskami, bowiem pomniejszona byłaby ogólna wpłata podatkowa do budżetu państwa, z której, w założeniu przynajmniej, korzystają wszyscy. Dlatego, zgodnie z liberalną zasadą niekrzywdzenia nie-chcących, musi być to dopis – ekstra podatek – dodatek do podatku, który jest logiczną konsekwencją poparcia przez podatnika idei igrzysk.
Więc wiemy już "jak". A czy wiemy "ile"?
Przyjmując, że ZIO mają kosztować 21 miliardów. Podatników w Polsce jest jakieś 24 miliony a większość z nich (jak twierdzą czynniki propagujące Igrzyska) pragnie organizacji tej imprezy w Polsce. Więc, gdyby deklarujących entuzjazm było choćby 15 milionów, wyszłoby, jak łatwo policzyć, 1400 PLN na głowę entuzjasty.
Dalej są jacyś chętni?
wirtualnemedia/ as/