Dzicy lokatorzy zajęli... budynek rosyjskich szpiegów
Squattersi zajęli dom w południowej części stolicy Holandii, w którym mieściła się do niedawna siedziba biura handlowego Federacji Rosyjskiej - poinformowały w niedzielę tamtejsze media. „Wszystko wewnątrz budynku oddycha szpiegostwem” - napisał dziennik „Algemeen Dagblad”.
Budynek przy ulicy Veluwelaan jest własnością Rosji od 1975 roku i oficjalnie mieściło się w nim biuro handlowe. Tradycyjnie był jednak uważany za miejsce, w którym prowadzona była działalność szpiegowska i z tego powodu nazywany był „siedliskiem szpiegów”.
CZYTAJ TEŻ:
Polska będzie miała broń jądrową? Głowice na F-35!
„W Europie pojawia się nowa potęga”
Andrzej Duda jako husarz! To trzeba zobaczyć!
W lutym br. minister spraw zagranicznych Holandii Wopke Hoekstra nakazał zamknięcie przedstawicielstwa. Szef niderlandzkiego MSZ wprost mówił, że Rosja pod przykrywką próbowała instalować tajnych agentów w Holandii.
Od tego czasu dom stał pusty, jednak w sobotę został opanowany przez dzikich lokatorów. „To najłatwiejszy budynek’ do jakiego się włamałem” – powiedział „AD” jeden ze squattersów.
„Wygląda na to, że mieszkańcy w pośpiechu opuścili budynek. W jednym pokoju są jeszcze wózki z ubraniami pod sznurkiem do prania” – relacjonuje reporter. W pomieszczeniach znalezione zostały stosy dokumentów, maski gazowe, a także stary sprzęt do nagrywania. W jednym z nich wisi zdjęcie Jurija Andropowa, który przez krótki czas był przywódcą Związku Radzieckiego w 1983 roku.
Jedynymi drzwiami w „domu szpiegów”, których dzicy lokatorzy nie byli w stanie otworzyć, jest ogromny sejf. „Klucz złamał się w zamku, więc nie wiemy, co jest za drzwiami” – mówi jeden z dzikich lokatorów.
W listopadzie ub. roku inna grupa squattersów zajęła budynek w Amsterdamie należący do rosyjskiego oligarchy Arkadija Wołoża, założyciela wyszukiwarki Yandex, rosyjskiego odpowiednika Google. W maju br. sąd apelacyjny w Amsterdamie odrzucił wniosek rodziny Wołoża, która domagała się zwrotu nieruchomości i orzekł, iż dzicy lokatorzyt mogą w nim pozostać.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek
PAP/ as/