Niger na krawędzi wojny
Interwencja wojskowa w Nigrze, gdzie przed tygodniem doszło do wojskowego przewrotu, jest ostatecznością; powinniśmy być jednak gotowi również na taki scenariusz, ponieważ musimy pokazać, że możemy nie tylko szczekać, ale też gryźć - oznajmił w środę przedstawiciel Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) Abdel-Fatau Musah.
ECOWAS wysłała w środę do Nigru delegację, która zamierza przeprowadzić rozmowy z nowymi władzami tego kraju i podjąć próbę wypracowania rozwiązania o charakterze dyplomatycznym. Na czele misji stanął były prezydent Nigerii Abdulsalami Abubakar - powiadomiła agencja Reutera.
Jak przekazały agencja AFP i francuska telewizja France 24, w tym samym czasie wizytę w Mali złożył generał Salifou Mody, czyli jeden z przedstawicieli rządzącej w tym kraju od kilku dni junty. Według medialnych doniesień oraz ocen wielu ekspertów malijski rząd, a także władze sąsiedniej Burkiny Faso odnoszą się przychylnie do nowych przywódców Nigru.
Z państwa ogarniętego wewnętrznym kryzysem ewakuowani są obywatele Francji, Włoch i Niemiec. Niger opuściło w ostatnich dniach około 350 Francuzów - poinformował Reuters.
26 lipca wojskowa junta obaliła dotychczasowego prezydenta Nigru Mohameda Bazouma. Generał Abdourahamane Tchiani, od 2011 roku szef Gwardii Prezydenckiej, ogłosił się dwa dni później nowym przywódcą kraju. Armia przetrzymuje Bazouma w jego oficjalnej rezydencji w stolicy Niamey.
30 lipca kraje ECOWAS oraz Czad wydały oświadczenie, w którym postawiły juncie ultimatum - jeśli do władzy nie powróci prezydent Bazoum, wobec Nigru zostaną wprowadzone sankcje gospodarcze. ECOWAS zagroził też nowym nigerskim władzom użyciem siły. W odpowiedzi rządy Mali i Burkiny Faso, kóre również doszły do władzy w wyniku zamachu stanu zadeklarowały, że interwencja militarna w Nigrze byłaby równoznaczna z wypowiedzeniem wojny również tym państwom. Czytaj więcej: W Afryce może dojść do kolejnej wojny
Obalony 63-letni Bazoum należy do malejącej grupy mniej lub bardziej demokratycznie wybranych prozachodnich prezydentów krajów Sahelu, podczas gdy junty w Mali i Burkina Faso odwracają się od tradycyjnych sojuszników – USA, Francji i UE, opowiadając się za pogłębioną współpracą z Rosją.
W niedzielę demonstranci wykrzykiwali pod ambasadą Francji w Niamey hasła „Niech żyje Rosja!”, „Niech żyje Putin!” i „Precz z Francją!”. Manifestanci podłożyli także ogień pod jedną ze ścian kompleksu budynków, w którym znajduje się francuska ambasada.
Czytaj także: Prognozy wskazują na powrót rynku konsumenta i zahamowanie wzrostów cen aut
PAP/rb