Państwo zapłaci za utrzymanie torów więcej, a przewoźnicy mniej
Prezydent Bronisław Komorowski podpisał w piątek nowelę ustawy o transporcie kolejowym. Nowe prawo zakłada, że opłaty, jakie przewoźnicy kolejowi płacą PKP PLK za korzystanie z infrastruktury kolejowej, będą liczone według nowych zasad.
Nowelizacja dostosowuje polskie przepisy do wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. ETS uznał w maju ub.r., że obowiązujące w Polsce prawo, według którego zarządzająca torami spółka PKP PLK naliczała opłaty za dostęp do torów, były źle sformułowane. W efekcie przewoźnicy płacili więcej, niż by mogli.
Nowela zakłada, że związane z infrastrukturą kolejową koszty, które dotąd finansowane były z dotacji budżetowej, mają być co do zasady finansowane z przychodów od przewoźników kolejowych. Natomiast koszty, które dotychczas zarządca infrastruktury finansował z przychodów od przewoźników, mają być finansowane z budżetu państwa. Koszty utrzymania infrastruktury kolejowej będą mogły być też dofinansowane z budżetu państwa, przy czym nie będą one mogły być przez budżet pokryte w całości.
Ustawa likwiduje lukę prawną, dotyczącą sytuacji, w której prezes Urzędu Transportu Kolejowego odmówi zatwierdzenia proponowanego przez zarządcę infrastruktury cennika dostępu do torów. Jeżeli prezes UTK nie zatwierdzi propozycji stawek, to ustawa przewiduje stawkę dostępu do infrastruktury kolejowej w ostatnio zatwierdzonej wysokości.
Nowelizacja zakłada także przekazanie w tym roku PKP PLK 500 mln zł z Funduszu Kolejowego. Ma to pozwolić na prawidłowe wykonanie wyroku ETS i sfinansowanie obniżki stawki dostępu do torów średnio o około jedną piątą.
Według autorów ustawy nowela docelowo powoduje wzrost wydatków ze środków publicznych, w tym budżetu państwa, na funkcjonowanie infrastruktury kolejowej o ok. 900 mln zł w skali roku.
Stawki wyliczone zgodnie z wyrokiem ETS już obowiązują. Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju pracuje nad rozporządzeniem, które dodatkowo regulowałoby sposób naliczania stawek i zapewniałoby ich trwałe obniżenie. To postulat od lat podnoszony przez przewoźników, którzy argumentują, że w Polsce tory należą do najdroższych na kontynencie, a ich stan jest fatalny.
(PAP), on