Informacje

Mołdawia / autor: fot. Fratria
Mołdawia / autor: fot. Fratria

Wybory w tym kraju zadecydują o wojnie?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 kwietnia 2024, 08:39

  • Powiększ tekst

Maia Sandu jest faworytką na pół roku przed wyborami prezydenckimi w Mołdawii, jednak jest też obiektem krytyki. W czasie jej rządów rozpoczęto negocjacje akcesyjne z UE, ale w kraj uderzyły skutki inwazji Rosji na Ukrainę, kryzys uchodźczy, gospodarczy i gazowy.

„Nie lubię polityków w ogóle. Owszem, na tle pozostałych na pewno Maia Sandu wygląda nie najgorzej, bo przynajmniej coś robi, dąży do czegoś, ma cel. Ale i tak wielu ludzi ją krytykuje” – mówi nastolatka Ania.

Zależy kogo spytać

„Ja nie jestem prorosyjska” - pokazuje, że ma skarpetki w barwach narodowych Ukrainy. „Moja babcia też nie lubi Putina, nie popiera wojny, ale jest sceptyczna wobec Sandu. W ogóle wszystko zależy od tego, kogo się pani zapyta. Jeśli porozmawiałaby pani ze starszymi osobami, to one powiedzą, że nie należy się kłócić z Rosją” – dodaje.

Lilia jest „nauczycielką nauczania początkowego z bardzo dużym stażem”. Nie kryje, że ani Sandu, ani promowana przez nią i partię Działania i Sprawiedliwości polityka jej nie przekonuje. Jej zdaniem, w wyborach prezydenckich „wszyscy będą przeciwko Sandu”.

Kobieta chwali mera Kiszyniowa Iona Cebana, który „bardzo dużo robi dla rozwoju miasta”. Ceban, który rzeczywiście zbiera doskonałe opinie jako gospodarz stolicy i – przynajmniej na razie – deklaruje się jako polityk proeuropejski, mógłby, zdaniem komentatorów, wystartować w wyborach prezydenckich. Jednak Lilia uważa, że „lepiej, by pozostał tam, gdzie jest”.

Geopolitykę Lilia komentuje głównie przy użyciu przysłów i „skrzydlatych wrażeń”, czyli raczej językiem ezopowym.

Dobrze trzeba żyć ze wszystkimi sąsiadami, a na nas nikt przecież nie chce napadać. Nie trzeba szczekać jak w bajce Kryłowa jak mops na słonia” – mówi nauczycielka, sugerując, że Sandu niepotrzebnie konfliktuje się z Rosją i dodaje, że „pokorne cielę dwie matki ssie”. Jej zdaniem Rosja Mołdawii nie zagraża i trzeba „żyć w pokoju ze wszystkimi”.

„A kto na nas czeka w tej Unii? Nikt za nas nie zrobi porządku w Mołdawii, na mannę z nieba nie ma co liczyć” – dodaje.

„Chcę, żeby Mołdawia się rozwijała, a do tego potrzebne jest otwarcie na świat, przede wszystkim gospodarcze. Z tego punktu widzenia Zachód jest lepszy” – mówi PAP Constantin, który pracuje w Kiszyniowie w sferze IT. „Ogólnie uważam, że lepsze są te kraje, które się rozwijają, produkują i sprzedają technologie, a nie handlują surowcami” – dodaje. Rozmówca PAP nie chce jednak powiedzieć, jaki jest stosunek do wejścia Mołdawii do UE ani dyskutować o sympatiach wyborczych.

„Nie chcę wchodzić w politykę, mówić, na kogo zagłosuję w wyborach” – dodaje Constantin.

UE? Tak, prosimy

Według sondaży większość Mołdawian popiera wejście do UE, a zdaniem analityków po uwzględnieniu głosów diaspory plasuje się ono na poziomie 65-70 proc. Jesienią, najpewniej w październiku, odbędą się w Mołdawii wybory prezydenckie, w których prozachodnia prezydent Maia Sandu będzie walczyć o reelekcję. W sondażach Sandu plasuje się w czołówce, zarówno jako najpopularniejszy polityk, jak i jako kandydatka na prezydenta. Jednocześnie zbiera też ogromną dawkę krytyki.

„To nic dziwnego, bo jest urzędującą prezydentką i to aktywną. Jej rządy przypadły na trudne czasy, pełne wyzwań na wszystkich frontach – przede wszystkim w gospodarce” – mówi PAP jeden z pracowników pałacu prezydenckiego.

Sandu, która wchodząc z prozachodnią agendą w 2020 roku pokonała w wyborach prezydenckich prorosyjskiego socjalistę Igora Dodona, przypadło rządzić w trudnych czasach – Mołdawia bardzo silnie odczuła skutki wojny, takie jak kryzys uchodźczy, wzrost cen energii, wysoką inflację.

Presja Rosji

Do tego doszła presja Rosji, która tradycyjnie próbowała utrzymać Mołdawię w orbicie swoich wpływów. Rosyjska i prorosyjska propaganda zrobiły sobie z mołdawskiej liderki worek bokserski. Jej polityczni wrogowie oskarżają ją o wszystkie możliwe grzechy, w tym np. o wstrząsy gospodarcze, które były i są przede wszystkim skutkiem rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie, a także szantażu gazowego Gazpromu.

Według Andreia Curararu, analityka think tanku Watchdog.md, poparcie dla akcesji do UE jest w miarę stabilne i może nawet być większe niż pokazują sondaże, jednak na wstrzemięźliwość Mołdawian „wpływają okoliczności” – bolesne reformy, bliskość wojny. „Jest też niechęć do zadeklarowania się jednoznacznie po którejś ze stron, apatia” – ocenia.

Rosja raczej nie zaatakuje

„Po co mamy coś wybierać?” – pyta mnie młody człowiek o imieniu Valeriu. „Rosja raczej nas nie zaatakuje. Jesteśmy małym krajem, nikomu nie wadzimy. Cichutko sobie tu żyjemy. Wojna? Owszem, było ją bardzo widać na początku, gdy do Mołdawii przyjechało wielu uchodźców, ale teraz już sytuacja się uspokoiła” – dodaje.

Jak zaznaczają analitycy, jedną ze strategii Rosji oraz jej pomagierów w Mołdawii, których wciąż nie brakuje, jest połączenie eurointegracji z jedną stroną sceny politycznej, przypisanie go do partii PAS i Mai Sandu. Po to, żeby po ewentualnej zmianie na szczytach władzy można było z tego kursu zrezygnować.

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Koniec z ogrzewaniem węglem. Unia wkroczy do Twojego domu

Naukowcy zbadali, jak samotność wpływa na mózg

Konflikt światowy? Atak na Izrael i eskalacja napięć [RELACJA]

Właśnie dlatego wraz z wyborami prezydenckimi Sandu i partia rządząca chcą przeprowadzić referendum, w którym zapytają rodaków o zgodę na wpisanie dążenia do UE do konstytucji.

Z Kiszyniowa Justyna Prus

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych