„Spuszcza majtki”, czyli jak wyglądała zmowa cenowa

Zmawiające się firmy wiedziały wszystko o warunkach kontraktów i zastosowały bardzo prosty mechanizm zmowy. Proceder trwał od wiosny do wczesnego lata 2009 roku,  informuje TVN24.pl.

Jak podaje portal przedstawiciele firm "posiadając informację od dyrektora oddziału warszawskiego GDDKiA o wysokości środków przeznaczonych na inwestycje, uzgodnili ze sobą jak rozegrają kwestie przetargów". Przede wszystkim ustali tak ceny by zmieścić w widełkach ustalonych przez GDDKiA. Ponadto firmy ustaliły również, kto ma wygrać przetarg na poszczególne odcinki dróg oraz "rekompensaty" dla tych, którzy przetargi przegrywali.

Na ślad afery śledczych z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego naprowadziła rozmowa nagrana przy okazji innej sprawy. Usłyszeli wtedy o przygotowaniach do imienin dyrektora warszawskiego oddziału GDDKiA.

Rozmówcy - właśnie z branży budowlanej - zastanawiali się jaki prezent kupić dyrektorowi. To zaniepokoiło agentów, więc podsłuch został zamontowany też u dyrektora.

W ten sposób udało się poznać wiele szczegółów. W żadnej z rozmów nie były używane słowa: "kontrakt”, „przetarg” czy „cena”. Umawiające się osoby posługiwały się znanym tylko sobie kodem.

- Grzegorz, na ten rejs tam, co żeśmy się wybierali (...). Ten pokój, który dla nas zarejestrowałem w Hiltonie, to są dwa pokoje. Ty będziesz miał ten 698.
- Dobrze.
- 698 jest to numer twojego pokoju. (...) Bo ja mam ten pokój 582. Rozumiesz?.

Tak naprawdę za tymi liczbami kryły się kwoty z jakimi dana firma startuje do przetargu.

- Dobra. Prześlij mi numer pokoju, bo ja jestem na wyższym piętrze, z tego co pamiętam.
- Numer pokoju 951 net.

Znaczy to, że chodzi o kwotę 951 mln zł.

Gdy ktoś zamierzał dać niższą cenę przedstawiciele firm mówili, że "spuszcza majtki".

W tej sprawie zarzuty usłyszało 11 osób, z czego 10 za uczestniczenie w zmowie cenowej, a jedna dodatkowo za wręczenie korzyści majątkowej.

 JS/TVN24.pl