Wielka Brytania stawia na węgiel
Na wprowadzeniu tzw. rynku mocy (capacity market) najbardziej zyskają istniejące brytyjskie elektrownie węglowe, a nie gazowe - przestrzega w raporcie Bloomberg New Energy Finance (BNEF).
Mechanizm rynku mocy powstał przede wszystkim w celu zapewnienia odpowiednich mocy rezerwowych na wypadek wystąpienia skoków zapotrzebowania na energię (głównie w okresach zimowych). Jest on częścią przyjętego pod koniec 2013 roku pakietu reform zwanego "Reformą rynku energetycznego".
Przewiduje on zawieranie przez operatora sieci przesyłowej kontraktów z wytwórcami energii, w których zadeklarują oni gotowość utrzymywania w gotowości określonych mocy wytwórczych. Za sam ten fakt otrzymywać będą oni stałą opłatę finansowaną z rachunków za energię płaconych przez konsumentów.
Kontrakty z wytwórcami podpisywane będą w drodze aukcji, która zaplanowana została na grudzień tego roku. Do przydzielenia będą kontrakty dla nieco ponad 50 GW mocy wytwórczych. W 2017 roku przeprowadzona będzie uzupełniająca aukcja na dodatkowe 2,5 GW mocy. Dostawy w ramach podpisanych kontraktów rozpoczną się zimą 2018/2019.
Same kontrakty podpisywane będą na 15 lat (w przypadku nowopowstających mocy), na rok dla już istniejących elektrowni i na trzy lata dla elektrowni, które planują modernizację.
W związku z faktem, że jest to forma pomocy publicznej, mechanizm ten wymagał zgody Komisji Europejskiej. Taka zgoda została udzielona pod koniec lipca.
Z mechanizmem duże nadzieje wiązali przede wszystkim wytwórcy energii z gazu, która jest uznawana za najbardziej optymalne źródło mocy rezerwowych ze względu na stosunkowo niski koszt wytwarzania i mniejszą niż w przypadku węgla emisyjność.
Według ekspertów BNEF to elektrownie węglowe najbardziej skorzystają na mechanizmie rynku mocy. Według nich sytuacja na rynkach surowcowych sprawia, że w tegorocznej aukcji wytwórcy energii węglowej będą w stanie zaoferować niższą cenę wytwarzania niż ich konkurenci z energetyki gazowej. Wyliczyli oni, że w przypadku węgla granica opłacalności utrzymania elektrowni w gotowości może wynieść 45 funtów za kilowat wyprodukowanej energii rocznie, a w wielu przypadkach nawet mniej. Tymczasem w przypadku elektrowni gazowych, które dopiero będą budowane granica ta zaczyna się od 49 funtów za kilowat.
Zdaniem ekspertów BNEF nie powstrzyma to jednak upadku energetyki węglowej. Przewidują oni, że nawet po uruchomieniu rynku mocy około 80 proc. istniejących obecnie mocy w energetyce węglowej zostanie zlikwidowane do 2024 roku w efekcie zaostrzających się norm emisyjnych.
(PAP)