W Chinach eksplozja nacjonalistycznych emocji
Od kilku dni chińscy internauci wzywają do bojkotu producenta popularnych napojów, których etykiety rzekomo inspirowane są japońską architekturą. Z kolei chiński laureat literackiego Nobla, oskarżony o „wybielanie” historii japońskiej armii, być może będzie musiał wypłacić każdemu Chińczykowi po juanie.
Absurd goni absurd
Zhong Shanshan, założyciel firmy Nongfu Sanquan, produkującej „wodę narodową” Chin, został w ostatnich dniach okrzyknięty „zdrajcą” oraz „projapońskim jastrzębiem”.
Ataki zaczęły się pod koniec lutego po śmierci Zonga Qinghe, szanowanego powszechnie prezesa konkurencyjnej firmy Wahaha Group. Zhong pracował pod jego kierownictwem w latach 90. i to dzięki niemu - zdaniem internautów - osiągnął sukces.
Za brak patriotyzmu - od zdrajcy po śmierć
Internauci zarzucili Zhongowi, że nie złożył publicznie kondolencji swojemu mentorowi i okrzyknęli go „niewdzięcznym biznesmenem zorientowanym na zysk”, jednocześnie zarzucając mu brak patriotyzmu, ponieważ jego syn ma amerykański paszport.
Całość podsyciły teorie wysuwane przez tzw. różanków, jingoistycznych nacjonalistów aktywnych w internecie, że na etykietach butelkowanej herbaty umieszczono elementy zaczerpnięte z architektury japońskiej, co jest mocnym oskarżeniem w kraju, w którym głęboko zakorzenione są antyjapońskie nastroje.
Niektórzy zaczęli utożsamiać też grecką literę „pi” na etykiecie z kształtem bramy tori prowadzącej do świątyni Yasukuni, uznawanej w Chinach i Korei Płd. za symbol japońskiego imperializmu. Inni poszli jeszcze dalej sugerując, że czerwona, okrągła nakrętka sztandarowej wody tej firmy przedstawia japońską flagę, zwłaszcza, gdy położy się ją na białej kartce.
Próba uratowania firmy
Firma próbowała bezskutecznie ratować sytuację, przekonując w oświadczeniu, że elementy wzorowane są na chińskiej świątyni, a tekst na etykiecie, który mówi o japońskiej kulturze picia herbaty, został opracowany z zamiarem podkreślenia, że tradycja ta wywodzi się w rzeczywistości z Chin, „pokazując w ten sposób silne poczucie narodowej dumy i pewności siebie”.
Wściekli Chińczycy plują w Internecie
Internet zalewają nagrania wściekłych Chińczyków pokazowo plujących napojami lub wylewających je do toalety. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia śmietników wypełnionych produktami firmy oraz zniszczonych stoiska Nongfu w supermarketach.
Według mediów z portfeli inwestorów wyparowały pieniądze, po tym, jak akcje na hongkońskiej giełdzie straciły ok. 7 proc.
Część sklepów wycofała napoje z oferty, informując klientów, że „sprzedajemy produkty z całego świata… ale nie sprzedajemy produktów firm, które ubóstwiają Japonię”.
Nurt nacjonalistyczny przybiera na sile. Dotrze do Europy?
To nie jedyna w ostatnim czasie akcja w ChRL wpisująca się w przybierający na sile w ostatnich latach nurt nacjonalistyczny.
Chiński bloger, który nazywa siebie patriotą, usiłuje pozwać laureata literackiego Nobla z 2012 roku Mo Yana za „wybielanie” postępowania żołnierzy japońskiej armii i obrażanie Mao Zedonga, twórcy współczesnych Chin.
W pozwie, złożonym 20 lutego w sądzie w Pekinie, który według mediów nie został dotychczas formalnie przyjęty, bloger domaga się od Mo przeprosin i wypłacenia 1,5 mld juanów (816 mln złotych) odszkodowania, co odpowiada 1 juanowi na obywatela Chin. Ponadto żąda usunięcia książek Mo z półek księgarskich.
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Już jest jasne! Rząd Tuska podwyższa VAT na żywność
Czy Orlen radykalnie zmieni źródła dostaw ropy?
Wyłączenia prądu dla odbiorców są już nieuchronne
Domański: będzie kwota wolna od podatku Belki
pap, jb