Audyt w Kolejach Śląskich - finanse i straty spółki na razie są tajemnicą
Samorząd woj. śląskiego przygotowuje audyt finansowy w Kolejach Śląskich. Do zakończenia prac nad dokumentem - co ma nastąpić w marcu - nie będzie informował o kosztach grudniowego kryzysu w spółce ani bieżącej sytuacji finansowej przewoźnika.
Jak poinformował w środowym komunikacie urząd marszałkowski, trwają "niezbędne uzgodnienia", których wynikiem ma być podpisanie umowy na wykonanie audytu. Efekty tej analizy - wzorem raportu nt. przyczyn falstartu spółki - mają zostać przekazane radnym sejmiku i udostępnione mieszkańcom województwa.
"Najważniejsze jest to, by wszyscy pasażerowie i mieszkańcy województwa śląskiego mieli pełną wiedzę nie tylko na temat przyczyn niepowodzenia startu Kolei Śląskich, ale i sytuacji finansowej przewoźnika. Uważam, że i w tym zakresie musimy być transparentni" - powiedział, cytowany w komunikacie, marszałek woj. śląskiego Mirosław Sekuła.
Sekuła odniósł się też do pojawiających się w mediach różnych kwot dotyczących kosztów grudniowego kryzysu i aktualnej kondycji finansowej spółki. Zdaniem władz regionu nie oddają one "prawdziwego obrazu strony ekonomicznej powołania projektu Kolei Śląskich"
"Dlatego zdecydowaliśmy, że nie będziemy przekazywać opinii publicznej pojedynczych kwot. Pełny obraz finansów, ze wszystkimi blaskami i cieniami, zostanie upubliczniony w raporcie" - wskazał marszałek.
Dotąd pytany o koszty grudniowego kryzysu prezes Kolei Śląskich Michał Borowski podał tylko koszt komunikacji zastępczej, a także kar nałożonych przez organizatora komunikacji za niewysłane pociągi oraz przez zarządcę infrastruktury za zamówiony, a niewykorzystany dostęp do torów. To łącznie co najmniej 3,5 mln zł. Spółka nie ujawniła pozostałych kosztów - związanych m.in. z pozyskaniem taboru. Borowski przyznał, że będzie to co najmniej kilkanaście milionów złotych.
Utrudnienia na kolei w woj. śląskim rozpoczęły się 9 grudnia, gdy całość przewozów w regionie przejęła spółka Koleje Śląskie. Z powodu kłopotów z taborem, awarii oraz błędów organizacyjnych firma nie poradziła sobie z pełną realizacją przygotowanego przez siebie rozkładu jazdy.
Koleje Śląskie - na podstawie umowy zawartej z samorządem regionu - miały docelowo uruchamiać dziennie 629 pociągów, wcześniej po torach woj. śląskiego jeździło ich ok. 480. Początkowo spółka odwoływała ponad 90 kursów pociągów dziennie - wysyłając zamiast nich autobusy. Po kilku dniach liczba ta spadła do ok. 60.
W połowie grudnia woj. śląskie podpisało z Przewozami Regionalnymi roczną umowę na obsługę przewozów na pięciu liniach międzywojewódzkich, przez co Koleje Śląskie zyskały rezerwę taborową na obsługę połączeń wewnątrz regionu.
Pierwszym dniem roboczym, w którym Koleje Śląskie przywróciły kursowanie pociągów na wszystkich możliwych trasach, był 31 grudnia. Obecnie zastępcza komunikacja autobusowa działa tylko częściowo na zaplanowanej przez PKP PLK do remontu linii Lubliniec-Częstochowa, a Koleje Śląskie realizują przewozy kolejowe na ok. 450 połączeniach w dni robocze oraz ok. 300 - w weekendy.
(PAP)
mtb/ amac/