Szef PE: Stanowiska poszczególnych państw przed budżetowym szczytem UE - bardzo odległe
Stanowiska państw członkowskich w sprawie budżetu UE na lata 2014-2020 są bardzo odległe - ocenił szef PE Martin Schulz. Dodał, że jeśli wieloletnie ramy finansowe zostaną uzgodnione na szczycie w lutym na zbyt niskim poziomie, PE może je zawetować.
"Mają miejsce intensywne rozmowy pomiędzy państwami członkowskimi. Po wszystkim, co usłyszałem w ramach rozmów dwustronnych nie odnoszę wrażenia, że mamy porozumienie. Obawiam się, że stanowiska państw członkowskich są bardzo odległe" - mówił Schulz na konferencji prasowej w Brukseli.
Jak podkreślił, jeśli na szczycie UE dojdzie do porozumienia, to będzie ono musiało uzyskać akceptację Parlamentu Europejskiego. Wyraził zdziwienie, że wiele osób ignoruje ten element procedury ustalania wieloletniego budżetu. "Parlament musi udzielić zgody na ramy finansowe. Nie uczyni tego, jeśli Rada (Europejska) nie wyjdzie w znacznym stopniu naprzeciw żądaniom PE" - oświadczył niemiecki polityk.
Ostrzegł, że im dalej przywódcy UE będą się oddalać od liczb przedstawionych przez Komisję Europejską, tym większe prawdopodobieństwo, że nie będzie kompromisu z PE w tej sprawie. Ocenił jednocześnie, że budżet, proponowany w kompromisowym projekcie przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, będącym podstawą do negocjacji, jest bardzo niski.
"To była propozycja przypominająca kwadraturę koła. Tak naprawdę oznaczała, że nie będzie żadnych cięć w polityce rolnej i spójności (co miało przekonać do propozycji kraje, które otrzymują w ramach tych polityk dużo pieniędzy), a jednocześnie zakładała bardzo znaczące zmniejszenie kwot ogólnych" - ubolewał szef PE.
Zdaniem Schulza oznacza to, że wielkie cięcia będą w wydatkach na innowacje, badania naukowe, kształcenie, programy na rzecz młodzieży i współpracę międzynarodowej. "Tak miałaby wyglądać modernizacja Europy? Na to Parlament się nie może zgodzić" - oświadczył.
Krytykował również funkcjonujące zasady dotyczące wykorzystywania środków w myśl których niewydane sumy z jednego roku nie przechodzą na kolejny, tylko są zwracane do budżetów państw członkowskich. Jak ocenił, doprowadziło to tego, że w budżecie na 2013 rok jest o 12 mld euro za mało. Schulz zaapelował o wprowadzenie elastyczności, która umożliwiłaby przesuwania niewykorzystanych środków z jednego roku na drugi, a także pomiędzy poszczególnymi działami budżetu.
Szef PE nie wykluczył również, że w ogóle nie dojdzie do porozumienia w sprawie wieloletnich ram finansowych i UE będzie musiała sobie radzić z rocznymi prowizoriami budżetowymi. Przed szczytem w listopadzie zeszłego roku poszczególne państwa, w tym Polska, niezadowolone z proponowanych im sum groziły zawetowaniem rozmów, jednak nikt się na to nie zdecydował ponieważ utrudniałoby to finansowanie wieloletnich inwestycji, np. drogowych.
"Chcielibyśmy kompromisu, ale jeśli się nie uda, to będziemy musieli żyć z budżetami (rocznymi), takie jak funkcjonują we wszystkich państwach członkowskich. Roczne budżetu dają szansę reagowania na pewne zmiany krótkoterminowe" - powiedział Schulz.
Unijny szczyt szefów rządów i państw UE, na którym omawiane mają być kwestie budżetu UE na lata 2014-2020 jest zaplanowany na 7-8 lutego. Poprzedni szczyt budżetowy UE w listopadzie zakończył się bez porozumienia, gdyż propozycja budżetu nie uzyskała wówczas poparcia unijnych przywódców. Zakładała ona cięcia w wysokości 75 mld euro w stosunku do wyjściowego projektu Komisji Europejskiej opiewającego na około 1 bln euro. Szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy założył wydatki UE na poziomie prawie 972 mld euro (w tzw. zobowiązaniach) w ciągu siedmiu lat. Brytyjczycy i Niemcy domagali się w listopadzie dalszych redukcji: o 30 mld euro w wydatkach UE, m.in. na administrację.
(PAP)
stk/ awi/ ap/