Polska bez dymu? Palacze tytoniu tracą średnio około 10 lat życia
Gdyby wprowadzić takie działania, oszczędność w budżecie wyniosłaby nawet 26 mld zł. Prof. Fal: w walce z nałogiem tytoniowym, puryzm i ortodoksja do niczego dobrego nie prowadzą. Potrzebny jest złoty środek
Palacze tytoniu tracą średnio około 10 lat życia w porównaniu z osobami, które nigdy nie paliły – wynika z opublikowanej przez Biuro Analiz Sejmowych „Opinii dotyczącej stanu epidemi i nałogu papierosowego w Polsce, jego aspektów ekonomiczno-społecznych i perspektyw wyjścia” autorstwa prof. dr hab. Andrzeja M. Fala z Collegium Medicum Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, prezesa Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. Ale to nie wszystkie skutki nikotynizmu.
Prof. Andrzej M. Fal szacuje, że uzależnienie od palenia papierosów kosztuje Polskę ponad 90 mld zł rocznie. Palacze obciążają budżet bezpośrednio (leczenie, diagnostyka, leki, zabiegi, pobyt w szpitalu) na kwotę około 50 mld zł i pośrednio, przez zmniejszoną aktywność zawodową, na kwotę około 42 mld zł. W Polsce pali 8 milionów osób, co stanowi około 29 proc. dorosłej populacji.
CZYTAJ TEŻ: „To proste”. Tak Ukraina wygra z Rosją
Co roku notujemy u nas średnio 2 miliony zachorowań związanych z paleniem. Gdybyśmy, wzorem państw takich jak Szwecja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Nowa Zelandia czy ostatnio Czechy, zastosowali bardziej pragmatyczne podejście w zwalczaniu tego nałogu, uniknęlibyśmy nawet 750 tysięcy przypadków takich zachorowań w skali roku – tłumaczy prof. Andrzej M. Fal.
Jego zdaniem oszczędność w budżecie wyniosłaby wówczas 26 mld zł.
Taki efekt dałaby u nas kombinacja zintensyfikowanej edukacji, nikotynowych terapii zastępczych z celowanym rozszerzeniem strategii redukcji szkód o nikotynizm, czyli tzw. terapia pomostowa, w której nałogowi palacze zamiast papierosa używają jego substytutów – tłumaczy profesor
Oprócz absencji pracowników palących papierosy, której skutki są oczywiste, występuje również problem związany z efektywnością w pracy chorej osoby. Pracownik jest wtedy mniej wydajny, szybciej się męczy, mniej dokładnie wykonuje obowiązki zawodowe. To również generuje negatywny efekt ekonomiczny.
Jedną z form zmniejszenia kosztów nałogu palenia – zdaniem profesora – jest ciągłe informowanie społeczeństwa o szkodliwości palenia połączone z rozszerzoną, konsekwentną, trwającą od dzieciństwa edukacją prozdrowotną, promocją zdrowego stylu życia.
CZYTAJ TEŻ: NASK ostrzega - można się przejechać!
Przede wszystkim należy uświadomić ludzi, że nie ma zdrowej formy palenia – wszystkie papierosy i ich substytuty są szkodliwe dla człowieka. Natomiast ta szkodliwość jest stopniowalna. Wiemy, że to papieros jest najbardziej ryzykowny dla zdrowia. Niektóre jego substytuty mogą więc pomóc w ograniczeniu szkodliwości palenia – podkreśla Andrzej M. Fal.
Polska osiągnęła w walce z nałogiem palenia bardzo dobre wyniki, stosując przez 20 lat politykę antypapierosową – z ponad 40 proc. populacji palących mężczyzn i prawie 30 proc. populacji kobiet na przełomie lat 90., odsetek palaczy w społeczeństwie spadł do około 20 proc.
Otrzeźwiły nas dopiero dane Polskiej Akademii Nauk z wiosny tego roku, z których wynika, że dziś w Polsce pali ponad 30 proc. mężczyzn i 28 proc. kobiet. To dramatycznie więcej niż donosiły raporty jeszcze dwa lata temu – mówi prof. Andrzej M. Fal.
Jego zdaniem wzrost liczby palaczy w Polsce wynika z tego, że zbyt mocno uwierzyliśmy w sukces w walce z nałogiem palenia.
