Informacje

Po "Historii Roja", proces z PISF wygrywa "Pokłosie"... Odorowicz upokorzona!

Wojciech Surmacz

Wojciech Surmacz

Redaktor naczelny wGospodarce.pl i Gazety Bankowej

  • Opublikowano: 16 grudnia 2014, 20:14

    Aktualizacja: 16 grudnia 2014, 21:18

  • Powiększ tekst

Emocje w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej (PISF) sięgają zenitu. "Caryca" Instytutu Agnieszka Odorowicz przegrała już drugi z rzędu proces o zwrot dofinansowania do filmu. Tym razem solidne manto w Sądzie spuściło jej "Pokłosie"!

Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia dla Agnieszki Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, nie będą należały do najweselszych. PISF właśnie przegrał proces sądowy z filmem, któremu zamierzał odebrać przyznane wcześniej dofinansowanie.

Nie dalej jak wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał rację producentowi filmu “Pokłosie” i nakazał Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej wypłatę ostatniej raty dofinansowania filmu oraz uznał za bezpodstawne żądanie przez PISF zwrotu wypłaconej dotacji jest bezpodstawne. - Spór z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej był dla nas przykry i niepotrzebny, czego dowodzi wyrok sądu. Ale mimo to cieszymy się, że w polskiej kulturze istnieją instytucje, które filmy tak trudne jak "Pokłosie" wspierają – skomentował ten wyrok w krótkim komunikacie Dariusz Jabłoński, prezes Apple Film Production.

Przypomnijmy, że całkiem niedawno filmowy Instytut zarządzany przez "carycę" polskiego kina przegrał w Sądzie z "Historią Roja".

Więcej o procesie "Historii Roja" czytaj tutaj: "Jerzy Zalewski wygrywa z PISF! Nie musi zwracać pieniędzy na "Historię Roja"

Agnieszka Odorowicz zapytana przez redakcję wGospodarce.pl m.in. o to czy była osobiście zaangażowana w sprawę zwrotu 2 mln zł dotacji, która została przyznana przez PISF "Historii Roja", odpowiedziała za pośrednictwem rzecznika prasowego PISF, Rafała Jankowskiego: - W związku z toczącym się postępowaniem sądowym, do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia powództwa PISF przeciwko producentowi filmu "Historia Roja, czyli w ziemi lepiej słychać", Polski Instytut Sztuki Filmowej wstrzymuje się od jakichkolwiek komentarzy - odpisał nam Jankowski.

Z takiego dictum można wysnuć dwa wnioski. Po pierwsze, PISF zamierza się odwołać od niekorzystnego dla siebie wyroku. Po drugie, "caryca" zachowuje zimną krew i podchodzi do sprawy profesjonalnie, jak na wysokiego urzędnika państwowego przystało. Takiej postawy należałoby się po niej spodziewać chociażby ze względu na "Idę", którą właśnie oklaskuje cały świat.

Więcej o sukcesach "Idy" i porażkach Odorowicz czytaj tutaj: "Ida" wygrywa, Odorowicz przegrywa"

Niestety sądowa porażka z "Pokłosiem" była dla Agnieszki Odorowicz tak bolesna, że emocje wzięły górę i w dniu ogłoszenia feralnego wyroku opublikowała chyba najbardziej kuriozalny komunikat w 25-letniej historii wolnych urzędów państwowych w Polsce. Oto jego treść:

Oświadczenie PISF w sprawie Apple Film Production Sp. z o.o.

W dniu dzisiejszym, 15 grudnia 2014 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie zwrotu dotacji przez Apple Film Production Sp. z o.o. na produkcję filmu "Pokłosie". Polski Instytut Sztuki Filmowej jako instytucja gospodarująca środkami publicznymi stoi na straży ich wydatkowania w sposób racjonalny i transparentny.

Z tego względu, szanując wyrok niezawisłego Sądu, uznając jednakowoż nadrzędność ustawy o finansach publicznych i ustawy o kinematografii, PISF uczyni wszystko, aby producenci, którzy nie potrafią rozliczyć środków publicznych, nie mogli czuć się bezkarni. To nie są dziesiątki, ale miliony złotych.

Postanowienia umowy na dofinansowanie każdego przedsięwzięcia filmowego przez PISF nie mają wyłącznie charakteru cywilnoprawnego, bo podlegają rygorowi ustawy o finansach publicznych. Sąd wydający wyrok w tej sprawie nie wziął tego pod uwagę. A szkoda.

Agnieszka Odorowicz, Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej

Odorowicz najwyraźniej nie wytrzymała i miotana emocjami (które, jak wiadomo nie są dobrym doradcą) wcieliła się w rolę organu nadrzędnego dla niezawisłego Sądu Okręgowego i uznała "jednakowoż", że sędzia nie miał racji ogłaszając wyrok korzystny dla "Pokłosia". Dzięki Bogu akurat w tej sprawie, zdanie "carycy" polskiego kina obchodzi wszystkich filmowców tyle, co zeszłoroczny śnieg.

Swoją drogą ciekawe, jak długo jeszcze ten filmowy blamaż będą tolerować minister kultury i premier? Zapytamy, zobaczymy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych