Polscy przedsiębiorcy radzą sobie z kryzysami
Panel zatytułowany „Stare długi, nowe horyzonty - ekonomia przyszłości” podczas XXXII Forum Ekonomicznego w Karpaczu przybrał dość niespodziewany kierunek debaty, a to za sprawą dość zaskakujących wypowiedzi uczestniczącego w dyskusji Alana Friedmana.
W trakcie panelu uczestnicy dyskutowali o przyszłości światowej gospodarki w kontekście globalnych wyzwań: rosnących kosztów transformacji energetycznej oraz postępu technologicznego. W dyskusji głos zabrali: Włodzimierz Wlaźlak, prezes zarządu Lidl Polska, Yaser Faquih, wiceminister ds. badań i analiz ekonomicznych Ministerstwa Gospodarki i Planowania Arabii Saudyjskiej, prof. Grzegorz Kołodko, były minister finansów oraz Alan Friedman, amerykański pisarz i dziennikarz.
W jakim stanie jest światowa gospodarka, po wstrząsach, których byliśmy i jesteśmy świadkami. Czy możemy mówić o nowym rozdziale w historii ekonomii? – pytał Jacek Karnowski uczestników dyskusji.
„To nie jest moment, ale proces, który wikła światową gospodarkę. Rzeczy dzieją się tak, ponieważ wiele wydarzeń i zjawisk dzieje się na raz. Staram się wychwycić nakładające się procesy i połączyć kropki. To zjawiska stricte gospodarcze, finansowe, handlowe, z procesami demograficznymi, odnoszącymi się do bezpieczeństwa i niebezpieczeństwa militarnego, ale też związanego z degradacją środowiska. Świat niektóre problemy rozwiąże, inne dopiero tworzy. Wierzę jednak, że więcej jest szans i powodów do nadziei” – mówił prof. Grzegorz Kołodko.
„Nie ma moim zdaniem w gospodarce światowej, serwomechanizmu. Samodzielnego mechanizmu, który sprawia, że zachowujemy bezpieczeństwo. Świat staje się coraz mniej racjonalny. Obserwujemy kryzys liberalnej demokracji, która się nie sprawdza w takim państwie jak USA, nasza Polska, czy w takich krajach jak Arabia Saudyjska. Nie sprawdziła się w walce z pandemią i nie sprawdza się w czasie wojny. To nie znaczy, że ja będę teraz uczył, że polityka, czy gospodarka są nieracjonalne. To czas ryzykowny i niebezpieczny – i to trzeba uświadamiać”.
Alokować rozsądnie pieniądze
Prof. Kołodko w swoich wypowiedziach zwracał uwagę, że większość problemów współczesnego świata to zagadnienia rozwiązywalne, „ale nie są rozwiązywane”.
„Względny sukces Polski jest głównie spadkiem, zasługą polskich przedsiębiorców – a nie polityków. Teza moja – globalizacja, spontaniczny proces liberalizacji jest nieodwracalny. Z tego można wyciągać wnioski – oczywiście różne w Chinach, w Arabii Saudyjskiej, a inne w Polsce, czy w USA. Gospodarka musi być bardziej inkluzywna – inaczej będzie dochodzić do niepokojów. Trzeba znaleźć te pieniądze , by włączać w procesy gospodarcze mieszkańców mniejszych państw, także Afryki. Skoro nie chcemy tych migrantów tutaj, trzeba doprowadzić do tego, żeby ci ludzie zobaczyli swoją przyszłość w swoich krajach. Trzeba stworzyć mechanizmy alokacji międzynarodowej. Trzeba skończyć z zimną wojną między Chinami a USA – odwrócić spiralę zbrojeń i alokować te pieniądze choćby na transformację i ochronę środowiska”.
W tym kontekście gość Forum Ekonomicznego, Yaser Faquih z Arabii Saudyjskiej zwrócił uwagę na nieco wyzwania związane z demografią, czy wsparciem udzielanym gospodarkom przez państwa pogrążone w kryzysach.
„Dla Arabii Saudyjskiej zawsze szukamy dobrych inwestycji, dobrego handlu. Jesteśmy jednak świadkami globalnej konkurencji, gdy chodzi o zachęty dla gospodarki, dla przemysłu – Stany Zjednoczone, Niemcy, Francja – każdy próbuje zdobyć nowe inwestycje i choć to wydaje się dobre –długoterminowo może prowadzić do niewłaściwego sposobu alokacji środków – podkreślał minister Faquih.
„Obserwujemy uważnie wiele trendów makro – wzrost liczby mieszkańców w jednych krajach, spadek populacji w innych. Pytanie zawsze brzmi tak samo - ile możemy zainwestować w przyszłość tych ludzi. Potrzebna jest mądrość i rozwaga. Widzimy, że polityka luzowania – pomogła w rozwoju wielu gospodarek, środki trafiają do rozwijających się gospodarek, PKB w tych krajach szybko rośnie – ale pamiętajmy, że potrzebna jest rozważna polityka fiskalna. Gdy jej nie ma – widzimy, w wielu rozwijających się krajach, jak źle wykorzystywane są te pieniądze. Wtedy brakuje nowych inwestycji – a wiele środków jest źle lokowanych. Jesteśmy kraje stosunkowo młodym, za mojego życia w Arabii Saudyjskiej zmieniło się wiele – bo inwestujemy w transfer technologii, pozyskujemy know-how. Rozważnie poszukujemy inwestycji”.
