Raport TOR o Kolejach Śląskich pokazuje, że byliśmy o krok od tragicznej w skutkach katastrofy kolejowej
Analizując raport przygotowany przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR na temat Kolei Śląskich należy uznać, że tylko niebywałemu szczęściu można przypisać to, że nie doszło do bardzo poważnej katastrofy kolejowej, z wieloma ofiarami śmiertelnymi. Nieodpowiedzialność osób zarządzających wręcz poraża swą skalą. Wystarczy powiedzieć, że w pierwszych dniach nie było komunikacji pomiędzy dyspozytorami ruchu a dysponentami taboru, drużynami trakcyjnymi i konduktorskimi, nie było odpowiedniego sprzętu a nawet pracowników znających trasy, było za to za dużo dyrektorów.
Raport dotyczy sytuacji w Kolejach Śląskich w pierwszym tygodniu realizacji nowego rozkładu jazdy, czyli między 9 a 14 grudnia ubiegłego roku. Autorzy analizy ocenili, że w przygotowaniach samorządowego przewoźnika do znacznego rozszerzenia działalności popełniono błędy. Szybki rozwój struktury spółki zdestabilizował działający wcześniej organizm. Zabrakło czasu, by wszystkie elementy zaplanować, przetestować i zgrać.
Z opracowania wynika, że organizację spółki krótko przed 9 grudnia cechowały przerost stanowisk dyrektorskich i niejasny podział kompetencji, co szczególnie uwidoczniło się w sytuacji kryzysowej. Zbyt wiele ważnych zadań powierzono podmiotom zewnętrznym, panował też bałagan w dokumentacji systemu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego.
Po 9 grudnia m.in. zabrakło komunikacji między dyspozytorami ruchu a dysponentami taboru, drużynami trakcyjnymi i konduktorskimi. Dysponenci często nie mieli sprawnego taboru, maszynistów bądź kierowników pociągów z odpowiednimi uprawnieniami.
9 grudnia spółka powinna była zatrudniać co najmniej 203 maszynistów, a miała ich 141. Ponieważ znaczna część maszynistów nie znała szlaków, na które ich wysyłano, musieli prowadzić pociągi z prędkością nie większą niż 40 km/h, co natychmiast burzyło rozkład.
Choć przygotowany przez spółkę rozkład jazdy z punktu widzenia pasażera był lepszy od poprzedniego, był też znacznie bardziej wymagający dla przewoźnika. Główną słabością okazały się zbyt krótkie czasy zmiany kierunku jazdy na stacjach końcowych - zaplanowane pod kątem innego taboru niż ten, który w znacznej części ostatecznie wyjechał na trasy.
Sytuację taborową (na 12 grudnia) uznano za "niewystarczającą". "Przypadki całkowitego braku rezerwy eksploatacyjnej były dominujące. Nie byłaby ona konieczna, gdyby stan techniczny dysponowanych pojazdów był idealny, co (...) jest utopią" - napisali fachowcy. Przede wszystkim – w stosunku do założeń - zabrakło składów spalinowych.
Eksperci wskazali, że umowy na dzierżawę lub leasing taboru zawarto zbyt późno, bez gwarancji natychmiastowego dopuszczenia do eksploatacji, dopuszczając zbyt niską jakość techniczną oraz zbyt różnorodne typy pojazdów. Z kolei błędne decyzje taborowe uniemożliwiły właściwe przygotowanie personelu, przygotowanie bieżącego utrzymania i obsługi serwisowej, wygospodarowanie bezpiecznej rezerwy i dokonanie koniecznych korekt w rozkładzie jazdy.
Brak właściwego przygotowania personelu oraz bieżącego utrzymania i serwisowania zwiększył awaryjność - między 13 a 31 grudnia średnio 35 proc. składów było wyłączonych z eksploatacji. To, w połączeniu z niewystarczającą rezerwą taborową, uniemożliwiło wykonanie znacznej części rozkładu.
Raport wskazuje, że podstawą programu naprawczego dla Kolei Śląskich powinno być opracowanie właściwej polityki taborowej; w krótkim terminie zasugerowano np. ponowne negocjacje dzierżawy składów z Przewozów Regionalnych. Eksperci postulują powiązanie polityki taborowej Kolei Śląskich z procesem restrukturyzacji PR. Władze regionalne powinny m.in. naciskać na rząd, by podjął strategiczne decyzje w sprawie przyszłości tego przewoźnika.
Prócz tego w Kolejach Śląskich powinien odbyć się audyt finansowo-prawny, należy przygotować właściwe zaplecze utrzymania taboru i zgromadzić odpowiednio liczny i wyszkolony zespół – najpierw patrząc na sprawność działania i bezpieczeństwo, a dopiero potem na racjonalizację kosztów. W procesie doskonalenia rozkładu eksperci dopuszczają czasowe pogorszenie oferty - na rzecz pewności i punktualności. Docelowo pociągi należy bardziej integrować z innymi środkami komunikacji.
(PAP), on