Niemcy nie chcą uhonorować swoich polskich ofiar!
W sprawie wzniesienia w Berlinie pomnika ofiar niemieckiej okupacji w Polsce widać brak woli politycznej; to kolejny przejaw dyskryminacji polskich ofiar - ocenił wiceszef MSZ Arkadiusz Mularczyk, komentując doniesienia dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.
Portal dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ) napisał, że inicjatorzy planu wzniesienia w Berlinie pomnika ofiar niemieckiej okupacji w Polsce podczas II wojny światowej zarzucili rządowi Niemiec, że chce zmienić i rozmyć koncepcję miejsca pamięci, która powstała w 2021 roku. Również prace przygotowawcze do budowy miejsca pamięci mają być poważnie opóźnione.
Mularczyk był pytany, czy polskie MSZ jest zaangażowane w sprawę utworzenia miejsca pamięci i czy będzie na ten temat rozmawiać z partnerami z Niemiec.
„Prowadzimy od dłuższego czasu rozmowy na ten temat, natomiast widać, że jest brak woli politycznej, żeby to szybko zrobić. Niestety takie są fakty, że różne nacje mają swoje pomniki, a dla ofiar polskich po prostu nie ma miejsca i nie ma chęci zrobienia tego pomnika i to jest widoczne od dłuższego czasu” - powiedział wiceszef MSZ.
Ocenił, że „to jest oczywiście brak woli politycznej i kolejny przejaw dyskryminacji polskich ofiar”. „Mają swój pomnik Żydzi, mają Romowie, natomiast inne ofiary, w tym polskie, jakoś nie mogą się tego doczekać” - stwierdził Mularczyk.
Dopytywany, czy to oznacza, że budowa pomnika i miejsca pamięci może nie dojść do skutku, wiceszef MSZ odparł, że „być może dojdzie do skutku”. Zapewnił, że Polska podnosi sprawę pomnika i miejsca pamięci w rozmowach z naszymi zachodnimi sąsiadami. „Oczywiście, że podnosimy (ten temat) za każdym razem” - podkreślił wiceszef MSZ.
Pytany o stanowisko Niemiec ws. miejsca pamięci, wiceszef MSZ powiedział, że nasi zachodni sąsiedzi nie udzielają „jednoznacznej odpowiedzi”.
FAZ powołał się na dwa listy, które inicjatorzy budowy miejsca pamięci, wśród których są byli przewodniczący Bundestagu Rita Suessmuth i Wolfgang Thierse, urbanista Florian Mausbach oraz berliński rabin i były dyrektor miejsca pamięci (Topografia terroru) Andreas Nachama, skierowali do minister ds. kultury Claudii Roth. W listach, którymi dysponuje FAZ, czytamy również, że prace przygotowawcze do budowy miejsca pamięci są poważnie opóźnione.
„Już w 2020 roku Bundestag opowiedział się za utworzeniem +miejsca pamięci i spotkań+ głosami wszystkich ugrupowań parlamentarnych z wyjątkiem AfD” - pisze FAZ. „Rok później grupa ekspertów pod przewodnictwem byłego ambasadora w Warszawie Rolfa Nikela przedstawiła koncepcję, zgodnie z którą centralnym elementem tego miejsca powinien być pomnik. Miejsce to powinno przypominać, napominać i budzić. Powinno dawać możliwość pochylenia się przed wszystkimi ofiarami Rzeczypospolitej Polskiej w II wojnie światowej i poprzez okupację niemiecką w Polsce” - podaje portal.
Według koncepcji, oprócz nowego pomnika ma powstać miejsce polsko-niemieckich spotkań i przekazywania wiedzy.
Inicjatorzy krytykują teraz, że coraz częściej mówi się o „Domu Polsko-Niemieckim”, który chce pomieścić „praktycznie wszystko pod jednym dachem”. W ten sposób, ich zdaniem, spycha się na dalszy plan „upadek cywilizacji spowodowany niemiecką polityką przemocy w Polsce, której celem była eksterminacja milionów ludzi, kultury i historii naszego sąsiedniego kraju”. Claudia Roth napisała w liście do inicjatorów, że obecnie rzeczywiście istnieje „szersze podejście” w sensie „Domu Polsko-Niemieckiego”, który chce zwrócić uwagę także na „tysiącletnie” sąsiedztwo obu narodów.
Do tej pory w Berlinie znajduje się tylko „Pomnik Żołnierza Polskiego i Niemieckiego Antyfaszysty” z czasów NRD, na którym obie postacie stoją obok żołnierza Armii Czerwonej - przypomina FAZ.
PAP/ as/