TYLKO U NAS
Szkoły prywatne lepsze od publicznych. "Masowa ucieczka"
Trwa masowa ucieczka bogatszych uczniów - zwłaszcza w większych miastach - do szkół prywatnych. W Polsce w ciągu dwóch dekad procent uczniów szkół podstawowych uczęszczających do szkół prywatnych wzrósł z blisko zera do prawie 10 proc.
Raport ekonomisty i analityka Pawła Dobrowolskiego to sygnał ostrzegawczy nie tylko dla polskiego systemu edukacji, ale dla całej gospodarki. Eksodus ze szkół publicznych do prywatnych ma źródło w coraz bardziej palących problemach społecznych.
W większych ośrodkach miejskich co piąty-siódmy uczeń uczęszcza do prywatnej szkoły podstawowej, w zależności od miasta. W Warszawie do prywatnych placówek chodzi już 19,2 proc. uczniów szkół podstawowych (dziesięć lat temu było to około 14 proc.), Krakowie – 19,6 proc., w Rzeszowie – 13,8 proc. (niespełna 4 proc. w 2013), we Wrocławiu – 12,3 proc.
Wyraźne, nawet kilkukrotne, są różnice pomiędzy dużymi miastami i otaczającymi je powiatami. W powiatach wrocławskich z nauczania w prywatnych szkołach podstawowych korzysta zaledwie 4 proc. uczniów szkół podstawowych, krakowskich – 9,5 proc., rzeszowskich – 2,7 proc.
Bogaty Wilanów, biedna Praga
Bardzo duże dysproporcje widać w samej Warszawie - mocno podzielonej edukacyjnie w zależności od zamożności jej mieszkańców. Zdecydowanie najgorzej wypada Praga Północ, gdzie liczba dzieci chodzących do prywatnych szkół podstawowych jest bliska zeru. Na Woli odsetek uczniów prywatnych placówek oscyluje wokół 3-4 proc., Włochy to już 23-24 proc., a Mokotów – 30 proc. Absolutnym rekordzistą jest Wilanów, z 35 proc. uczniów w prywatnych szkołach.
Z raportu wyłania się obraz Polski wyraźnie podzielonej na dwie części - Polski dużych miast i prywatnych szkół oraz całą resztę.
Różnice terytorialne są zarazem różnicami jakościowymi, dobrze widocznymi w wynikach egzaminów ośmioklasisty. Język polski zdaje w szkołach prywatnych 63,8 proc. uczniów, w publicznych - 59 proc.; matematykę - 60,8 proc. w prywatnych i 48,3 proc. w publicznych; język angielski - 77,4 proc. w prywatnych, 61,8 proc. w publicznych.
Podobne różnice, czasem większe czasem mniejsze, ale zawsze na korzyść większych miast, widać w wynikach egzaminów ośmioklasisty pomiędzy szkołami w dużych miastach i w gminach je okalających:
Szkoła pogłębia nierówności
- Wśród dzieci w podstawówkach nie ma takich różnic w talencie i pracowitości jakie mamy w wynikach egzaminów. Szkoła replikuje i pogłębia nierówności społeczne. Nie jest miejscem zapewniającym równy start i inwestującym równomiernie w dostępne w naszym społeczeństwie talenty - pisze Dobrowolski.
Według niego, polska szkoła zawsze była na bakier ze spójnością społeczną. Nawet w latach 70. XX wieku, gdy obowiązywała ścisła rejonizacja, a obowiązek meldunkowy był faktycznie egzekwowany, lepsze szkoły w miastach miały tendencję do wysokiej nadreprezentacji dzieci z domów inteligenckich.
Częścią kapitału wielkomiejskiej inteligencji jest rozpoznawanie poprzez sieć kontaktów w której uczestniczą, które szkoły są dobre i posiadanie zdolności upchania dziecka w lepszych szkołach. Dziś oprócz inteligenckości do uplasowania dziecka w dobrej szkole coraz bardziej potrzebna jest gotówka - pisze Dobrowolski.
W dłuższym okresie szkoły publiczne pozbawione bogatszych, bardziej wymagających rodziców będą szkołami coraz słabszymi. - Masowa już ucieczka bogatszych do szkół prywatnych to syrena alarmowa… - ostrzega Dobrowolski.
Ponure perspektywy
Eksodus ze szkół publicznych do prywatnych to z jednej strony, pozytywny sygnał bogacenia się Polaków i pojawienia się realnej alternatywy edukacyjnej, której jeszcze dwie dekady temu nie było w takiej liczbie, jak obecnie. Jest też jednak i ciemna strona tego procesu: marnotrawienie talentów, których system nie jest stanie wyłowić.
I jeszcze jedno niepokojące zjawisko, w którym Polska zdaje się dopiero zaczyna brać udział, a w skali globalnej staje się ono coraz większym problemem: gwałtownie rosnące dysproporcje wewnątrz społeczeństw. To jedno z największych zagrożeń, jakie zostało wymienione w 20. edycji “Global Risks Report”, przygotowanym na zakończone w piątek 24 stycznia Światowe Forum Ekonomiczne w Davos. - W świecie pogłębiających się podziałów politycznych, rosnącego protekcjonizmu i słabnącego zaufania, rośnie poczucie fragmentacji – zarówno w obrębie społeczeństw, jak i między krajami - piszą autorzy raportu.
Polaryzacja społeczna znalazła się na wysokim, 5. miejscu, największych zagrożeń dla globalnego porządku, tuż za dezinformacją. To zły sygnał, zwłaszcza, że tegoroczne raport określa perspektywy na najbliższe dziesięć lat jako “ponure”.
Stanisław Koczot
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Branża drzewna: w lasach „eksperyment na masową skalę”
Senator Bierecki alarmuje: lubelskie „CPK” wygaszane!
Zgłoś dach z eternitu, bo grozi ci więzienie!
»» Telewizja wPolsce24 się zmienia: Nowy poranek! Codziennie od 7 rano! A wcześniej od 6 Poranne Wiadomości