Jedzenie pełne... plastiku!
Cząstki mikroplastiku mogą dostawać się do żywności na każdym etapie jej produkcji produkcji. Nie wiadomo, jakie są skutki dla zdrowia - zauważają naukowcy z Australii.
Specjaliści z australijskiej Commonwealth Scientific and Industrial Research Organisation (CSIRO) przeanalizowali naukową literaturę, aby sprawdzić, na jakich etapach produkcji żywności może przedostawać się do niej potencjalnie szkodliwy mikroplastik. Wnioski nie budzą optymizmu.
Po pierwsze, mikroplastik i dodawane do niego substancje można znaleźć w rybach, mięsie, ryżu, wodzie, pakowanych posiłkach i napojach, a nawet w świeżych warzywach i owocach. Według naukowców cząstki tworzyw przedostają się do jedzenia na różne sposoby – są spożywane przez zwierzęta, a także uwalniają się z różnych materiałów używanych w produkcji czy opakowań.
„Na przykład świeże jedzenie może być wolne od plastiku, kiedy jest zbierane lub łapane, ale zawiera plastik w momencie, gdy jest przetwarzane, pakowane i trafia do konsumentów” – ostrzega dr Jordi Nelis, autor publikacji, która ukazała się w piśmie „Trends in Analytical Chemistry” (https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0165993623000808?via%3Dihub).
Inne ważne źródło tych cząstek to uzyskiwane z oczyszczania ścieków odpady stałe przetwarzane na nawóz. Mogą ona zawierać cząstki plastiku pochodzące z różnych źródeł, choćby uwalniane w czasie prania ubrań z tworzyw sztucznych.
„Tego typu cząsteczki mogą gromadzić się w glebie i zmieniać jej strukturę, co może wpływać na uprawy roślin, bezpieczeństwo żywnościowe i odporność ekosystemu. Tworzywa sztuczne mogą np. ‘oszukać’ dobre bakterie obecne w glebie, tak, że te zaczną je mylić z korzeniami roślin. To natomiast skutkuje mniejszym dostępem roślin do niezbędnych składników odżywczych” – zwraca uwagę ekspert.
Naukowcy podkreślają, że do plastików dodaje się różnorodne związki chemiczne, aby uzyskać odpowiednie właściwości końcowych produktów. Takie substancje np. uodparniają tworzywa na promienie UV, utwardzają je, czy utrudniają palenie. Wśród nich można jednak znaleźć toksyczne składniki, w tym metale ciężkie.
Badacze donoszą jednocześnie, że brakuje dostatecznej liczby opracowań na temat wpływu mikroplastiku na zdrowie ludzi. Ich zdaniem niezbędne jest także opracowanie odpowiednich metod sprawdzających obecność tego zanieczyszczenia w żywności.
„Kluczowe brakujące informacje dotyczą bezpiecznych poziomów mikroplastiku. Obecnie nie wiemy dokładnie, jaki jest jego przepływ przez system produkcji żywności, ani jakie stężenia można uznać za dopuszczalne” - podkreśla dr Nelis.
Przypomina jednak, iż są sposoby, które każdy może zastosować, aby zmniejszyć zagrożenie dla środowiska i dla ludzi.
„Australijczycy wyrzucają przeciętnie 100 kg plastikowych odpadów rocznie. Warto więc używać mniej plastikowych produktów, zwłaszcza w kuchni, a także prać ubrania nieco rzadziej i na krótszych cyklach” - mówi dr. Nelis.
PAP/ as/