UE chce by USA miało jednego regulatora
UE proponuje USA powołanie struktury, w ramach której regulatorzy z obu stron Atlantyku mieliby pracować nad ustalaniem wspólnych standardów dla produktów i usług będących w obrocie handlowym między obiema gospodarkami - podało dziś źródło w KE.
"To jest europejska propozycja. Stany Zjednoczone jeszcze formalnie na nią nie zareagowały. Pomysł był już dyskutowany, ale teraz dopiero ją przedstawimy oficjalnie" - powiedział dziennikarzom w Brukseli pragnący zachować anonimowość wysokiej rangi urzędnik Komisji Europejskiej.
W przyszłym tygodniu ma się obyć kolejna, ósma już runda negocjacji między przedstawicielami administracji Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej ws. Transatlantyckiego Partnerstwa Handlowo-Inwestycyjnego (TTIP). Celem rozmów jest wypracowanie porozumienia, które ma ułatwić handel między USA i UE.
Największe zyski z przyszłej umowy nie mają wynikać ze zniesienia ceł (te już są bardzo niskie, średnio ok. 5-7 proc.), lecz z eliminacji barier biurokratycznych i różnic w regulacjach np. w sprawie bezpieczeństwa żywności, ochrony zdrowia czy środowiska. Teraz w UE i w USA są różne normy, a firmy ponoszą dodatkowe koszty, żeby je spełniać, jeśli chcą eksportować swe towary.
W porozumieniu nie da się jednak znieść wszystkich barier regulacyjnych ani zapisać wspólnych przepisów dla wszystkich branż. Do takiej pracy UE chciałaby właśnie powołania transatlantyckiego organu, w ramach którego mieliby współpracować przedstawiciele instytucji regulujących z UE i USA.
"Jeśli chcemy, żeby regulatorzy z obu stron współpracowali, musimy utworzyć strukturę, która ułatwi tę współpracę" - tłumaczyło źródło. "Rozpoczniemy konsultacje, choć nie jestem pewien, że (Amerykanie) będą mogli nam powiedzieć, co o tym myślą w przyszłym tygodniu, ponieważ sami muszą wypracować stanowisko" - zastrzegł urzędnik.
Celem umowy TTIP jest przejrzenie obecnie obowiązujących już regulacji, np. dotyczących bezpieczeństwa samochodów czy dopuszczalnych środków do produkcji kosmetyków i wypracowanie wspólnych zasad. W przyszłości nowe regulacje miałyby być takie same i dla UE, i dla USA. Ma to obniżyć koszty producentów, zwłaszcza tych mniejszych, którzy nie zawsze będą mogli udźwignąć koszty dopasowania się do innych norm po drugiej stronie Atlantyku.
Podczas przyszłotygodniowych rozmów mają być poruszone kwestie dotyczące przemysłu samochodowego, maszynowego, farmaceutyków, sprzętu medycznego, kosmetyków oraz sektora informatycznego. "Jest wiele obszarów, w których regulatorzy po obu stronach starają się zidentyfikować, co jeszcze można zrobić, abyśmy spełniali cele naszych norm, nie obniżając w żaden sposób poziomu ochrony" - podkreśliło źródło.
Wiele głosów krytycznych, zwłaszcza ze strony organizacji pozarządowych ws. TTIP związanych jest z obawami, że ujednolicenie regulacji doprowadzi do obniżenia standardów np. dotyczących bezpieczeństwa żywności. Unijni negocjatorzy zapewniają jednak, że nie ma mowy o obniżeniu ochrony konsumentów.
Przedstawiciel KE poinformował, że następna runda negocjacji odbędzie się prawdopodobnie w kwietniu w Waszyngtonie, a kolejna, 10. runda jeszcze przed przerwą wakacyjną.
Mimo że przyszłotygodniowe negocjacje mają obejmować praktycznie wszystkie kwestie związane z TTIP, nie będzie na nich poruszany temat wywołującej kontrowersje klauzuli rozwiązywania sporów państwo-inwestor (ISDS). KE, po konsultacjach publicznych, które pokazały dużą niechęć do tego mechanizmu, chce ustalić swoje nowe podejście do tej sprawy z państwami członkowskimi, Parlamentem Europejskim i przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego.
PAP/ as/