Szefowa YouTube'a złożyła rezygnację. Odchodzi Susan Wojcicki
Susan Wojcicki przez prawie 10 lat zarządzała YouTube’em. Niedawno ogłosiła swoją rezygnację. To ona w dużej mierze stoi za sukcesami jednej z najbardziej rozpoznawalnych firm na świecie.
Decyzję opublikowała w zeszłym tygodniu, a treść pisma ujawniły na swojej stronie internetowej służby prasowe YouTube.
Dziś, po prawie 25 latach pracy, postanowiłam wycofać się z roli szefowej YouTube’a i rozpocząć nowy rozdział, skupiając się na rodzinie, zdrowiu i osobistych projektach, które są moją pasją - napisała Susan Wojcicki w liście skierowanym do pracowników.
Wojcicki z koncernem Google związana jest od początku powstania tego technologicznego giganta. A Google jest właścicielem YouTube od 2006 roku.
Przy takich decyzjach ważne jest, by wskazać następcę – i tak się też stało w tym przypadku. Zastąpi ją na głównym stanowisku zarządczym - Neal Mohan, któremu udzieliła pełnej rekomendacji.
Spędziłam prawie 15 lat mojej kariery pracując z Nealem (…), Mohan w 2015 r. został dyrektorem ds. produktów w YouTube. (…). Neal będzie wspaniałym liderem dla YouTube - podsumowała.
Następca Susan Wojcicki odegrał kluczową rolę we wprowadzaniu niektórych największych produktów, w tym YouTube TV, YouTube Music.
A co dalej z jej karierą? Najpierw zamierza wspierać nowego szefa w transformacji firmy, a na dłuższą metę: „uzgodniłam z Sundarem (red. Sundar Pichai to prezes Google), że podejmę się roli doradczej w całym Google i Alphabecie”.
Nie traci więc więzi z macierzystą firmą, ale chce wykorzystać swoje doświadczenie. Odejście eleganckie, jednak nieodwołalne.
Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, że Susan Wojcicki ma polskie korzenie. Jej przodkowie wyemigrowali w 1949 roku najpierw do Szwecji, a później do USA. Media podają, że ma też ponoć polskie obywatelstwo.
Warto jednak w tym momencie przypomnieć,że Alphabet, właściciel Google, otrzymał pod koniec zeszłego roku 391,5 mln dolarów grzywny w wyniku pozwu 40 amerykańskich stanów. Koncern po zawarciu ugody ukarano za nielegalne śledzenie lokalizacji swoich użytkowników – o czym szeroko informowała światowa prasa.
Wcześniej Google zgodził się zapłacić 85 mln dol. w celu rozstrzygnięcia pozwu wniesionego przez prokuratora generalnego Arizony, który stawiał zarzut naruszenia stanowego prawa ochrony konsumentów poprzez oszukiwanie użytkowników smartfonów w kwestii prywatności lokalizacji.
Agencje prasowe donosiły, że nawet jeśli ustawienie „historia lokalizacji” jest wyłączone, Google zbiera i przechowuje niektóre dane.
Dane o lokalizacji należą do najbardziej wrażliwych i cennych informacji osobistych, które zbiera Google. Z dostępnych informacji wynika, że dane o lokalizacji były wykorzystywane przez amerykańską policję do ustalania, gdzie przebywają podejrzani.
40 prokuratorów generalnych nazwało ugodę „historycznym zwycięstwem konsumentów” i „największą wielostanową ugodą w historii USA dotyczącą prywatności”.
Inną niekorzystną dla firmy informacją było to, że przychody firmy Alphabet spadły z 76 mld (2021 r.) do 63 mld dolarów w 2022 roku, a Alphabet poinformował, że zwolni 12 tys. osób.
Czytaj także: Jak skutecznie chronić dzieci przed cyberprzemocą? [ROZMOWA]
Oprac. własne: Grażyna Raszkowska