Tajne dokumenty? Biden nie ma sobie nic do zarzucenia
Prezydent USA Joe Biden powiedział w czwartek, że „nie żałuje” swojego sposobu obchodzenia się z tajnymi dokumentami, które zostały znalezione w jego domu i byłym biurze, dodał też, że wierzy, że sprawa zostanie rozwiązana.
„Myślę, że przekonacie się, że nic tam nie ma” - powiedział Biden dziennikarzom, podczas oględzin zniszczeń po burzy w Kalifornii.
„W pełni współpracujemy i czekamy na szybkie rozwiązanie tej sprawy” - powiedział.
Prezydent przekazał zgromadzonym przedstawicielom mediów, że postępował zgodnie z instrukcjami swoich prawników po tym, jak „garstka dokumentów została złożona w niewłaściwym miejscu” i dodał, że dokumenty po ich znalezieniu zostały natychmiast zwrócone do Archiwum Narodowego.
Reuters przypomina, że prokurator generalny Merrick Garland wyznaczył w zeszłym tygodniu specjalnego prokuratora Roberta Hura do zbadania sprawy.
Garland potwierdził, że niejawne dokumenty z czasów prezydentury Baracka Obamy i wiceprezydenta Bidena zostały odnalezione przez prawników prezydenta w dwóch prywatnych miejscach używanych przez Bidena - 2 listopada ub.r. w biurze ośrodka Penn Biden Center w Waszyngtonie i 20 grudnia w garażu domu prezydenta w Wilmington.
Według mediów, w biurze Bidena w Waszyngtonie znaleziono 10 niejawnych dokumentów z lat 2013-2016 i dotyczyły one m.in. tematów Ukrainy, Iranu i Wielkiej Brytanii, zaś część z nich miała być opatrzona klauzulą „ściśle tajne”. Niewiele wiadomo na temat drugiej partii znalezionej w garażu domu Bidena w Wilmington, poza tym, że była ich „niewielka liczba” i znajdowały się wśród innych dokumentów z czasu wiceprezydentury obecnego szefa państwa.
PAP/ as/