Europa zabezpieczyła zapasy gazu. Jednak w przemyśle niepewność
Nadchodząca zima nie budzi już tak dużych obaw w europejskim sektorze gazowym jak poprzednia. Z analiz organizacji gazowych operatorów ENTSOG wynika, że potencjalne ograniczenia dostaw nie będą znaczące. Nie wiadomo tylko czy jest się z czego cieszyć – jednym z powodów gazowego bezpieczeństwa jest recesja w przemyśle, którą pogłębia niepewna przyszłość – informuje portal wysokienapiecie.pl.
W sezon zimowy Europa wchodzi z rekordowym poziomem napełnienia magazynów gazu, średni wskaźnik dla całej Unii wynosi 97 proc. nominalnej pojemności i ciągle rośnie. Większość krajów jeszcze korzysta z nadzwyczaj ciepłej jesieni – mimo, że formalnie sezon grzewczy mamy od miesiąca, to dalej zatłacza gaz do magazynów. Import cały czas jest wyższy niż zużycie. Poprzednia zima była bardzo łagodna, dlatego zapasy gazu w momencie rozpoczęcia zatłaczania były wysokie, przekraczały 50 proc. Pozycje wyjściowe są więc niezłe – piszą Leszek Kadej i Rafał Zasuń
Jak zauważa ENTSOG, w ciągu ostatniego roku przybyło sporo nowej infrastruktury. Zarówno importowej, jak pływające terminale LNG w Niemczech, Finlandii, Niderlandach, Włoszech. Ale także wewnętrznej – czyli zwiększonych przepustowości na części interkonektorów, przede wszystkim między Niemcami i ich sąsiadami, ale też między Francją i Hiszpanią.
W ciągu półtora roku wojny na Ukrainie, Rosja straciła pozycję dostawcy 1/3 importowanego gazu. Jeszcze w 2021 roku było to 140 mld m sześc., w 2022 roku – już tylko 63 mld m sześc., a w tym roku będzie to jeszcze mniej.
W ostatnich miesiącach do UE trafiało po ok. 1,2 mld m sześc. rosyjskiego gazu w postaci LNG. Co stanowiło 1/8 całego importu skroplonego gazu. Do tego 35 mln m sześc. dziennie płynie przez Ukrainę, a ok. 50 mln m sześc. przez Turk Stream. Razem daje to ok. 2,5 mld m sześc. miesięcznie gazu z rurociągów. Przy czym częściowo ten gaz opuszcza Unię, ponieważ odbierają go Serbia oraz Bośnia i Hercegowina – informuje wysokienapiecie.pl.
Spośród członków UE gaz rurociągami z Rosji importują Węgry i Austria. W przypadku Austrii ciągle 60 proc. zużywanego gazu pochodzi z Rosji, w przypadku Węgier to praktycznie cały surowiec. Import to dziś LNG z USA na czele, oraz gazociągi z Norwegii. Ukraiński Naftogaz ogłosił właśnie, że nie przedłuży kontraktu tranzytowego z Gazpromem, ale ten upływa w 2024 roku, więc akurat ten fakt na tę zimę wpływu nie ma. Chyba, że Rosjanie sami wstrzymają przesył trasą ukraińską, ale tegoroczne scenariusze przewidują i tę wersję.
Zgodnie z analizami ENTSOG, jeśli zima będzie przeciętna, czyli nie za mroźna, nawet w przypadku całkowitego wstrzymania dostaw z Rosji, głównym pytaniem będzie wysokość zapasów na koniec sezonu zimowego. Wychodzi na to, że bez żadnego ograniczania zużycia Unia skończy zimę z magazynami wypełnionymi w 30 proc. Jeśli podaż LNG będzie niska, np. z powodu wysokich cen skroplonego gazu, magazyny zostaną sczerpane do poziomu 12 proc. ENTSOG zaleca, aby przy ograniczonej dostępności LNG wdrażać mechanizmy oszczędnościowe, aby nie naruszyć rezerw strategicznych, wynoszących ok. 9 proc. europejskich pojemności.
Te w miarę niezłe wiadomości dla sektora nie przekładają się niestety na powrót koniunktury. Przemysł, zwłaszcza energochłonny, wciąż nie otrząsnął się z głębokiego szoku z poprzednich dwóch lat. Według danych brukselskiego think-tanku Breugel zużycie gazu przez duże firmy podłączone do sieci operatorów systemowych w całej UE spadło o 15 proc. w porównaniu ze średnią z lat 2019 -2021 – piszą Leszek Kadej i Rafał Zasuń.
Javier Blas, ceniony publicysta Bloomberga zajmujący się energetyką pisał kilka tygodni temu, że najlepszym energetycznym przyjacielem UE staje się recesja w przemyśle. „Jak Europa długa i szeroka, mnóstwo energochłonnych firm albo zamknęła albo ograniczyła produkcję nie mogąc sobie poradzić z wysokimi cenami energii. Szczególnie dotknięci są producenci nawozów, chemii, szkła, metali, ceramiki – nie potrzebują teraz gazu ani energii”.
Przemysłowcy wiedzą, że każdy problem z dostawami będzie ciągnął ceny do góry, bo nawet z pełnymi magazynami Europa potrzebuje całego gazu, który zdoła ściągnąć przez zimę. Przemysł jest segmentem najbardziej wystawionym na ryzyko, jeśli potrzebne będzie ograniczenie popytu. To dlatego tak wielu szefów firm jest niechętnych do zwiększania produkcji – boją się, że po reaktywacji fabryk zostaną znowu złapani na cenowej górce – puentuje Javier Blas cytowany przez wysokienapiecie.pl.
Wysokienapiecie.pl/RO