
Dziura budżetu głęboka na 400 mld zł? To możliwe
Jeżeli w kolejnych miesiącach deficyt budżetowy będzie wzrastał w takim tempie, jak w ciągu siedmiu pierwszych miesięcy, na koniec 2025 r. może się zbliżyć do 400 mld zł, przekraczając poziom ustawowy o ponad 110 mld zł, pisze Związek Banków Polskich w raporcie ,,Polska i Europa: inwestycje, bezpieczeństwo, przyszłość”.
Rosnący deficyt budżetowy oznacza, że wydatki państwa przewyższają jego dochody, co zmusza rząd do pozyskiwania dodatkowych środków np. przez zaciąganie kredytów i emisje obligacji.
ZBP podkreśla, że zadłużenie publiczne jest zjawiskiem powszechnym i występuje w większości państw na świecie (dług publiczny to zobowiązania finansowe państwa, a ściślej całego sektora finansów publicznych, wynikające m.in. z zaciągniętych pożyczek lub emisji obligacji i innych papierów wartościowych). Według wiosennej prognozy Komisji Europejskiej, średni poziom długu publicznego w Unii Europejskiej w 2024 r. to 82,2 proc. PKB, a w strefie euro 88,9 proc.
Najmocniej zadłużona jest Grecja (153,6 proc.), Włochy (135,3 proc.), Francja (113 proc.) oraz Hiszpania (101,8 proc.), a najmniej Estonia (23,6 proc.), Bułgaria (24,1 proc.) i Luksemburg (26,3 proc.).Według Komisji Europejskiej, dług publiczny w Polsce na koniec 2024 r. wyniósł 55,3 proc. PKB.
400 mld zł na horyzoncie
W Polsce wysokość długu publicznego reguluje Ustawa o finansach publicznych z 27 sierpnia 2009 r. oraz Konstytucja RP, która przewiduje maksymalny dopuszczalny poziom zadłużenia na 60 proc. PKB. Przekroczenie progu 55 proc. wymaga dodatkowych działań ograniczających deficyt budżetowy. Nasz dług w relacji do PKB szybko rośnie: z 49,6 proc. w 2023 r. do prognozowanych 55,3 proc. w 2024 r. i 58 proc. w 2025 r.
W lipcu 2025 r. deficyt budżetowy wzrósł o 37 mld zł, praktycznie wyczerpując - jak pisze ZBP - przestrzeń Ministerstwa Finansów do poszerzania deficytu w tym roku. Resort może zwiększyć dług jedynie o 132 mld zł (a zatem nie więcej niż w analogicznym okresie 2024 r.).
W lipcu deficyt wyniósł 156,7 mld zł. W porównaniu z tym samym miesiącem zeszłego roku wzrósł o blisko 90 proc. - Jeżeli w kolejnych miesiącach 2025 roku deficyt budżetowy będzie wzrastał w takim tempie, jak w trakcie siedmiu pierwszych miesięcy 2025 r., deficyt budżetowy na koniec 2025 r. może się zbliżyć do poziomu 400 mld zł (przekraczając ustawowy deficyt na 2025 r. o ponad 110 mld zł). W konsekwencji takiej sytuacji, deficyt budżetowy w relacji do PKB wzrósłby z wysokiego poziomu 7,37 proc. PKB do niebotycznie wysokiego poziomu 10,2 proc. PKB - piszą analitycy ZBP.
Ściana albo nowa konstytucja
Według projektu ustawy budżetowej na 2026 rok, przewidywana relacja do PKB długu sektora instytucji rządowych i samorządowych - general government (według definicji UE) wyniesie 60,4 proc. na koniec 2025 roku i 66,8 proc. na koniec 2026. Deficyt budżetowy ma wynieść w przyszłym roku 271,7 mld zł, potrzeby pożyczkowe netto 422,9 mld zł, PKB wzrośnie o 3,5 proc., a inflacja spadnie do 3 proc.
Planowany na przyszły rok deficyt jest tylko nieznacznie niższy od tegorocznego (289 mld zł). Analitycy ING Banku Śląskiego twierdzą, że w warunkach porównywalnych do 2025 (po odjęciu od deficytu na 2025 rok wydatków związanych z odkupem zapadających obligacji Polskiego Funduszu Rozwoju i Banku Gospodarstwa Krajowego, które powiększyły tegoroczną dziurą o 63 mld zł) deficyt centralny nawet wzrośnie z 226 mld zł w 2025 roku do 271 mld zł w 2026 roku. ING przypomina, że Polska ma drugi najwyższy deficyt w krajach UE po Rumunii; agencje ratingowe i inwestorzy zachowują wprawdzie zimną krew, chociaż widać niechęć inwestorów zagranicznych w angażowanie się w polskie obligacje rządowe. Według analityków ING, deficyt centralny na 2025 rok nie został w projekcie ustawy budżetowej na 2026 zmieniony w stosunku do planu, co oznacza, że jego rewizja nastąpi poza budżetem centralnym.
Projekt ustawy budżetowej na 2026 rok zakłada, że relacja państwowego długu publicznego do PKB ma osiągnąć pułap 48,9 proc. w 2025 roku oraz 53,8 proc. w 2026 roku, czyli - jak pisze resort finansów - znajdzie się poniżej progu ostrożnościowego 55 proc., zapisanego w ustawie o finansach publicznych.
Niemniej jednak szybko idziemy w tym kierunku. Przekroczenie progu 55 proc. wyklucza m.in. wzrost wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej, waloryzację rent i emerytur powyżej wskaźnika inflacji, brak pożyczek i kredytów z budżetu państwa.
To jeszcze nic w porównaniu z konsekwencjami przekroczenia konstytucyjnej granicy 60 proc. Przełamanie tego poziomu oznacza konieczność stworzenia zrównoważonego budżetu, w którym dochody są równe wydatkom.
Tak wygląda budżetowa ściana, o którą albo można się rozbić, albo… zmienić konstytucję.
Stanisław Koczot, zastępca Redaktora Naczelnego „Gazety Bankowej” i wGospodarce.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Rating Polski od Fitch. Poważne ostrzeżenie!
Brakuje rąk do pracy? Ściągnijmy do kraju… Polaków!
Ratowanie klimatu kosztem polskich rodzin
»»Silny sojusz Nawrocki - Trump – oglądaj Salon Dziennikarski na antenie telewizji wPolsce24!
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.