Nowe przepisy UE. Opony zdrożeją o jedną trzecią?
Redukcja śladu węglowego i poprawa bezpieczeństwa na drogach to podstawowe przyczyny wprowadzenie przez UE nowych regulacji dotyczących wymiany opon. Zmuszają one firmy oponiarskie do wprowadzenia nowej technologii produkcji. Jest też skutek uboczny dla kierowców – znów będą musieli głębiej sięgnąć do kieszeni. Gdy dodamy do tego nowe podatki szykowane przez Brukselę, które mają zostać nałożone na właścicieli aut spalinowych oraz wysokie ceny paliw na stacjach które jakoś nie chcą spaść do pożądanego poziomu 5,19 zł za litr, zasadnie stanie się pytanie: kiedy posiadanie własnego samochodu przestanie się kalkulować?
Nowe przepisy dotyczące wymiany opon już obowiązują. Ma być bardziej eko i bezpieczniej, ale o wiele drożej niż obecnie. Za wszystko odpowiada Rozporządzenie KE nr R117-04. Nakazuje ono producentom, żeby używana opona przez całe swoje „życie” zachowywała się podczas jazdy identycznie jak nowa. Dzięki temu kierowcy będą mogli rzadziej wymieniać opony, co pozytywnie wpłynie na środowisko, bo zmniejszy tzw. ślad węglowy. Jednak niższy popyt na ogumienie i zastosowanie w procesie produkcji lepszych komponentów i drogich nowocześniejszych technologii bez wątpienia wywinduje ceny opon do niespotykanego poziomu.
Nawet 400 mln opon niszczy się za wcześnie
Z badań firmy Michelin wynika, że co druga opona trafia do śmietnika przed osiągnięciem 3-milimetrowej głębokości bieżnika, podczas gdy w większości krajów Wspólnoty (również w Polsce) minimalna dopuszczalna wysokość bieżnika wynosi 1,6 mm. Bruksela zachęca wszystkie kraje UE do stosowania właśnie takiej grubości bieżnika. W skali globu „oponiarskie” nawyki kierowców oznaczają przedwczesną kasację nawet 400 mln opon rocznie. Ich utylizacja czy recykling związane są z powstaniem zanieczyszczeń równych półrocznej emisji Nowego Jorku.
Wprowadzenie w życie nowych regulacji może okazać się nad wyraz kłopotliwe – w sposób szczególny dotyczy to mokrej nawierzchni. „Mniejszy rowek oznacza bowiem słabsze możliwości odprowadzania wody. Trzeba do tego również dodać proces starzenia się samej gumy, co ma niebagatelny wpływ na bezpieczeństwo na drodze” – czytamy w portalu Autokult.pl.
Kłopotliwe całoroczne
Najsłabiej sytuacja wygląda w przypadku kierowców używających tzw. opon całorocznych, użytkujących swe pojazdy w krajach, w których zimy bywają śnieżne, a gołoledź czy tzw. błoto pośniegowe nie są czymś niespotykanym. Opony na każdy sezon są z założenia rozwiązaniem kompromisowym, jednak żaden z modeli nie ma lepszych parametrów latem od opon typowo letnich, a zimą od typowo zimowych. W tym przypadku sprostanie nowym unijnym normom może być najtrudniejsze.
W UE można zaoszczędzić nawet 7 mln euro
Jak napisał „Auto Świat”, z wyliczeń koncernu Michelin wynika, że zastosowanie nowych przepisów może zmniejszyć popyt na nowe opony w Europie o 128 mln sztuk rocznie. Doprowadzi to do redukcji emisji CO2 o około 6,6 mln ton w skali roku i może przełożyć się na oszczędności europejskich kierowców sięgające 7 mld euro w skali roku.
Wygodny pretekst?
Część branży oponiarskiej oficjalnie popiera nowe regulacje, jednak wszyscy zdają sobie sprawę, że przełożą się ona na dodatkowe koszty i nie będą one niskie. Przewiduje się, że dla utrzymania dotychczasowych przychodów firmy oponiarskie będą zmuszone podnieść ceny nawet o 30 proc. Rozporządzenie może być wykorzystane jako wygodne usprawiedliwienie takiego postępowania.
Źródło: Auto Świat, Autokult.pl
Oprac. GS
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje.
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Już 2 września rusza telewizja wPolsce24!
Branża tonie? Spadek produkcji aut o 72 proc. w lipcu
Dramat! Załamanie w wynikach finansowych polskich firm
»» Najnowsze wydanie „Wywiadu Gospodarczego” oglądaj tutaj: