Dla Rostowskiego budżet jest niezatapialny. Ekonomiści: Minister się myli - budżet bezwzględnie wymaga korekty
Osłabienie wzrostu gospodarczego nie jest na tyle poważne, aby uzasadnić zmiany projektu budżetu na 2013 rok - poinformował minister finansów Jacek Rostowski, cytowany w zamieszczonym na stronie resortu komunikacie.
"Osłabienie wzrostu gospodarczego nie jest na tyle poważne, aby uzasadnić zmiany rządowego projekt budżetu na 2013 r. - powiedział minister odnosząc się do niższego niż prognozowany wzrostu gospodarczego w trzecim kwartale br. Jednocześnie Jacek Rostowski zapewnił, że rząd jest przygotowany do podjęcia działań naprawczych, jeśli zaszłaby taka konieczność" - brzmi komunikat resortu.
GUS podał w piątek, że tempo wzrostu w III kwartale spowolniło do 1,4 proc. z 2,3 proc. w II kwartale. W ujęciu kwartał do kwartału wzrost PKB wyniósł w III kwartale 0,4 proc.
Jednak wielu ekonomistów jest zdania, iż decyzja Rostowskiego jest błędna. Najgorsza ma być końcówka tego oraz początek przyszłego roku. Otrzeć się mamy nawet o recesję - "Jeśli nie nastąpi jakiś cud, a myślę, że nie nastąpi, to w perspektywie dwóch kwartałów znajdziemy się w pobliżu zera" - tłumaczy ekonomista Witold Orłowski.
Po ostatnich danych dotyczących polskiej gospodarki swoje prognozy skorygował prof. Dariusz Filar. Według niego – wyhamowanie konsumpcji w Polsce, co jest nowym zjawiskiem, każe wzrost PKB korygować w dół. Uważam, że będzie na poziomie 1 proc. – mówi Filar. Wcześniej przewidywał 2 proc. PKB.
Która branża ucierpi najbardziej? Budownictwo.
"Budownictwo to będzie pięta Achillesa naszej gospodarki" - mówi Dariusz Filar. Potwierdzają to także Stanisław Gomułka, Marian Noga i Witold Orłowski.
Finansowa płynność polskich firm pogarsza się bardzo szybko, a najbardziej zagrożona branża to budownictwo - wynika z ostatniego raportu Coface Poland, międzynarodowej firmy zajmującej się oceną ryzyka i koniunktury w gospodarce. W trzecim kwartale 2012 roku Coface zanotował kolejny wzrost liczby i wartości przeterminowanych należności objętych ubezpieczeniem. Oznacza to nic innego, jak szybki wzrost liczby firm, które stają na krawędzi bankructwa lub zmuszone są ją ogłosić. W branży budowlanej, która stanowi motor każdej gospodarki, pogorszenie płynności jest szczególnie widoczne.
(PAP), (Money.pl),
map/ ana/ pad/