Siła polskich firm
I właśnie o inwestycjach i rozwadze w prowadzeniu przedsiębiorstwa, którego głównym zadaniem jest dostarczanie produktów dobrych jakościowo i w niskiej cenie mówił Włodzimierz Wlaźlak, prezes zarządu Lidl Polska.
„Z punktu widzenia biznesu, warto przypomnieć rok 2020, gdy w związku z pandemią nie wiedzieliśmy jak funkcjonować, a przecież trzeba było dostarczać klientom produkty żywnościowe. Potem nastąpił 24 lutego 2022 – wojna na Ukrainie, a chwilę później nałożony na te wszystkie kryzysy, wzrost inflacji. Dziś, wierzę, że jesteśmy w punkcie – który jest na samym dole litery V, czy U. Jestem jednak pod ogromnym wrażeniem tego co wydarzyło się w Polsce, z perspektywy osoby prowadzącej polskie przedsiębiorstwo, jestem pod wrażeniem pokazanej przez Polaków elastyczności. Polskie firmy próbowały odpowiadać na te wszystkie zagrożenia, poradziły sobie dzięki dobrej kooperacji. Ponieważ jesteśmy pośrednikiem między polskimi producentami żywności, a klientami w całym kraju – widzimy, że ta współpraca polegająca na błyskawicznym rozwiązywaniu problemów wspólnie, przyniosła efekty. Polskie firmy wygrywają właśnie tą determinacją. Kiedy w związku z pandemią, z lockdownem trzeba było ograniczyć liczbę osób w przestrzeni publicznej – w Lidl przyspieszyliśmy wprowadzenie kas samoobsługowych. To kryzys nas trochę przymusił do podjęcia pilnie tego tematu - trzeba było znaleźć rozwiązanie i dzięki temu staliśmy się bardziej efektywną firmą na lata. Bo Polacy polubili samoobsługowe kasy. Wierzę zatem, widząc jak działają polscy przedsiębiorcy, że poradzimy sobie i powrócimy na drogę wzrostu” – mówił prezes Wlaźlak.
Trump wciąż straszy
„Zgadzam się – to wyjątkowy czas zwrotny w geopolityce i geo-ekonomicznej historii świata – stwierdził Alan Friedman, stawiając tezę, że wiele procesów rozpoczęło się na długo przed pandemią do kryzysu spowodowanego upadkiem banku Lehman Brothers.
„Potem widzieliśmy wiele błędów – Angela Merkel uzależniła kraj od Rosji, wybuchła pandemia, wojna na Ukrainie – to zatem bezsprzeczne, że znajdujemy się w momencie, gdy stare wzory geopolityczne się zmieniają, tak jak z zmieniają się łańcuchy dostaw. Kiedy zakończyła się zimna wojna, wielu wydawało się, że na świecie są już tylko przyjaciele, którzy chętnie przyjmują, porządek polityczny zachodniego świata. Myliliśmy się. To był błąd. Nie chcę straszyć, ale warto pomyśleć, co wydarzy się jeśli Donald Trump wróci do Białego Domu w przyszłym roku? To może oznaczać prawdziwe tornado dla Europy, dla świata? Świat jest jednak asymetryczny i trudno przewidzieć co będzie dalej. Kto mógł przewidzieć, że prezydent Turcji, Erdogan będzie tak często zmieniał sojusze? Kto mógł spodziewać się, że Rosja dołączy do OPEC plus?
Przestrogę związaną związane z nieprzewidywalnością wpływu polityki na gospodarkę Friedman zakończył dość oryginalnym pouczeniem dla krajów, które jego zdaniem prezentują „trumpowskie podejście do polityki” – wymieniając wśród nich także Polskę, m.in. w kontekście obecnej polityki migracyjnej.
Jacek Karnowski odpowiadając na ten zarzut amerykańskiego dziennikarza przypomniał, że migracja z Białorusi generowana jako element wojny hybrydowej, jest już potwierdzonym faktem w debacie publicznej na świecie, a obraz Polski malowany w wielu mediach nie do końca odpowiada rzeczywistości.
Na zarzut Friedmana odpowiedział też prezes Wlaźlak.
„Jako przedstawiciel świata biznesu – nie mogę się zgodzić ze sławami o Polsce, które tu padły. Jako Polacy widzimy różnice między uchodźcami wojennymi z Ukrainy zaatakowanej przez Rosję, a migrantami ekonomicznymi. Przyjęliśmy w naszych domach ogromną liczbę osób doświadczających kryzysu uchodźczego” – wyjaśniał prezes Lidl Polska.
„Wiemy, że są obszary, w których oszczędzać nie wolno – to właśnie ludzie. To pracownicy i nigdy na nich nie oszczędzamy i nie będziemy oszczędzać. Nawet w latach bardzo ciężkich zasoby ludzkie były dla nas statecznie istotne. To fakt, wskaźniki i trendy w gospodarce są trudne – ale naszym głównym zadaniem jest dostarczanie towaru od producenta do klienta. Najtańsze możliwie artykuły w najlepszej jakości. To jest wpisane w DNA sieci Lidl. Stąd wziął się nasz sukces. To jakość towaru, współpraca z kooperantami i zrozumienie dostawców – jedna strona tego procesu sama nie wygra. To musi być win-win”.
(mac)