Rosyjski LNG ciągle ważny dla Unii
Choć formalnie Europa odcina się od rosyjskich surowców i wspólnie z USA nałożyła bezprecedensowe sankcje na ich eksport, to i tak do Hiszpanii dotarł kolejny statek z ładunkiem LNG, wyprodukowanym w terminalu Gazpromu.
Hiszpania i Francja to najwięksi odbiorcy rosyjskiego LNG, zaś informację o gazowcu wypełnionym rosyjskim gazem, zakotwiczonym w Huelva w Hiszpanii, podała agencja Bloomberg i pojawiła się zaledwie w kilka dni po danych eksperckich, pokazujących, że w ubiegłym roku Unia Europejska sprowadziła rekordowe ilości tego paliwa. I to pomimo że formalnie celem Komisji Europejskiej jest całkowite odcięcie państw unijnych od rosyjskich surowców do 2027 roku Mało prawdopodobne jednak, że jednostka Cool Rover, która przywiozła ładunek z terminalu Portowaja, objętego najnowszymi sankcjami USA, a należącego do koncernu Gazprom, będzie ostatnią w tym roku. Z jednej strony dopiero w marcu wejdzie w życie zakaz przeładunków rosyjskiego LNG w unijnych portach, a z drugiej - szanse na całkowity zakaz importu gazu, o który ponownie apelują rządy kilku krajów w tym nadbałtyckich i Polski, są minimalne.
Tymczasem rosyjskie dostawy gazu skroplonego do Europy rosną pomimo trwającej wojny w Ukrainie. Kilka dni temu analitycy think tanku Rystad Energy opublikowali podsumowanie za 2024 rok, według którego Rosja była drugim po USA dostawcą LNG do Europy, ustępując tylko Stanom Zjednoczonym i wyprzedzając nawet światowego potentata, jakim jest Katar. A gazowce dostarczyły w 2024 roku 17,8 mln ton gazu z Rosji, czyli o ponad 2 mln ton więcej niż w 2023 r. Z kolei Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) oszacowało na 7,3 mld euro wartość rosyjskich dostaw, zatem taką kwotą europejskie firmy zasiliły budżet wojenny Kremla. Choć te wydatki są nieporównywalnie niskie wobec tych, jakie państwa unijne płaciły za rosyjski gaz przed 2022 rokiem, gdy to kontrolowane przez Kreml koncerny Gazprom i Novatek dostarczały niemal jedną trzecią potrzebnego Europie gazu. Spadek eksportu odbił się fatalnie – co oczywiste – na kondycji finansowej każdego z nich, na przykład na koniec trzeciego kwartału Gazprom odnotował stratę w wysokości 3,2 mld dolarów. Natomiast zaledwie wczoraj pojawiły się medialne doniesienia o planowanych zwolnieniach w moskiewskiej centrali koncernu, a chodzi o ponad półtora tysiąca osób (czyli 40 proc.).
Przypomnijmy, że z końcem ubiegłego roku – po kilku dekadach - ustał tranzyt gazu rosyjskiego do Europy przez Ukrainę, ale część dostaw – zwłaszcza na potrzeby Węgier - została przekierowana na inną trasę czyli gazociąg TurkStream, biegnący przez Morze Czarne do Turcji. Wczoraj jednak pojawiły się informacje o tym, że Ukraina zaatakowała dronami tłocznię w Rosji, przez która gaz jest dostarczany do rurociągu, co ostro skrytykowali węgierscy politycy.
Agnieszka Łakoma