Mroczna zagadka śmierci polsko-tajskiej rodziny
Policja poinformowała w środę wieczorem, że śmierć trzech z czterech osób, których ciała znaleziono w miniony piątek w domu polsko-tajskiej rodziny koło Norwich we wschodniej Anglii, traktuje jako morderstwo, a śmierć Bartłomieja K. - jako niebudzącą podejrzeń udziału osób trzecich.
Po przeprowadzonej w środę sekcji zwłok dwóch córek 45-letniego Bartłomieja K. i jego pochodzącej z Tajlandii żony - 12-letniej Jasmin K. i 8-letniej Natashy K. - policja przekazała, że obie zmarły w wyniku ran kłutych szyi. Jak już wcześniej podano, również w wyniku ran kłutych szyi zmarła 36-letnia Kanticha S., siostra żony Bartłomieja K., zaś on sam w wyniku pojedynczej rany kłutej szyi.
Nie ma poszukiwanego
Policja powtórzyła też, że nie poszukuje nikogo w związku z tą sprawą. Oświadczenie, a także fakt, że mężczyzna zmarł wskutek pojedynczej rany, a każda z pozostałych trzech osób wskutek więcej niż jednej rany oraz podane do tej pory informacje na temat przebiegu wydarzeń sugerują, że Bartłomiej K. najpierw zabił córki i siostrę żony, a następnie siebie.
Policja zignorowała wezwanie?
Do tragedii doszło w miniony piątek rano w miejscowości Costessey. Funkcjonariusze weszli do domu o godz. 7.15, niespełna 15 minut po otrzymaniu wezwania od jednego z zaniepokojonych sąsiadów. Później jednak okazało się, że pierwszy telefon policja otrzymała już o godz. 6 rano, ale został on zignorowany i funkcjonariusze nie zostali wysłani na miejsce zdarzenia. Osobą dzwoniącą na policję był sam Bartłomiej K.
CZYTAJ TEŻ:
Polska technologia upokorzyła Rosjan
Prezes PiS: Dochodzi do „pełzającego” zamachu stanu
We wtorek IOPC, niezależny organ nadzorujący działanie policji, poinformował, że podczas tej rozmowy Bartłomiej K. mówił, że jest zagubiony i zaniepokojony własnym stanem psychicznym. O pojawiających się w ostatnim czasie problemach psychicznych mężczyzny informowały w miniony weekend, powołując się na sąsiadów, brytyjskie media.
PAP/ as/
Z Londynu Bartłomiej Niedziński