Gazeta Bankowa: Rynek finansowy to my
Kryzys finansowy? Jaki kryzys?! Wybierzmy przyszłość! Menedżerowie banków inwestycyjnych w USA dalej otrzymują sowite wynagrodzenia i trzęsą światem.
Siedemnaście miliardów dolarów to od sierpnia kara wszech czasów w historii bankowości. Tyle Bank of America wypłaci swoim klientom oraz władzom USA. Postępowanie, które przeciwko niemu prowadził Departament Sprawiedliwości wykazało, że wina banku była bezsporna i zasługiwała na karę w wysokości kwoty zarobionej przez BoA przez ostatnie trzy lata. Przestępstwem, którego dotyczyło postępowanie, było oszukiwanie klientów przez bank w latach 2007-2009, polegające na sprzedaży obligacji opartych na kredytach hipotecznych (mortgage-backed securities). Śledczy ustalili, że szefowie Bank of America wiedzieli, iż obligacje nie są warte ceny, za które je sprzedawano. Bank w obliczu ewidentnej przegranej i dla skrócenia kosztownego, także wizerunkowo, procesu poszedł na ugodę. Za to samo przestępstwo Citigroup został ukarany kwotą 9 mld dolarów, a JP Morgan Chase – 13 mld dolarów.
Banki inwestycyjne, wśród których ukarana teraz trójka jest elitą elit, wskazywane były jako jedni z głównych winowajców wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. To ich inżynierowie finansowi stworzyli mortgage-backed securities i oparte na nich instrumenty pochodne, które jeszcze w 2007 r. były przez renomowane agencje ratingowe oceniane na AAA, by po upadku banku Lehman Brothers w połowie września 2008 r., z tygodnia na tydzień zyskać miano „toksycznych aktywów”. To ich sprzedawcy wprowadzali te „bezpieczne” papiery na rynek tak skutecznie, że znalazły się one w portfelach instytucji finansowych na całym świecie. Gdy załamał się rynek kredytów hipotecznych w Ameryce, spadek wartości opartych o nie papierów wartościowych rozprzestrzenił się jak pożar.
Zastępcy Pana Boga
Przeciętny klient systemu bankowego nie ma z nimi kontaktu i nigdy nawet nie słyszał o ich istnieniu. Tymczasem stanowią bardzo istotny segment systemu finansowego, który często determinuje to, co dzieje się na rynkach finansowych, są kreatorami trendów i tendencji, mogą doprowadzić do bankructwa państwa i spowodować globalne turbulencje.
Bo banki inwestycyjne – mimo nazwy – niewiele mają wspólnego z tradycyjną bankowością. Nie zbierają depozytów od ludności i podmiotów gospodarczych, nie oferują rachunków oszczędnościowo-rozliczeniowych czy lokat terminowych. Nie udzielają zwykle kredytów dla osób fizycznych.
Zwykle nie posiadają dużej sieci oddziałów, a nawet te największe, międzynarodowe, mają jeden oddział na kraj czy nawet cały region. Środki na swoją działalność pozyskują od klientów i na rynku międzybankowym. Specjalizują się w dużych transakcjach inwestycyjnych, przeprowadzaniu emisji papierów wartościowych i ich gwarantowaniu, handlują tymi walorami na giełdach i poza nimi oraz zarządzają aktywami swoich klientów. Zajmują się również doradztwem, przejęciami oraz fuzjami. Ich klientami są najczęściej wielkie korporacje, rządy, samorządy, fundusze emerytalne oraz bardzo zamożne osoby fizyczne. Często też działają na własny rachunek.
Pracowników tych instytucji nazywa się bankierami, w odróżnieniu od bankowców, którzy są zatrudnieni w innych segmentach bankowości. Zwykle działają w cieniu: np. choć z internetowej strony Rothschild Bank bardzo niewiele można się dowiedzieć, to jego znaczenia finansowego, jak i politycznego nie kwestionuje nikt zorientowany, podobnie jak innych gigantów: Bank of America, Credit Suisse, Deutsche Bank lub Morgan Stanley.
Za to w mediach najgłośniej jest chyba o Goldman Sachs. Mówi się, że to ten bank, a nie rządy poszczególnych państw rządzą światem. Często cytowana jest wypowiedź jego prezesa Lloyda Blankfeina z listopada 2009 r. z wywiadu dla „Sunday Timesa”, który oświadczył, że jako bankier wykonuje pracę Boga.
Byli menedżerowie Goldmana zajmowali bądź zajmują wysokie stanowiska w rządach, instytucjach międzynarodowych i bankach centralnych. Robert Rubin i Henry Paulson byli sekretarzami skarbu w administracji Billa Clintona i George’a W. Busha. Mario Draghi jest prezesem Europejskiego Banku Centralnego, Mark Carney w latach 2008-2013 był prezesem Bank of Canada, a od lipca 2013 r. jest prezesem Bank of England. „Goldmanistą” był były premier Włoch Mario Monti, a były już prezes Banku Światowego Robert Zoellick trafi ł do tej instytucji wprost z fotela wiceprezesa Goldman Sachs (nota bene pracownikiem polskiego biura GS był w latach 2008-2012 także Kazimierz Marcinkiewicz, w latach 2005-2006 premier koalicyjnego rządu PiS).
Lech Godziński
Pełna wersja artykułu w najnowszym wydaniu „Gazety Bankowej". Zapraszamy do lektury.
Szukaj "Gazety Bankowej" w salonach prasowych Relay oraz Inmedio.