Rzeczywiście mieliśmy sukces, w który się zapatrzyliśmy i uznaliśmy, że jesteśmy już tak dobrzy, że nic więcej nie trzeba robić. Uciekły nam już nie tylko takie kraje jak Szwecja czy Wielka Brytania, egzekwujące profilaktykę antynikotynową od dziesięcioleci. Niepokoić powinno nas to, że powoli uciekają nam też państwa bliższe nam geograficznie i kulturowo, jak np. Czechy czy niedawno Bułgaria. One też wybrały już drogę pragmatyzmu – podkreśla Andrzej M. Fal.
Profesor rozróżnia dwa podejścia w polityce antynikotynowej: purystyczne (ortodoksyjne), opowiadające się za koniecznością całkowitego rzucenia palenia oraz pragmatyczne – dopuszczające substytuty, jako środki przez część ekspertów uznawane za mniej szkodliwe dla palacza niż papierosy (jeśli ktoś nie może lub nie zamierza całkowicie rozstać się z nałogiem). I dodaje, że on sam należy do pragmatyków.
Puryzm i ortodoksja do niczego dobrego nie prowadzą. Potrzebny jest złoty środek – mówi Andrzej M. Fal.
Przy czym wskazuje, że każdy nowy produkt na rynku tytoniowym – e-papierosy, podgrzewacze, saszetki nikotynowe i snusy (używka na bazie tytoniu) – jest szkodliwy i ma swoje wady. Profesor podaje przykład e-papierosów, które z założenia miały zredukować ryzyko wynikające z palenia papierosów, a same stały się problem, ponieważ zaczęły je stosować dzieci.
Każdy z tych produktów musi podlegać restrykcjom, jakie dotyczą tradycyjnych papierosów. Nie może być sprzedawany osobom młodocianym i nie można go reklamować ani eksponować w witrynach sklepowych, na stacjach benzynowych, żeby skusić niepalącego – mówi profesor.
Ideałem byłoby – zdaniem profesora – definiować substytuty papierosów, jako „techniki postępowań skierowane do osób palących, chorujących z tego powodu i nie mogących zerwać z nałogiem”.
Z opracowanej przez profesora Fala „Opinii dotyczącej stanu epidemii nałogu papierosowego w Polsce, jego aspektów ekonomiczno-społecznych i perspektyw wyjścia” wynika, że z papierosową epidemią najskuteczniej w całej UE walczy dzisiaj Szwecja. Odsetek osób palących papierosy sięga tam 5,6 proc. społeczeństwa. To blisko 5-krotnie mniej niż wynosi średnia UE i blisko 6-krotnie mniej niż w Polsce.
Sukces wynika z tego, że Szwedzi pracują równie ciężko, jak myśmy pracowali, tylko że oni nie odpuścili. Mniej więcej dziesięć lat temu odsetek palących w Szwecji i w Polsce był podobny. W tej chwili te wartości się rozjechały. Szwedzi więcej włożyli w edukację, w ten prawdziwy, podstawowy mechanizm prewencji – tłumaczy profesor.
Jego zdaniem szwedzkie osiągnięcia w walce z nałogiem tytoniowym wynikają także z dopuszczenia pewnych substytutów.
Substytuty wyparły tam papierosa. Szwecja nie jest dziś wolna od uzależnienia nikotynowego, Szwecja jest wolna od dymu, od papierosa. Przed nimi drugi etap walki właśnie z tymi pozostałościami, jakimi są substytuty – tłumaczy Andrzej M. Fal.
I przypomina, że Szwedzi mają najniższy odsetek zachorowań na raka w Europie, w tym najniższy odsetek zachorowań na raka dróg oddechowych.
To potwierdza, że musimy znaleźć równowagę między purystami i pragmatykami. A na pewno powinny się znaleźć pieniądze na badania substytutów papierosów. Żebyśmy wiedzieli, w jakim stopniu są one szkodliwe w porównaniu z papierosem i przestali się przerzucać argumentami niepopartymi rzetelnymi wynikami – dodaje profesor.
Dane Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) podają, że na świecie rocznie z powodu palenia tytoniu umiera ok. 8,2 miliona osób, w tym 1 milion z powodu palenia biernego. WHO uznaje wszystkie tytoniowe wyroby za szkodliwe dla zdrowia i nawołuje m.in. do wdrożenia całkowitego zakazu ich reklamy w jakiejkolwiek formie, powszechnego poradnictwa dla uzależnionych, także za pomocą bezpłatnych dla dzwoniących po pomoc linii telefonicznych oraz ewentualnego wsparcia zdecydowanych na zaprzestanie używania tytoniu okresową nikotynową terapią zastępczą.
PAP, mw
CZYTAJ TEŻ: „Le Figaro”: w Warszawie miał miejsce pokaz siły