Informacje

fot. Facebook
fot. Facebook

Beata Szydło: "Dzisiaj w służbie zdrowia liczą się procedury, a nie liczy się pacjent. To trzeba bezwzględnie zmienić"

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 20 sierpnia 2015, 13:47

  • Powiększ tekst

Państwo ma dbać o zdrowie ludzi, a nie tworzyć nieludzkie procedury – powiedziała kandydatka PiS na premiera Beata Szydło. Dodała, że w służbie zdrowia panuje chaos, zadaniem nowego rządu będzie zmiana obecnej „bylejakości” na „dobre zarządzanie”.

Szydło spotkała się z dziennikarzami dzisiaj w Lublinie obok rozbudowywanego Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Niedawno związkowcy z tego szpitala przez kilka dni pikietowali przed urzędem marszałkowskim, któremu podlega placówka, domagając się rozszerzenia zakresu kontraktowania świadczeń. Zarząd województwa postanowił połączyć Centrum z inną lecznicą - szpitalem im. Jana Bożego.

„Jesteśmy w miejscu, w którym jest przykład na to, że dzisiaj w służbie zdrowia liczą się procedury, a nie liczy się pacjent. To trzeba bezwzględnie zmienić. Państwo ma dbać o zdrowie ludzi, a nie tworzyć nieludzkie procedury” – powiedziała Szydło.

Podkreśliła, że nowa inwestycja kosztowała kilkaset milionów złotych. „Jest nowoczesne wyposażenie, kadra, która chce leczyć pacjentów i chce pomagać ludziom, i okazało się, że mimo iż wydano kilkaset milionów z budżetu (…), to brakło pieniędzy, żeby ludzi leczyć, brakło pieniędzy, żeby tutaj świadczyć usługi zdrowotne dla mieszkańców. To pokazuje, że dzisiaj w służbie zdrowie panuje ogromny chaos” – powiedziała Szydło.

Przekonywała, że w koalicji rządzącej PO-PSL „ministrów zdrowia było już kilku” i żaden z nich „nie zrobił niczego, żeby pacjenci czuli się bezpieczniej, pracownicy służby zdrowia mogli w godnych warunkach pracować, nie było tego chaosu”. „Ten chaos był pogłębiany” – zaznaczyła.

Szydło powiedziała, że pieniądze wydane na wybudowanie lubelskiego Centrum Onkologii „są dobrą lokatą, ale jeżeli nie ma pieniędzy na udzielanie tu świadczeń zdrowotnych mieszkańcom (…), to są to pieniądze zmarnowane. „Trzeba skończyć z tą bylejakością, zadaniem nowego rządu będzie między innymi doprowadzenie do tej zmiany, żeby bylejakość powszechnie dzisiaj funkcjonującą w państwie, zmienić na dobrą jakość i zarządzanie” – wzywała.

Zapytana w jaki sposób rozwiązać problemy z kontaktowaniem świadczeń zdrowotnych, Szydło odpowiedziała, że „przede wszystkim powinien zostać rozwiązany NFZ”. „Wtedy będzie realizacja takich inwestycji w taki sposób, że będzie się planowało budowę, wyposażenie, przygotowanie i jednocześnie będą przeznaczone pieniądze na leczenie” – odpowiedziała.

„To jest zapisane dokładnie w naszym programie. My chcemy żeby odpowiedzialność za finansowanie służby zdrowia wzięło państwo, wziął budżet. To nie znaczy, że wracamy do takiego systemu budżetowania, jak kiedyś był w przeszłości, bo on był systemem złym, natomiast my proponujemy, żeby środki trafiały poprzez wojewodów, kontrole ministerstwa zdrowia, do jednostek służby zdrowia” – dodała Szydło.

Towarzyszący Szydło szef sztabu wyborczego PiS, wicemarszałek Senatu, Stanisław Karczewski powiedział, że minister zdrowia w rządzie Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Religa zostawił swojej następczyni Ewie Kopacz „kilka dobrych ustaw”. „Niestety, pani minister wszystkie te ustawy natychmiast wyrzuciła do kosza. Był to koszyk świadczeń gwarantowanych, ustawa o sieci szpitali, ustawa - przyjęta już i obowiązująca, a później wycofana przez rząd PO-PSL - o leczeniu ofiar wypadków drogowych z OC” – powiedział Karczewski.

„Minister Zembala powraca do naszych pomysłów, ale to za późno. Te osiem lat bezczynności, bylejakości, chaosu, spowodowało, że w systemie opieki zdrowotnej panuje wielki bałagan” - zaznaczył.

Podkreślił, że system ochrony zdrowia wymaga uporządkowania, a PiS – jeśli obejmie władzę – ma na to pomysły i będzie je realizować, lecz dobrych pomysłów PO „nie będzie wyrzucać do kosza”. „Chociażby ustawa o zdrowiu publicznym, według naszych oczekiwań, jak i społeczeństwa, jest dobrą ustawą i na pewno dobre rozwiązania będziemy kontynuować” – zapewnił.

Rozbudowa lubelskiego Centrum Onkologii prowadzona jest od kilku lat. Jej pierwszy etap zakończono w czerwcu - oddano do użytku nowy budynek; liczba łóżek wzrosła ze 195 do 295. Docelowo, po oddaniu budowanego obecnie kolejnego gmachu - co ma nastąpić w końcu 2016 r. - ma być tu ponad 500 łóżek. Łączny koszt rozbudowy i nowego wyposażenia placówki ma sięgnąć ok. 400 mln zł, w większości pochodzących z budżetu państwa.

W Centrum Onkologii realizowane są obecnie świadczenia z zakresu onkologii - kontrakt ma wartość ok. 160 mln zł. Placówka zatrudnia ponad 500 osób personelu medycznego.

Protest związkowców dotyczył kontraktów na nowe świadczenia z zakresu chirurgii, urologii, otolaryngologii, ortopedii, ginekologii onkologicznej i hematologii - oddziały tych specjalności utworzono w Centrum dzięki jego rozbudowie. Problem z uzyskaniem kontraktów przez Centrum Onkologii polega na tym, że jeśli NFZ ogłosi na nie konkurs, to szanse Centrum w zetknięciu w konkurencją innych szpitali działających w Lublinie są niewielkie, ponieważ ustawa uprzywilejowuje te podmioty, które już kontrakty mają. Jak tłumaczył p.o. dyrektor lubelskiego NFZ Andrzej Kowalik podmioty te otrzymują dodatkowe punkty za tzw. ciągłość świadczeń i za „akredytację, czyli jakość potwierdzoną certyfikatem", a tych punktów Centrum nie może dostać.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych