"Cyfrowy smoczek" szkodzi emocjom dziecka!
Dzieci, którym w celu uspokojenia wręczane są urządzenia cyfrowe, nie uczą się regulować swoich emocji, co może prowadzić do poważnych problemów w późniejszym życiu - poinformowało czasopismo „Frontiers in Child and Adolescent Psychiatry”.
Mechanizmy związane z samoregulacją, czyli reakcjami emocjonalnymi, mentalnymi i behawioralnymi na określone sytuacje, kształtują się w ciągu kilku pierwszych lat życia. Jednym z nich jest tzw. wysiłkowa (świadoma) kontrola (ang. effortful control), czyli zdolność do wybierania przemyślanego działania zamiast automatycznej reakcji. Dzieci uczą się jej poprzez interakcje z otoczeniem, przede wszystkim relacje z rodzicami.
Emocje bez regulacji
W ostatnich latach powszechną praktyką stało się to, że opiekunowie dają swoim pociechom urządzenia cyfrowe, aby pomóc im wyciszyć silne emocje, zwłaszcza złość. Zespół badaczy z Węgier i Kanady postanowił zbadać, czy taka strategia wpływa na umiejętność dzieci w zakresie skutecznej samoregulacji w późniejszym życiu.
Okazało się, że jeśli takie sytuacje zdarzają się regularnie, młody człowiek nie nauczy się regulować swoich emocji. Jak podkreślili autorzy publikacji (http://dx.doi.org/10.3389/frcha.2024.1276154), prowadzi to do poważnych problemów z zarządzaniem uczuciami i reakcjami, w szczególności złością, w późniejszym życiu.
„Często widzimy, że rodzice używają tabletów lub smartfonów, aby odwrócić uwagę dziecka, gdy jest ono zdenerwowane. Dzieci są zafascynowane treściami cyfrowymi, więc jest to łatwy sposób na przerwanie napadów złości. Ale jest on skuteczny tylko na bardzo krótką metę” – wyjaśniła prof. Caroline Fitzpatrick z Université de Sherbrooke (Kanada), główna autorka badania.
Cyfryzacja szkodzi?
Naukowcy przeprowadzili ocenę ponad 300 rodzin z dziećmi między 2 a 5 rokiem życia. Opiekunowie maluchów wypełniali specjalne ankiety, w których pytano ich o korzystanie z mediów i urządzeń elektronicznych przez wszystkich członków rodziny. Po 12 miesiącach badanie powtórzono.
Okazało się, że im częściej rodzice korzystali z cyfrowej regulacji emocji, tym gorsze umiejętności zarządzania złością i frustracją rok później wykazywali ich podopieczni. Dzieci takie cechowała też wyraźnie słabsza kontrola wysiłkowa podczas ponownej oceny.
„Napadów złości nie można wyleczyć za pomocą urządzeń cyfrowych – podkreśliła współautorka badania dr Veronika Konok z Uniwersytetu Loránda Eötvösa (Węgry). - Dzieci muszą nauczyć się samodzielnie zarządzać trudnymi emocjami. Potrzebują do tego pomocy rodziców, a nie tabletów czy smartfonów”.
Badacze odkryli również, że im większe trudności na początku eksperymentu miał dany maluch, tym chętniej jego rodzice wyręczali się elektroniką w uspokajaniu go. „Nie było to dla nas zaskoczeniem, jednak - co pokazały wyniki - strategia ta prowadzi jedynie do eskalacji istniejącego problemu” – powiedziała dr Konok.
Jej zdaniem ważne jest, aby nie unikać sytuacji, które mogą być frustrujące dla dziecka. Zamiast tego badaczka zaleca, aby rodzice wspierali dziecko w trudnych momentach, pomagali rozpoznać i nazwać emocje oraz uczyli, jak można sobie z nimi poradzić.
Jednak, aby było to możliwe, niezwykle istotne jest wsparcie dla samych rodziców. Bez tego nie będą oni mieli ani wiedzy, ani zasobów koniecznych do właściwego postępowania z trudnymi emocjami u swoich dzieci. „Proponujemy, aby na podstawie uzyskanych przez nas wyników opracować nowe metody szkoleniowe i doradcze dla rodziców. Jeśli wzrośnie świadomość ludzi na temat szkodliwości urządzeń cyfrowych w radzeniu sobie z napadami złości, poprawi się zdrowie psychiczne i dobrostan ich dzieci” – podsumowała prof. Fitzpatrick.
PAP/ as/