Zagadka polskiej kapusty. Czemu produkcja spada?
Polska jest największym producentem kapusty białej w Unii Europejskiej, ale nasza krajowa produkcja spadła w ciągu ostatnich 12 lat o połowę - głównie przez wywołaną zmianami klimatu suszę.
Kapuśniak, gołąbki, bigos, kwaśnica, łazanki, sałatki, kiszonki, zasmażki - kochamy kapustę niemal w każdej postaci i dodajemy ją do wszystkiego. I trudno się dziwić - jest nie tylko pyszna, ale i bardzo zdrowa. Poza niską kalorycznością idealną do różnych diet zawiera fontannę witamin, szczególnie tych z grupy B, które wpływają pozytywnie m.in. nasz poziom energii i przemianę materii, ale także witaminy C. Ciekawostka - największe stężenie witaminy C występuje w głąbie kapusty. W warzywie znajdują się także witaminy A, E i K, które odpowiadają m.in. za odporność, wzmacniają układ krwionośny i tkankę kostną. Poza tym kapusta leczy kaca i spowalnia procesy starzenia.
W Polsce znamy kapustę co najmniej od XIV w., przybyła od nas z obszarów dzisiejszych Niemiec, ale nazwa pochodzi od łacińskiego “caputium”, czyli “główka”. Czasem sprowadzenie kapusty do Polski w XVI w. przypisuje się królowej Bonie, ale to tylko część prawdy - sprowadziła bowiem kapustę włoską. Warzywo jest tak głęboko osadzona w naszej kulturze, że dzieciom tłumaczymy, że… zostały w niej znalezione i tak przyszły na świat. Oczywiście ta wersja konkuruje z bocianem.
Susza, handel, opłacalność
Jesteśmy największym producentem kapusty białej w Unii Europejskiej(obok Niemiec), ale nasza produkcja systematycznie spada. Jeszcze w 2011 roku wytwarzaliśmy 1231 tys. ton, a w 2023 już tylko 620 tys. Przez 12 lat spadła zatem o 50 proc.
Powodów jest kilka, jeden z nich to susza rolnicza spowodowana przez zmiany klimatu. A pamiętajmy, że kapusta potrzebuje sporo wody. “Z uwagi na dużą masę nadziemną i stosunkowo płytki system korzeniowy kapusta zaliczana jest do grupy warzyw o dużych wymaganiach wodnych. Niedobór wody podczas długotrwałej suszy i upałów hamuje wzrost kapusty w każdym okresie wegetacji, ale jej potrzeby wodne są największe w okresie od fazy zawiązywania główek do zbiorów” - pisze portal warzywa.pl.
“Obserwujemy spadki wielkości zbiorów kapusty, przy jednoczesnym wzroście areału uprawy. Zestawiając te dane wydaje się, iż przyczyną są zmiany klimatu, które oddziałują na średnio-mniejsze plony i spadek produkcji. Operując danymi statystycznymi dla Polski, trzeba mieć jednak świadomość, iż mają one ograniczoną wartość informacyjną” - mówi dr Paweł Kraciński ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
“Coraz większa część gospodarstw uprawia kapuste w sposób bardzo intensywny, zapewniając np. nawadnianie. To znacznie minimalizuje wpływ pogody - jednak nie zabezpiecza całkowicie. Problemem w uprawach warzywnych w Polsce i całej UE jest kurcząca się ilość środków ochrony roślin, co utrudnia uprawę warzyw, co także może oddziaływać na zmniejszenie plonów lub pogorszenie jakości. W przypadku kapusty ma to nieco mniejszy wpływ w porównaniu z innymi warzywami” - dodaje.
Ten problem podkreśla Waldemar Bloch, rolnik z kujawsko-pomorskiego. “Z suszą nie mam problemu dzięki nawadnianiu. Problem jest ze środkami ochrony roślin. Areał upraw mi się zmniejsza, produkcja też, ale w niewielkim stopniu. W przyszłym roku planuję zmniejszyć areał o połowę z powodu braku ludzi do pracy, środków ochrony roślin i niskich cen kapusty na rynku” - stwierdził.
