Diamenty dla UE ważniejsze od ofiar na Ukrainie?
Zapytamy Komisję Europejską, dlaczego projekt kolejnego pakietu sankcji UE nie uwzględnia diamentów z Rosji oraz objęcia restrykcjami Białorusi - poinformował Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś
KE przekazała państwom UE projekt 11. pakietu unijnych sankcji wobec Rosji. Zakłada on m.in. objęcie restrykcjami kolejnych osób i podmiotów zaangażowanych w agresję Rosji wobec Ukrainy, w tym porwania ukraińskich dzieci do Rosji. Zgodnie z nim sankcjami mają zostać objęte firmy z Chin za pomaganie Rosji w wojnie.
CZYTAJ TEŻ: Obrona państwa narodowego w świecie zdominowanym przez wielkie korporacje
Projekt KE częściowo odpowiada na polskie postulaty dotyczące kolejnych sankcji, m.in. nałożenia ich na osoby odpowiedzialne za nielegalne deportacje ukraińskich dzieci do Rosji, na sędziów skazujących dysydentów w politycznych procesach, na propagandzistów - powiedział Sadoś.
Dodał, że Polska zmierza jednak zapytać KE, dlaczego w propozycji nie zostały uwzględnione polskie propozycje jeśli chodzi m.in. o zakaz importu rosyjski diamentów.
Na pewno zapytamy też o mechanizm maksymalnej ceny na rosyjską ropę. Ta maksymalna cena miała być obniżona w połowie stycznia, potem w połowie marca. To się jednak nie stało. Na pewno podniesiemy kwestie importu rosyjskich produktów rolnych - dlatego, że nie widzimy uzasadnienia dla tego importu w momencie, gdy mamy do czynienia z nadwyżkami importu z Ukrainy - powiedział polski ambasador. - Zadamy też pytanie o sankcje na Białoruś, która jest dziś największą luką w systemie sankcyjnym. Sankcje nałożone na Białoruś są za sfałszowane wybory, represje, porwanie samolotu, ale dotychczas, mimo ponawianych polskich apeli, UE nie przyjęła sankcji na Mińsk za udział bezpośredni i pośredni w rosyjskiej agresji na Ukrainie, za represje w ostatnim czasie przeciw społeczeństwu obywatelskiemu, mediom, Polakom i Litwinom” - wskazał Sadoś.
Dodał, że Polska nie zgodzi się na jakiekolwiek rozluźnienie dotychczasowych sankcji białoruskich. „Nigdzie na świecie nie występuje obecnie brak nawozów potasowych. Białoruski potas został zastąpiony produkcją w krajach afrykańskich, czy w Kanadzie. Nie możemy pod pretekstem bezpieczeństwa żywnościowego godzić się na odmrażanie aktywów oligarchów, którzy są zaangażowani w handel żywnością czy nawozami” - powiedział.
Rozmowy w tej sprawie w Brukseli mają odbyć się w środę.
PAP, mw
CZYTAJ TEŻ: Gróbarczyk: Rzekę Elbląg musimy pogłębić do końca roku