Polak prowadził parabank... na Ukrainie?
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach skierowała do sądu akt oskarżenia ws. Polaka, który na terenie Ukrainy prowadził firmę parabankową i oszukał co najmniej 800 osób na łączną kwotę 4,5 mln zł. Śledztwo wspólnie z prokuraturą prowadziła ABW.
Jak poinformował rzecznik prasowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego ppłk Maciej Karczyński, określanemu mianem "prekursora parabanków" mężczyźnie grozi kara ponad 7 lat pozbawienia wolności.
Rzecznik wyjaśnił, że mężczyzna swoją działalność rozpoczął 20 lat temu, po wyjeździe z Polski na Ukrainę. Tam też założył firmę, która zajmowała się głównie pośrednictwem finansowym, na które nie posiadała licencji Narodowego Banku Ukrainy. Oferta obejmowała między innymi lokaty z gwarantowanym zyskiem 10 proc. w skali miesiąca. Wpłacający po minimum 1000 dolarów klienci informowani byli, że ich środki inwestowane są w rozwój różnorodnych gałęzi przemysłu (m.in. produkcję obuwia i telefonów).
Sprawą zajął się ukraiński wymiar sprawiedliwości po tym, gdy okazało się, że firma jest piramidą finansową, niezdolną do zwrotu zobowiązań wobec klientów. Ziemowit T. został aresztowany i postawiony przed sądem pod zarzutem oszustwa. Sąd ukraiński uznał jednak, że prokuratura nie dopełniła wszelkich formalności i nakazał uzupełnienie sprawy.
Oskarżony uciekł do Polski, a jego sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Gliwicach oraz katowicka Delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pod koniec grudnia 2012 roku Ziemowit T. został oskarżony o oszustwa na łączną kwotę 4,5 mln złotych, w wyniku których poszkodowanych zostało 800 osób.
(PAP)
bpi/ itm/ mow/