Metodą na utrzymanie opłacalności produkcji jest przetwórstwo. “Sąsiedzi w okolicy zlikwidowali produkcję kapusty kiszonej, zostali więksi, mocniejsi, którzy zainwestowali w przetwórstwo. 4-5 lat temu mieliśmy dotkliwą suszę, nas na szczęście ominęła. Wzrosły koszty produkcji, ceny paliwa, nawozów, robocizny i nie ma tego zysku, którego byśmy się spodziewali” - mówi Robert Wąwoźny, rolnik uprawiający kapustę z małopolskiego. “Susza jest zależna od regionu. Z tego co zauważyłem na północy, w Wielkopolsce, centrum susza jest bardziej dotkliwa i mają mniejsze plony” - dodaje. Z danych GUS wynika, że produkcja kapusty kwaszonej zakonserwowanej w Polsce systematycznie rośnie.
W przeszłości nawadnianie nie było niezbędne. “Dzisiaj wszyscy znaczący producenci mają deszczownie, nawadniają uprawy. Kiedyś nie było to potrzebne. Teraz mamy cały czas suszę. Nawadnianie to duża inwestycja, znaczące kwoty. My akurat mamy studnię 15 metrów. W Kaliszu mają 80 metrów do wody. Bez nawadniania w wielu miejscach nie dałoby rady” - zaznacza Marek Pyrka, który uprawia kapustę w gospodarstwie pod Kozienicami. I również zwraca uwagę na wyzwania. “Największe problemy mamy z pracownikami i kosztami produkcji. Ceny kapusty są niskie, nadrabiamy wysokim plonem. Koło Kozienic mamy zagłębie kapusty, większość przekwaszamy i sprzedajemy blisko. Wtedy bardziej się opłaca, jeden pośrednik mniej (…) Koszty produkcji rosną, siła robocza, nawozy, prąd. A cena jest niska ze względu na import” - podkreśla rolnik. Niestety nawadnianie wodą ze studni nie jest rozwiązaniem problemu z powodu sporych kosztów oraz skończonych zasobów wody.
Import, eksport i popyt
Czy załamanie się produkcji i niskie ceny mogą wynikać z samego importu, zalania naszego rynku przez kapustę z zewnątrz? Import kapusty głowiastej białej w 2023 r. wyniósł zaledwie 19 tys. ton i jest to jedna z najwyższych wartości w ciągu ostatnich kilkunastu lat, stanowi zatem ok. 3 proc. krajowej produkcji. Taki udział zewnętrznych dostaw nie jest w stanie wpływać na ceny, choć kapusta sprowadzana z zagranicy na pewno jest konkurencyjna cenowo - trzej najwięksi dostawcy to Macedonia Północna(58 proc.), Albania(9,3 proc.) i Turcja(8,9 proc.). Nie zapominajmy jednak, że na ceny krajowe wpływ ma również sytuacja na rynkach finansowych oraz polityka dużych sieci handlowych.
Jednocześnie nasz eksport utrzymuje się najczęściej w granicach 50-75 tys. ton, więc nawet w latach szczytowej produkcji 2011-2014 nie imponował. Sprzedajemy głównie do Czech i na Słowację. Nie ulega wątpliwości, że przynajmniej za część spadku produkcji odpowiadają po prostu zmieniające się gusta kulinarne Polaków - kapusty spożywamy zwyczajnie mniej. Główny Urząd Statystyczny podaje nawet dokładnie o ile mniej - o jedną trzecią, licząc od 2011. W latach 2010-2011 średnie spożycie “na głowę” rocznie wynosiło 7,2 kg, 6 kg w latach 2012-2015 a już od 2016 do 2022 tylko 4,8 kg. Ale trendy żywieniowe samodzielnie nie wyjaśniają głębokiego spadku produkcji. Pośrednią i bezpośrednią przyczyną pozostaje susza rolnicza, która eliminuje producentów bez odpowiedniego sprzętu.
“Część plantacji jest nienawadniana, co przekłada się na dużą zależność od warunków pogodowych. Zmiany klimatu i zmiana rozkładu opadów są szczególnie niekorzystne dla upraw ogrodniczych. Dodatkowo inne ekstremalne zjawiska tj. fale upałów, gwałtowne burze i podtopienia mogą oddziaływać na plonowanie” - przypomina dr Paweł Kraciński.
Źródło: materiały prasowe Fundacji Polska z Natury