To już drugi pożar na Moście Łazienkowskim. Po raz pierwszy zapalił się on 40 lat temu

Drewniane elementy konstrukcji Mostu Łazienkowskiego płoną już po raz drugi w historii. Pierwszy raz warszawski most zapalił się "za Gierka" w roku 1975. Komunistyczne władze podejrzewały sabotaż...

Był 23 września 1975 roku gdy po raz pierwszy w swojej historii warszawski Most Łazienkowski stanął w ogniu. Zapalił się drewniany pomost remontowy, znajdujący się pod nawierzchnią. Przyczyną było ponoć przecięcie i podpalenie przewodów gazowe, które biegły pod mostem.

"Szły nim szyny do transportu materiałów konserwacyjnych. Od ognia wygięły się, podobnie jak nawierzchnia, która została sfalowana nawet na pół metra w górę" - opisywał tamte wydarzenia w 2007 roku Rafał Jabłoński w "Życiu Warszawy" i przypominał, że historia techniki notowała jeszcze tylko dwa takie wypadki – w 1946 r. spaliło się 200 metrów nawierzchni w Ottawie, a w roku 1972 – drewniana przeprawa na granicy Szwajcarii i Liechtensteinu.

40 lat temu straż pożarna uporała się z pożarem Mostu Łazienkowskiego w ciągu około 7 godzin. Straty sięgały 36 milionów ówczesnych złotych (na giełdzie samochodowej za taką sumę można było kupić 360 małych fiatów). Co ciekawe, dwa dni wcześniej w Warszawie spalił się Centralny Dom Towarowy. Po stolicy krążyły plotki, że oba pożary były ostrzeżeniem Służby Bezpieczeństwa pod adresem kierownictwa PZPR, które chciało zapanować nad bezpieką.

Czy dzisiejszy pożar Mostu Łazienkowskiego też można uznać za ostrzeżenie? Czy to raczej chichot historii i dowód na to, że Polak nie jest mądry nawet po szkodzie? Czy Most Łazienkowski będzie musiał spłonąć trzeci raz i być ewenementem na skalę światową do potęgi "n", by wreszcie raz na zawsze usunięto z niego drewniane elementy???