III RP za chwilę padnie: Ujawnienie akt afery taśmowej może być ostatecznym ciosem
Po ujawnieniu akt afery podsłuchowej przez Zbigniewa Stonogę na Facebooku na szczytach władzy zapanowało prawdziwe poruszenie.
Akta ujawniają szczegóły dotychczas nieznane w aferze - wątki dotyczące zakupu przez Jana Kulczyka spółki Ciech, rozmów na temat zaniżania cen akcji czy wreszcie - kwestii seksualnych i obyczajowych. Być może afera z ujawnieniem akt przewróci system III RP. Nadal jednak rząd i prokuratura pracują nad tym by układ rządzący Polską się nie rozsypał.
Sprawę ujawnienia akt tzw. afery podsłuchowej musi ocenić prokurator - uważa szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, koordynujący służby specjalne Jacek Cichocki. Poinformował, że prosił też szefa ABW o pilną analizę. Sprawą wycieku akt zajmie się zapewne w czwartek speckomisja.
Na jednym z portali społecznościowych na profilach Zbigniewa Stonogi i Gazety Stonoga opublikowano zdjęcia akt ze śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, którą prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
"Już wczoraj w nocy rozmawiałem na ten temat z prokuratorem Seremetem. Obaj się zgodziliśmy, że tutaj czynności są niezbędne. Rozmawiałem także z szefem ABW, bo proszę pamiętać, że w tej sprawie czynności prowadziło ABW. Prosiłem szefa ABW o bardzo pilną analizę, czy ujawnione tam informacje o funkcjonariuszach, ich adresy, ich nazwiska nie zagrażają dzisiejszej pracy służby" - powiedział Cichocki we wtorek w Kontrwywiadzie w RMF FM. Jego zdaniem to największy tego typu wyciek z akt śledztwa w polskiej historii.
Na pytanie, czy "na pierwszy rzut oka" występuje takie zagrożenie, Cichocki odpowiedział: "Tę odpowiedź otrzymam dzisiaj rano, jak tylko pojawię się w pracy. Jeszcze na ten temat nie rozmawiałem. Zresztą tych akt jest kilka tysięcy kart, więc prawdę powiedziawszy zależy mi na rzetelnej ocenie ABW".
Spytany, czy służby podejmą jakieś kroki, by zapobiec kolejnym publikacjom, albo by zatrzymać publikację, już dostępną w internecie, Cichocki odpowiedział jedynie, że Polska jest na szczęście wolnym krajem w obszarze internetu i publikowanych tam treści.
"Działania w tej sprawie mogą być podjęte tylko w reżimie prawa - a reżim prawa mówi bardzo wprost - tutaj musi wkroczyć prokurator, ocenić tę sytuację i wtedy może zlecić różnego rodzaju czynności służbowe" - dodał Cichocki.
Z kolei wiceszef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Stanisław Wziątek (SLD) zapowiedział w porannej rozmowie z dziennikarzami, że porozmawia z przewodniczącym speckomisji Markiem Biernackim (PO) i zapewne porządek czwartkowego posiedzenia komisji zostanie poszerzony o sprawę wycieku akt tzw. afery podsłuchowej.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura w czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Wyciek akt prokuratorskich z tzw. afery podsłuchowej, to demolowanie instytucji państwa - ocenił we wtorek marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Liczy na to, że prokurator generalny "podejmie energiczne działania w tej sprawie".
Na jednym z portali społecznościowych na profilach Zbigniewa Stonogi i Gazety Stonoga opublikowano zdjęcia akt ze śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
"Prokuratura bada przestępczą działalność, w mojej ocenie, zorganizowanej grupy przestępczej, która próbowała wpłynąć na rząd, a może gorzej i trudno mieć wiarę, gdy dane z tego postępowania wyciekają" - powiedział Sikorski w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Dodał, że liczył na to, iż prokuratura "ukarze winnych nielegalnego nagrywania i nielegalnego publikowania danych uzyskanych w sposób przestępczy". "Tymczasem mamy kolejne wycieki i to jest demolowanie instytucji państwa" - uważa marszałek Sejmu.
Wyraził nadzieję, że "prokurator generalny, po rozmowie z koordynatorem ds. służb specjalnych podejmie energiczne działania w tej sprawie".
Marszałek zwrócił uwagę, że ofiarami tej sytuacji stają się już nie tylko politycy, ale "kolejne osoby, które z polityką mają coraz mniej wspólnego". "Prawo dotyczy wszystkich i kodeks karny powinien być stosowany niezależnie od tego, kto jaki wykonuje zawód" - mówił Sikorski. "Mam nadzieję, że prokuratura temu zadaniu podoła" - dodał.
Sikorski przypomniał również, że jest "poszkodowanym w przestępczej aferze potajemnego nagrywania ludzi".
"Obawiam się, że to nie jest koniec wycieków. Słyszy się o taśmach, którymi niektórzy próbują handlować na mieście" - powiedział marszałek. "Kiedy pierwsze wycieki miały miejsce przestrzegałem, że zmierzamy do społeczeństwa inwigilacji totalnej i do niszczenia instytucji demokratycznego państwa. Zapewne komuś na tym bardzo zależy" - powiedział Sikorski.
Poinformował również, że jest wniosek jednego z opozycyjnych klubów, by Sejm zajął się sprawą wycieku akt, ale - jak mówił - "do tej pory była pokusa używania tej przestępczej działalności do prowadzenia polityki, a dzisiaj widzimy, że to jest coś, co zaczyna wpływać na instytucje niepolityczne, jak prokuratura czy CBA".
Dodał, że sprawa była dyskutowana na posiedzeniu Prezydium Sejmu i "termin przeprowadzenia ewentualnej dyskusji jest całkiem bliski".
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga prowadzi śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych. Część nielegalnie podsłuchanych rozmów została opisana w tygodniku "Wprost". Prokuratura w czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do tych zarzutów i zapewniał, że jest niewinny.
Na godz. 11 we wtorek Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zapowiedziała konferencję prasową.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie ma prowadzić śledztwo ws. wycieku akt z tzw. afery podsłuchowej - podała we wtorek Renata Mazur, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Na jednym z portali społecznościowych na profilach Zbigniewa Stonogi i Gazety Stonoga opublikowano zdjęcia akt ze śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej, które prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Prok. Mazur potwierdziła, że ujawnione akta pochodzą ze śledztwa. Dodała, że główne śledztwo ws. podsłuchów przedłużono.
Podkreśliła, że od lutego br. stronom postępowania, w tym obrońcom, udostępniano akta śledztwa. Przypomniała, że już w marcu doszło do pierwszego wycieku akt z tego śledztwa. Prokuratura w Płocku bada już tamten wyciek.
PAP/ as/